Stipe Jurić: ŁKS to moja nowa rodzina
Przy transferach obcokrajowców jedną z największych obaw jest to jak szybko zawodnik wkomponuje się w zespół. M.in właśnie o aklimatyzacji w ŁKS-ie i Łodzi opowiadał Stipe Jurić, który jak sam przyznaje czuje się tutaj już jak w domu.
O treningach i zgrupowaniu:
– To był długi dzień. Przed południem mieliśmy dość intensywny trening, ale mamy tu wspaniałe warunki do tego, aby nie tylko dobrze trenować, ale także dobrze się odżywiać i regenerować. Codziennie wykonujemy tu ciężką pracę i uważam, że przygotowania idą w dobrym kierunku. Sezon zaczyna się na koniec miesiąca i mamy jeszcze sporo czasu, aby odpowiednio się przygotować.
O pierwszych dniach w klubie:
– Pamiętam swój pierwszy dzień w klubie, gdy wszyscy mnie witali. Z każdym dniem czułem się coraz lepiej. Mogę wypowiadać się o moich nowych kolegach z Polski, Hiszpanii, Danii i Portugalii w samych superlatywach. Wszyscy są wspaniali, dzięki nim już po dwóch, trzech dniach czułem się jak w domu.
O różnicach w treningach między ŁKS-em a jego poprzednim klubem:
– W moim poprzednim klubie też miałem dobre treningi, ale w Bośni dużo więcej ćwiczyliśmy bez piłek. Bardzo podoba mi się, że w Polsce praktycznie każde ćwiczenie odbywa się z piłką. Uwielbiam ten rodzaj treningu.
O wyjeździe do pierwszego klubu spoza jego kraju:
– To nie było dla mnie łatwe, aby wyjechać z domu i opuścić rodzinę oraz przyjaciół. Ale jak mówiłem wcześniej, już po zaledwie dwóch, trzech dniach mogłem skupić się na piłce. Czuję się tu już jak w domu i nawet nie tęsknię aż tak bardzo za rodzinnymi stronami. Zobaczymy, czy za miesiąc albo dwa wszystko dalej będzie tak samo, ale na ten moment czuję się bardzo dobrze.
Przed pierwszym sparingiem – fot. ŁKS Łódź
O Nacho, z którym współdzieli pokój na zgrupowaniu:
– Jest świetnym kumplem. Złapaliśmy ze sobą dobry kontakt od samego początku. Gdy się poznaliśmy już po pięciu minutach zaczęliśmy się wspólnie śmiać. To naprawdę wspaniały człowiek. Dużo ze sobą rozmawiamy. Polecaliśmy sobie miejsca wakacyjne w krajach, z których pochodzimy. Jeśli wybiorę się kiedyś do Hiszpanii, to na pewno on będzie moim przewodnikiem. Ja będę się nim opiekował w Chorwacji.
O tym z kim spędza najwięcej czasu:
– Oprócz Nacho najczęściej piję kawę w towarzystwie Mikkela. Czasami też z Guimą, Antonio i Szelim. Każdy z chłopaków w drużynie jest super. Z każdym staram się spędzać czas, ale z nimi najwięcej.
O procesie wejścia w zespół:
– ŁKS to moja nowa rodzina. Atmosferę w zespole mamy bardzo dobrą, a z każdym dniem staje się ona jeszcze lepsza. Uważam, że to najważniejsza rzecz w funkcjonowaniu drużyny. Kiedy atmosfera jest dobra, każdy walczy za każdego. Kiedy, przykładowo, Maks popełni jakiś błąd, ja zrobię wszystko, aby go naprawić. Na tym polegają zdrowe relacje.
O tym czego może się nauczyć od swoich kolegów z szatni:
– Od pierwszego dnia w klubie wiedziałem, że mamy w zespole wielu piłkarzy dobrze wyszkolonych technicznie. Chorwaci również są dobrzy technicznie, ale tu naprawdę dużo mogę się nauczyć choćby od Ricardinho, Pirulo, czy Antonio. Od nich mogę uczyć się techniki, ale wiele mogę się też nauczyć od starszych zawodników. Od Adama Marciniaka, Macieja Dąbrowskiego, od każdego. Codziennie chcę się czegoś uczyć.
Na treningu – fot. ŁKS Łódź
O transferze do ŁKS-u:
– Przed podpisaniem kontraktu rozmawiałem ze swoim agentem, który mówił, że zobaczę jakim klubem jest ŁKS, jakich ma kibiców, jaką ma atmosferę. Trudno mi było sobie wtedy to wyobrazić, dopóki nie przyjechałem tutaj. Po tym co zobaczyłem wiem, że nie były to słowa na wyrost. Nie mogę doczekać się pierwszego meczu na Stadionie Króla, aby zagrać przed kibicami ŁKS-u. Jest to teraz chyba moim największym marzeniem.
O tym co go najbardziej zaskoczyło po przybyciu do Łodzi:
– Pierwszy spacer po Piotrkowskiej, od razu zakochałem się w tej ulicy. Całe miasto, mimo dużych rozmiarów, bardzo mi się podoba.
O pierwszym sparingu:
– Przed sparingiem ze Stalą Mielec byłem bardzo zmotywowany, bo to był mój pierwszy mecz w barwach ŁKS-u. Choć trochę padało to warunki były znakomite. Myślę, że byliśmy lepszą drużyną niż Stal, powinniśmy strzelić przynajmniej dwie bramki więcej. To było wspaniałe przeżycie, nie mogę doczekać się pierwszego meczu sezonu ligowego. Uważam, że to było dobre spotkanie również dlatego, że trenujemy wspólnie dopiero od tygodnia.
O zaangażowaniu:
– Dla mnie nie ma znaczenia, czy gramy sparing czy o stawkę. Zawsze daję z siebie sto procent. Według mnie jest to najlepsza metoda, aby się rozwijać. Każdy mecz jest dla mnie wyjątkowy.
Pierwszy występ Stipe w barwach nowego klubu – fot. ŁKS Łódź
O tym jakim jest napastnikiem:
– Dużo biegam, aby pomóc reszcie zespołu w odbiorze piłki. Taki mam charakter, nauczyłem się tego również grając w Bośni. Tam w lidze jest twardo i ciężko. Myślę, że to mój styl, aby walczyć i nigdy nie odpuszczać, czy to w trakcie treningu, czy w trakcie meczu. To pozytywna cecha.
O nauce polskiego:
– Zacząłem naukę przy pomocy aplikacji Duolingo. Uczymy się wraz z Nacho, chociaż jemu jest trochę ciężej. Widzę wiele podobnych słów w języku polskim i chorwackim. Po powrocie do Łodzi zapiszę się na lekcje polskiego. Myślę, że po pół roku do roku będę mówił dość dobrze po polsku.
O przedmeczowych rytuałach:
– Na wieczór przed grą dużo się modlę. Jeszcze w szatni przed grą również się modlę – zamykam swoje oczy i wsłuchuję się w słowa modlitwy, aby się wyciszyć i później dać z siebie sto procent. Później wszystko już zostaje w rękach Boga.
Fot. ŁKS Łódź