Remis w trzecim springu. ŁKS – Ołeksandrija 0:0

Po porażce w pierwszym i zwycięstwie w drugim sparingu, w trzeciej grze kontrolnej podczas obozu w Side piłkarze ŁKS-u dorzucili remis. Spotkanie nie było jednak nudne i przyniosło kilka ciekawych zagrań.

Wydaje się, że oprócz kilku możliwych zmian kosmetycznych, w środowym sparingu trener Wojciech Stawowy zdecydował się obejrzeć optymalny wyjściowy skład. Cała drużyna była jednak nieco okrojona, bo część nie grających zawodników w czasie meczu odbywała regularny trening.

Od pierwszej akcji środowego sparingu nieco mocniejsze tempo narzucili piłkarze z Ukrainy. Kilka groźniejszych akcji spowodowało, że nieco strachu najadł się Arkadiusz Malarz, lecz ani strzał zza pola karnego, ani główka po rzucie rożnym, nie zaskoczyły kapitana „Rycerzy Wiosny”.

Po chwili z letargu obudzili się jednak łodzianie i to właśnie oni zaczęli budować sobie przewagę, strasząc przy tym Bilyka. W szóstej minucie bliski bramki był Michał Trąbka, jednak futbolówka po strąceniu przez pomocnika wylądowała na słupku.

Przed kolejną dogodną sytuacją na otworzenie wyniku w 12 minucie stanął Łukasz Sekulski. Indywidualna akcja Mikkela Rygaarda, który wszedł z piłką pomiędzy obrońców przyniosła „Rycerzom Wiosny” rzut wolny. Futbolówka bita przez napastnika ŁKS-u poszybowała jednak minimalnie ponad poprzeczką.

W dalszych fazach pierwszej części gry w dalszym ciągu więcej optycznej przewagi zachowywali podopieczni Wojciecha Stawowego. Ełkaesiacy byli w stanie co chwila meldować się w okolicach pola karnego rywali, jednak nie wynikało z tego większe zagrożenie.

Po drugiej stronie boiska swoich szans szukali również Ukraińcy, choć to działo się z dużo mniejszą intensywnością. Znaczna większość zagrożenia wynikającego z akcji zawodników Oleksandrii kończyła się jednak faulem na Arkadiuszu Malarzu lub udaną interwencją obrony ŁKS-u.

Na dziesięć minut przed końcem pierwszej części gry bramka Bilyka zatrzęsła się po raz drugi. Dośrodkowanie z rzutu wolnego na gola próbował zamienić Maciej Dąbrowski, jednak i tym razem na drodze do szczęścia stanął słupek.

Do zakończenia pierwszej połowy żadna z drużyn nie wypracowała sobie już godnej okazji na zdobycie bramki.

Tych nie brakowało jednak na początku drugiej części spotkania. Bliźniaczo jak w jej poprzednicze, pierwsze akcje należały do Ukraińców, którzy tym razem zmusili kapitana ŁKS-u do wysiłku.

Przed najlepszą w meczu szansą na otwarcie wyniku stanął w 58 minucie Pirulo. Po znakomitym podaniu Łukasza Sekulskiego hiszpański pomocnik popędził „sam na sam” z bramkarzem rywali, jednak w decydującej fazie podjął złą decyzję i kopnął piłkę wprost w golkipera.

Trzy minuty później odpowiedzieć mogła Oleksandria. Na całe szczęście dla biało-czerwono-białych piłka bita z rzutu wolnego poszybowała ponad poprzeczką bramki Malarza.

Kolejne akcje przynosiły zagrożenie zarówno pod jedną, jak i pod drugą bramką. Żadna z ekip nie zdołała jednak znaleźć drogi do siatki, przez co mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

ŁKS Łódź – FK Ołeksandria 0:0 (0:0)

 

ŁKS Łódź: Malarz – Wolski, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak – Tosik, Trąbka, Dominguez – Pirulo, Rygaard, Sekulski (62′ Janczukowicz)

FK Oleksandria: Bilyk – Pashaev, Bondarenko, Baboglo, Dubra, Vantukh, Grechyshkin, Banada, Kaliuzhyi, Ustymenko, Sitalo

fot. ŁKS Łódź