Tomasz Salski: Rok temu mieliśmy taki dorobek, jak Widzew i wtedy też były ochy i achy

Niedawno Tomasz Salski, prezes Łódzkiego Klubu Sportowego, był gościem programu „Piłka meczowa” na antenie Telewizji Toya. Oprócz tematów derbowych, odpowiadał także na tematy związane z problemami zdrowotnymi w klubie i ocenie trenera po słabym starcie sezonu ligowego. 

O ocenie trenera ŁKS-u:

Szereg problemów, które nas dotyka, po pierwsze. Wydaje mi się, że jest za wcześnie, żeby oceniać trenera po tych kilkunastu kolejkach. Wydaje mi się, że zawsze podsumowanie to przynajmniej runda, a nawet dwie. Tak z mojego krótkiego doświadczenia bycia prezesem wynika. Trener Mamrot nie był całą rundę, ale z nim sytuacja była taka, że sam zwrócił się z propozycją rozwiązania umowy, to nie był mój pomysł. Natomiast ja pamiętam, że rok temu też mieliśmy taki dorobek, jak Widzew i wtedy też były ochy i achy. Wydaje mi się, że kluczem, jeśli chodzi o ocenę trenera to jest to, jak trener wychodzi obronną ręką, jeśli właśnie drużyna ma zadyszkę. Wydaje mi się, że jak liga długa i szeroka, na każdym szczeblu, każda drużyna łapie jakiś dołek. To jest pytanie – krótszy, dłuższy – i wtedy warto oceniać trenera. 

O pladze kontuzji w klubie:

My oczywiście też to analizowaliśmy, natomiast wydaje mi się, że można mówić o błędach w przygotowaniu fizycznym, w przygotowaniu drużyny, w momencie, kiedy jest dużo kontuzji mięśniowych. Paradoksalnie my tych kontuzji mamy mniej. One są, ale więcej jest kontuzji mechanicznych. I to jest taki splot nieszczęśliwych wypadków – ja nie przypominam sobie, żebyśmy mieli ciężkie kontuzje, z naprawdę małymi wyjątkami, przez ostatnie 5 sezonów. A w ostatnim czasie, niestety, tych kontuzji, a szczególnie dotyczących więzadeł, jest bardzo dużo. 

O roli Samu Corrala dla drużyny:

Ja od samego początku mówiłem, że tego zawodnika nam brakowało w tamtej rundzie. To był dla nas podstawowy zawodnik, ponieważ gra z nim na boisku wyglądała zupełnie inaczej. My, niestety, nie mieliśmy alternatywy – dziewiątki grającej tyłem do bramki, która, można powiedzieć, biła się ze stoperami. I to już było widać w meczach Ekstraklasy, gdzie w jego debiucie dwaj stoperzy Legii na nim zrobili żółte kartki.  

O przydatności bardzo szerokiej kadry przy takiej ilości kontuzji: 

No dzisiaj tak, my w pewnym momencie mieliśmy 12 kontuzjowanych zawodników z kadry pierwszego zespołu. Był taki moment, na szczęście krótki, ale z kilku kluczowych zawodników nadal nie będziemy mogli skorzystać w niedzielę. Mam nadzieję, że już następne tygodnie przyniosą bardziej optymistyczne nastroje.  

Fot. ŁKS Łódź