Za słabi na punkt. Arka Gdynia – ŁKS Łódź 2:0
Tak, jak ostatnim razem trenerowi Pogorzale udało się przełamać klątwę ełkaesiaków związaną z wyjazdami do Gdyni, tak tym razem piłkarze ŁKS-u grali zbyt miałko by móc wywalczyć choć jeden punkt. Rywale biało-czerwono-białych po tym meczu wskoczyli na fotel wicelidera.
W składzie desygnowanym na mecz z Arką Gdynia nastąpiło kilka zmian względem jedenastki, która wybiegła na mecz z Chrobrym. Zawieszonego Rozwandowicza zastąpił Jakub Tosik, w środku pola ponadto pojawił się Mateusz Kowalczyk w miejsce Kelechukwu, a Ricardinho został zastąpiony przez Stipe Juricia.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch groźniejszych kontrataków wyprowadzonych przez Arkę po głupich stratach ełkaesiaków na połowie przeciwnika, jednak obyło się tutaj bez strachu pod bramką. Nie minęło jednak 6 minut, a ŁKS musiał dokonać już pierwszej zmiany, spowodowanej urazem głowy Jakuba Tosika, po tym jak zderzył się z Bednarskim walcząc o piłkę. Długo łodzianie nie nacieszyli się spokojem we własnej szesnastce, bo już w 10. minucie, przy pierwszej groźniejszej akcji „Arkowców„, Dąbrowski popełnił błąd i faulował rywala w swoim polu karnym, przez co sędzia od razu gwizdnął i wskazał na jedenasty metr. Adamczyk pewnie wykorzystał rzut karny i gospodarze po 11. minutach byli już na prowadzeniu.
Biało-czerwono-biali nie zamierzali jednak się poddawać. W 16. minucie zagrozili gospodarzom po rzucie rożnym, gdy Stipe Jurić skierował piłkę już w kierunku siatki Arki, jednak jeden z obrońców wybił ją za linię. Poza tym, „Arkowcy” całkowicie zdominowali ŁKS. Drużyna z Łodzi nie miała nic do powiedzenia, a w momentach, kiedy udawało się odzyskiwać posiadanie piłki, ełkaesiacy nie potrafili zagrozić bramce gospodarzy. Poza tym, podopieczni trenera Pogorzały grali dość agresywnie w środku pola, często przez bycie spóźnionymi na pozycjach, co skutkowało gąszczem żółtych kartek. Zawodnicy w czarnych koszulkach poprawili odrobinę swoją grę w ostatnich minutach pierwszej połowy, naciskając częściej na Arkę i przenosząc ciężar gry pod szesnastkę gospodarzy. Trudno było jednak wciąż o stworzenie klarownych sytuacji, a jednocześnie biało-czerwono-biali otwierali się na kontrataki „Arkowców„.
Początek drugiej połowy nie zwiastował zmian wyniku – wydawało się, że Gdynianie są usatysfakcjonowani wynikiem i nie naciskali mocno na ełkaesiaków, którzy raczej walili głową w mur, aniżeli tworzyli poważne zagrożenie. W 60. minucie gospodarze stworzyli pierwsze poważniejsze zagrożenie w tym fragmencie gry – początkowo dobrze spisał się Kuźma wybijając futbolówkę z szesnastki, jednak żółto-niebiescy błyskawicznie wrócili z piłką w pole karne, w którym po raz kolejny w tym meczu przewinienie popełnił Dąbrowski. Karnego ponownie wykorzystał Adamczyk i „Arkowcy” prowadzili już 2:0.
Cała reszta spotkania była już tylko smutnymi podrygami w wykonaniu biało-czerwono-białych, którzy nie byli w stanie choć raz stworzyć dla siebie sytuacji strzeleckiej, która byłaby warta wspomnienia. Łodzianie do domu wracają bez punktów.
Arka Gdynia – ŁKS Łódź 2:0 (1:0)
Bramki: Adamczyk 11′ (k.), Adamczyk 61′ (k.)
Arka Gdynia: Kacper Krzepisz – Michał Marcjanik, Gordan Bunoza, Martin Dobrotka – Mateusz Stępień (65′ Żebrowski), Sebastian Milewski (59′ Kuzimski), Adam Deja, Olaf Kobacki – Michał Bednarski, Hubert Adamczyk (79′ Hiszpański) – Karol Czubak
ŁKS Łódź: Marek Kozioł – Bartosz Szeliga, Maciej Dąbrowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak – Jakub Tosik (6′ Kuźma; ’84 Kelechukwu), Mateusz Kowalczyk (46′ Javi Moreno), Antonio Dominguez – Pirulo (68′ Ricardinho), Stipe Jurić (46′ Samu Corral), Michał Trąbka
Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport
