Fortuna 1. LigaNewsPiłka Nożna

Sytuacja kadrowa przed meczem z Miedzią: Klimczak wciąż z urazem

Podczas środowego twitterowego spotkania z kibicami, Tomasz Salski uchylił rąbka tajemnicy dotyczącej kontuzji Adriana Klimczaka. Rozwinął to na konferencji przed meczem z Miedzią Marcin Pogorzała, który ma nadzieję, że defensor będzie już dostępny na następne spotkanie. Poza tym, odniósł się on do kwestii rywalizacji w składzie.

W rundzie wiosennej Adrian Klimczak jedyny mecz rozegrał z GKS-em Jastrzębie, na inaugurację wiosny. Od tego czasu defensor znajduje się poza składem, co tłumaczone było jego problemami zdrowotnymi. Wątpliwości dotyczące powodów jego nieobecności w kadrze meczowej rozwiał w środę Tomasz Salski, tłumacząc, że jego uraz jest poważniejszy, niż na początku się wydawało.

– Dzisiaj popołudniu Adrian ma jeszcze wizytę u lekarza. My też na niego czekamy, ale wiadomo, że to są delikatne sprawy, jeżeli chodzi o urazy głowy i nie możemy tego bagatelizować. Na dzisiaj on się po prostu nie czuje dobrze, to nie jest kwestia tego, żeby ryzykować, bądź nie, tylko po prostu nie jest gotowy. Ból jest na tyle duży, że po prostu nie jest jutro brany pod uwagę, ale uważam, że nie jest wykluczone to żeby do następnego meczu był gotowy – wyjaśnił szczegółowo Marcin Pogorzała

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport

W meczu z Resovią w pierwszej jedenastce nie pojawił się także Jan Kuźma, który poprzednie dwa spotkania rozpoczynał od pierwszej minuty. Odpowiedź trenera na tę kwestię była prosta – rywalizacja. O grę na „szóstce” walczy także Jakub Tosik, który wraca dopiero do treningów.

– Jest rywalizacja między Rozwandowiczem a Kuźmą, plus jeszcze na tej pozycji rywalizuje Kuba Tosik, który jest teraz kontuzjowany. Raczej jutro on nie zagra, właściwie jest już w treningu, ale nie jest jeszcze rozpatrywany pod kątem gry – zdradził szkoleniowiec ŁKS-u

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport

Podczas niedzielnego spotkania w Rzeszowie, rozpoczynający mecz Javi Moreno, został na start drugiej połowy zastąpiony wracającym po urazie Piotrem Janczukowiczem. Powodów swojej decyzji nie ukrywał Marcin Pogorzała.

– Nasza reakcja w przerwie nie była przypadkiem. Javi nie grał dobrze w tamtym meczu, ale patrzyliśmy też przez pryzmat tego, jak ten mecz wyglądał, jak wyglądały okoliczności tego meczu i uznaliśmy, że w tamtym spotkaniu nie da nam już tak dużo, jak mógłby dać inny zawodnik i to się potwierdziło. A co będzie jutro, to zobaczymy. Ani z jednego, ani z drugiego nie zamierzamy rezygnować. To będzie inny mecz – podsumował opiekun biało-czerwono-białych

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport