Relacja z wyjazdu do Częstochowy

17.09.2023 r. WYJAZD DO CZĘSTOCHOWY
Po 5 latach ponownie przyszło nam jechać do Częstochowy. Wtedy graliśmy w 1 lidze i od tamtego czasu i my i Raków przeszliśmy całkiem inną drogę. Zarówno sportowo jak i pod kątem stadionów, przy czym w tym drugim przypadku zdecydowanie na plus dla nas. Rakowowi, aktualnemu mistrzowi Polski, w miejscu starego postawiono coś stadionopodobnego i ktoś od nas podczas meczowych słownych wymian „uprzejmości” z tubylcami krzyknął „większych w Ikei nie było?” trafnie to podsumował. W sumie z jednej strony częstochowskie polityczne gierki stadionowe to nie nasz problem, ale z drugiej przez to problemem była mała liczba wejściówek dla nas a racji tego, że obok Warszawy była to dla nas najbliższa wyprawa, zainteresowanie tym wyjazdem było spore. Dlatego też pierwszeństwo na zapisach mieli stali wyjazdowi bywalcy. Wszystkie, przyznane nam w liczbie 302, wejściówki znalazły swoich nabywców i w takiej liczbie stawiliśmy się w Częstochowie. Na wyjeździe melduje się z nami 4 zakazowiczów.
Tradycyjna zbiórka, skąd wyruszyliśmy w krótką trasę. Droga bez przygód. Na miejscu parkowaliśmy swoje auta na specjalnie przygotowanym parkingu (jeśli w ogóle go można nazwać parkingiem), skąd kilkunastominutowym spacerem dotarliśmy pod stadion. Wejście na sektor było sprawne, ale widoczność z niego była kiepska. Powiesiliśmy flagi „Awanturnicy”, „ŁKS Łódź”, „Ultras” oraz flagi PDW dla „Chińczyka”, „Wojtasa”, „Bastka”, „Gołębia” a także zawisła trafiona przed meczem koszulka Rakowa. W pierwszej połowie doping u nas kiepski. Było sporo obustronnych bluzgów, my przypomnieliśmy miejscowym ich zachowanie w związku z finałem Pucharu Polski z Lechem 2 lata temu. W drugiej połowie prócz kolejnych wymian „uprzejmości” bardziej uaktywnialiśmy się przy sytuacjach bramkowych naszych piłkarzy. Niestety ostatecznie nic nie wpadło i musieliśmy przeżyć gorycz kolejnej wyjazdowej porażki.
Po końcowym gwizdku piłkarze podeszli pod nasz sektor. Zbiliśmy z nimi „piątki”. Potem swoje trzeba było odczekać i zostaliśmy wypuszczeni z sektora. Powrót do swoich środków transportu i wracamy spokojnie i bez przygód do Miasta Łodzi kończąc tym samym trzecią w tym sezonie naszą wyprawę za Łódzkim Klubem Sportowym.