Z kart historii: Wisła Kraków – ŁKS Łódź 1:7 (05.11.1957 r.)
Rok 1957 dla Łódzkiego Klubu Sportowego był bardzo udany, drużyna Władysława Króla zajęła trzecie miejsce w lidze oraz po raz pierwszy w historii zdobyła Puchar Polski. Zwycięstwa z Górnikiem Zabrze (5:1), Legią Warszawa (4:2), czy Lechem Poznań (8:1), robią wrażenie. My jednak skupimy się na spotkaniu, które odbyło się na stadionie w Krakowie.
5 listopada 1957 roku Łódzki Klub Sportowy w swoim przedostatnim meczu ligowym podejmował Wisłę Kraków na ich stadionie. Gra była wyrównana i zacięta, ale tylko do 23 minuty. Wtedy rozpoczął się strzelecki festiwal łodzian, a pierwszy zawodnik, który pokonał bramkarza Wisły to Henryk Szymborski – sześciokrotny reprezentant Polski, który okazał się najlepszym piłkarzem meczu.
3 minuty później mieliśmy drugą bramkę dla łodzian (Henryk Szczepański). ŁKS miał w spotkaniu miażdżącą przewagę, piłkarze Władysława Króla wyglądali lepiej fizycznie i przewyższali gospodarzy w każdym aspekcie gry. Zawodnicy z Krakowa popełniali wiele błędów, co otwierało dla ŁKS-u drogę do bramki krakowian. Nie tylko defensywa Wisły grała słabo, ale także atak, który nie potrafił skutecznie zagrozić bramce gości. Jedynego gola dla drużyny z województwa małopolskiego strzelił Antoni Rogoza. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:3, gra łodzian mogła się podobać, ale to nie był koniec kanonady na stadionie Wisły. Podczas przerwy, sympatycy drużyny krakowskiej w rozmowach wracali pamięcią do meczu z Ruchem Chorzów, kiedy to Wisła od wyniku 1:4, doprowadziła do remisu.
Druga część gry to kontynuacja świetnej gry biało-czerwono-białych. Po 10 minutach drugiej połowy ŁKS strzelił swoją czwartą bramkę, a jej autorem był Władysław Soporek. Od tego momentu zaczął się pogrom, gospodarze nie potrafili utrzymać się przy piłce, a ich defensywa nie miała chwili odpoczynku. ŁKS grał koncertowo i kolejne gole padały w bardzo krótkim odstępie czasowym. Wynik mógł być nawet dwucyfrowy, ale nie wszystkie okazje łodzian zamieniły się w bramki. Oprócz środkowego napastnika ŁKS-u, szczególnie dobrze na boisku zaprezentował się pomocnik – Henryk Szczepański, strzelec jednej z bramek. Linia pomocy oraz defensywy gości nie popełniała żadnych błędów. Akcje krakowian kończyły się na świetnie grających Walczaku i Stusiu, którzy stanowili zaporę nie do przejścia. Łódzki golkiper jedynie do przerwy miał trochę roboty pomiędzy słupkami, w drugiej części gry jego interwencje można było policzyć na palcach jednej ręki. Spotkanie zakończyło się zdecydowanym i wysokim zwycięstwem ŁKS-u.
Prasa po meczu była zgodna, ŁKS zagrał dobrze, a momentami bardzo dobrze. Gospodarze natomiast okresami żenująco źle, co nie zadowoliło fanów Wisły, którzy po meczu stwierdzili, że ich drużyna zagrała bez walki, ofiarności i bez ambicji. Piłkarze z al. Unii oraz łódzcy fani w świetnych nastrojach wrócili do Łodzi.
Wisła Kraków – ŁKS Łódź 1:7 (1:3)
Bramki: Antoni Rogoza 29’ – Henryk Szymborski 24’, 43’, 70’, 74’, Henryk Szczepański 27’, Władysław Soporek 55’, Kazimierz Kowalec 62’.
Skład ŁKS-u: Henryk Szczurzyński – Józef Walczak, Henryk Stusio, Jerzy Wieteski – Wiesław Jańczyk, Robert Grzywocz, Henryk Szczepański, Stanisław Baran, Kazimierz Kowalec – Władysław Soporek, Henryk Szymborski.
Trener: Władysław Król.