Tomasz Salski: Zadłużenie wynosi 2 miliony złotych. Do końca lipca powinniśmy wyjść na „zero”
Tomasz Salski na minionej konferencji prasowej opowiedział o sytuacji, w której znajduje się teraz Łódzki Klub Sportowy, po zakończeniu sezonu 2021/22.
O zadłużeniu i zaległości
– Tak, jeszcze mają zadłużenia. Rozumiem, że nie mówimy o zadłużeniach względem akcjonariuszy. Realnie zadłużenie wynosi 2 miliony złotych. To są zobowiązania ŁKS-u, sądzę, że do końca lipca wyjdziemy ze wszystkimi zadłużeniami na zero. To będzie się oczywiście wiązało z kolejnym podniesieniem kapitału przez nas i dosypaniem środków.
O karnetach
– Zespół roboczy dyskutuje nad cenami karnetów. Na pewno nie będą wyższe, na pewno nie będzie specjalnych cen na te mecze „TOP”, jak to było w poprzednich sezonach, kiedy dysponowaliśmy jedną trybuną. Wydaje mi się, że będziemy powtarzać ten kierunek z meczu otwarcia i derbowego, czyli bilety rodzinne, zniżkowe dla dzieci i młodzieży. Ta polityka będzie w tym kierunku szła, ale proszę to zostawić ludziom z marketingu i sądzę, że w momencie kiedy pojawi się terminarz spotkań, to wtedy będzie ogłoszona cała polityka cenowa i pomysł na sprzedaż biletów.
O tym czy średnia 12 000 frekwencji jest optymalna dla ŁKS-u
– Jeśli będzie taka średnia to ja na pewno będę zadowolony, biorąc pod uwagę przyzwyczajenia jakie mieliśmy z poprzednich lat, mając jedną trybunę. Wydaje mi się, że możemy się pokusić o to, że atrakcyjność przeciwnika, pora dnia i tu chyba nie będę odkrywczy, bo to jest problem I Ligi i telewizji Polsat – te terminy, które mamy narzucone. Ciężko nam jest zmieniać te terminy i wiem, że szefostwo Stowarzyszenia „1. Liga” będzie walczyło teraz i podawało inne propozycje, bo sobota 12:40 zabija w dużych miastach piłkę, to jest trudny termin dla kibica. Reasumując – atrakcyjność przeciwnika, pora dnia i nie oszukujmy się, to gdzie ŁKS będzie sportowo i o co będzie walczył.
O komercjalizacji stadionu
– MAKiS jest miejską spółką, te procedury trwają nieco dłużej i muszą być zaakceptowane przez radę nadzorczą. Skończyli wyceny, teraz akceptacje i będziemy siadać do stołu, mam nadzieję, że jeszcze do wakacji, żeby opracować i pracować już na konkretnej umowie.
O zniszczeniach z derbów
– Jeśli mówimy o wycenie, to są to straty w wysokości około 140 tysięcy. Wszyscy wiemy, stadion jest objęty gwarancją i to są wyliczenia i MAKiSu i Mirbudu, my oczywiście jesteśmy zmuszeni te straty jako klub ponieść. Wystąpiliśmy do Widzewa z taką informacją i będziemy ponosili te koszty i będziemy żądali partycypowania w tych kosztach przez drugą stronę. Nasi ludzie dzisiaj rozmawiają nad tą konkretną wyceną, patrzą czy te wartości są właściwe, ale rynek budowlany wygląda, jak wygląda i te ceny są dość wysokie. Wszystko wskazuje na to, że sektor gości będzie gotowy na początek sezonu.
O zarzutach ze strony Łukasza Madeja
– Mam nadzieję, że dożyjemy czasów, w których ludzie, którzy będą czynili takie zarzuty i sądzę, że robią to z pełną odpowiedzialnością, to też będą odpowiadać za te słowa. Przykre jest to, że ktoś kto w piłce trochę czasu spędził i wydaje mi się, że dla kibiców ŁKS-u jest to ważna postać, która ma trochę sukcesów na boiskach, czyni takie zarzuty. Ktoś kto weźmie dokumenty finansowe, które są ogólnodostępne, to widzi, rzeczywiście jak akcjonariusze na tej spółce „zarabiają”.
O sklepie kibiców
– To jest związane z dograniem szczegółów umowy. Jako ŁKS jeśli mamy zająć się komercjalizacją to chcielibyśmy mieć wszystko w jednym pakiecie, a nie brać poszczególne, pojedyncze pomieszczenia. Dzisiaj jesteśmy głównym najemcą trybuny zachodniej, na której się znajdujemy, natomiast chcielibyśmy już o reszcie pomyśleć całościowo. Jest jakiś pomysł, żeby ten sklep tak wyglądał, bo jest tam duża powierzchnia i żeby to uatrakcyjnić dla wszystkich. Liczymy, że ten pomysł się ziści i że będzie to dobra sportowa placówka. Po prostu również z jakąś witryną rzeczy z przeplatanką.
Foto: ŁKS Łódź, Łukasz Żuchowski