Mecz zmarnowanych szans. ŁKS Łódź – Górnik Polkowice 1:1
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego zremisowali 1:1 z 18. drużyną w tabeli, mimo gry w przewadze od 71. minuty. Ełkaesiacy nie wykorzystali dogodnych sytuacji i pozwolili Górnikowi Polkowice na strzelenie wyrównującej bramki.
W jedenastce desygnowanej przez Kibu Vicunę na mecz z Górnikiem Polkowice pojawiła się jedna zmiana względem starcia z Widzewem. Na środku obrony Mieszko Lorenc zastąpił Macieja Dąbrowskiego, który nie znalazł się w kadrze na to spotkanie. Na ławce ponownie znalazł się Damian Nowacki, który zaliczył dobre wejście w meczu pucharowym z Zagłębiem Lubin.
Ełkaesiacy wyszli ofensywnie na gości, chcąc jak najszybciej strzelić otwierającą bramkę. W 4. minucie strzał sprzed pola oddał Maciej Wolski, jednak piłka przeleciała obok słupka. Wydawało się, że łodzianie stoją przed świetną szansą, kiedy z kontrą ruszyli Pirulo i Radaszkiewicz, jednak nie udało im się tego wykorzystać. Groźnie zrobiło się po kontrze Górnika, w której strzał zablokował Klimczak. Nerwy szybko uspokoił Antonio Dominguez, który w 10. minucie oddał uderzenie z dystansu, które po rykoszecie wpadło do bramki polkowiczan. Radość niestety nie trwała długo, gdyż sędzia dopatrzył się w tej akcji spalonego i anulował bramkę po konsultacji z zespołem VAR.
Drugi kwadrans meczu nie zaczął się dobrze dla ŁKS-u. Kilka minut przerwy było potrzebne po zderzeniu zawodnika Górnika z Dawidem Arndtem. Po wznowieniu gry Ełkaesiakom ciężko było wrócić do dobrego tempa i mieli problem z kreacją gry – przyjezdni blokowali ich w środku pola. W 25. minucie bombę z dystansu wystrzelił Mikkel Rygaard, jednak bramkarzowi gości udało się go sparować. Chwilę później gorąco było pod bramką ŁKS-u, jednak sytuację uspokoił Arndt wraz z Klimczakiem. Pobudziło to biało-czerwono-białych, których ofensywę rozruszał Mikkel Rygaard, jednak nie zaowocowało to w bramkę. W 31. minucie z lewego skrzydła piłkę dośrodkował Klimczak – Radaszkiewiczowi nie udało się jej umieścić w bramce, jednak chwilę później dobił ją tam Rygaard wyprowadzając „Rycerzy Wiosny” na prowadzenie. Chwilę później serca kibiców ŁKS-u zabiły szybciej, kiedy po wznowieniu szansę na gola mieli goście, jednak futbolówka minęła słupek, po paradzie Arndta.
W 39. minucie znowu zrobiło się nerwowo, kiedy sędzia wraz z zespołem VAR analizowali możliwość rzutu karnego po faulu Pirulo na zawodniku Górnika, jednak ten został popełniony centralnie przed linią. Im bliżej było końca połowy, tym więcej przewinień boiskowych popełniali Ełkaesaicy, którzy starali się urywać kontrataki polkowiczan w środku pola. W 45. minucie w dobrej sytuacji strzeleckiej był Maciej Radaszkiewicz, jednak zablokowali go stoperzy gości. Jeszcze lepsza sytuacja była po kontrze „Rycerzy Wiosny” chwilę później, kiedy Radaszkiewiczowi udało się opanować daleką piłkę, utrzymać ją w polu karnym gości i podać Rygaardowi, jednak ten przestrzelił nad poprzeczką.
Już od pierwszych minut drugiej połowy zawodnicy gości ruszyli pod bramkę strzeżoną przez Dawida Arndta, aby strzelić wyrównującego gola i przenieść ciężar gry na stronę ŁKS-u. Kilka groźniejszych sytuacji pobudziło Ełkaesiaków i po 5 minutach to oni zaczęli mocniej naciskać na przyjezdnych. Ten fragment spotkania był dość wyrównany, zarówno jedna, jak i druga strona nie mogła zdobyć przewagi na murawie. „Rycerze Wiosny” mieli problem z wykreowaniem dogodnej sytuacji do strzelenia bramki i uspokojenia tego meczu. Końcówka pierwszego kwadransa drugiej części meczu przyniosła w końcu kilka dobrych sytuacji biało-czerwono-białych, jednak głównie po strzałach z dystansu i stałych fragmentach gry.
Zmiany przeprowadzone przez sztab szkoleniowy ożywiły grę ofensywną Ełkaesiaków – nie minęła chwila, a już wyprowadzili dwa groźne ataki. Kolejne minuty nie przyniosły jednak upragnionej bramki, która mogłaby uspokoić mecz. Od 71. minuty goście grali w osłabieniu, po tym jak jeden Bruno Żołądź otrzymał drugą żółtą kartkę i opuścił murawę. Nie przyniosło to jednak ŁKS-owi kontroli nad grą. Wręcz przeciwnie, stracili bramkę, po tym jak Wacławczyk w 74. minucie wykorzystał dośrodkowanie jednego ze swoich kolegów i umieścił futbolówkę w siatce łodzian.
Łodzianie mieli problemy z kreowaniem akcji – wymieniali wiele horyzontalnych podań i wycofywali piłkę do tyłu, nie zbliżając się do pola karnego rywali. Pierwszy dobry moment pojawił się po zrywie Javiego, który dośrodkował piłkę do Corrala, jednak jego strzał został zbity przez bramkarza na rzut rożny. Mimo przewagi jednego zawodnika „Rycerze Wiosny” nie potrafili stworzyć sobie dobrych sytuacji i zdobyć kontroli na murawie. W 90. minucie Corral wypuścił piłkę do Stipe Juricia, który wybiegł na sytuację jeden na jednego, jednak nie udało mu się jej wykorzystać. Z dystansu uderzyć próbował jeszcze Corral, jednak strzał zablokował na linii jeden z obrońców. Blisko było także, aby piłka wpadła chwilę później do siatki Górnika po rzucie rożnym, jednak nie Ełkaesiakom nie udało się wykorzystać chaosu w szesnastce rywali.
ŁKS Łódź – Górnik Polkowice 1:1 (1:0)
Bramki: Rygaard 31′ – Wacławczyk 74′
ŁKS Łódź: Dawid Arndt – Bartosz Szeliga, Mieszko Lorenc, Oskar Koprowski, Adrian Klimczak – Maksymilian Rozwandowicz (77′ Nowacki), Antonio Dominguez, Mikkel Rygaard (78′ Corral) – Pirulo (65′ Javi Moreno), Maciej Radaszkiewicz (87′ Jurić), Maciej Wolski (65′ Kelechukwu Ibe-Torti)
Zagłębie Lubin: Jakub Szymański – Mateusz Magdziak, Paweł Kucharczyk, Kajetan Szmyt, Bruno Żołądź, Maciej Pałaszewski, Maciej Bancewicz, Mariusz Szuszkiewicz, Eryk Sobków, Karol Fryzowicz, Marek Opałacz
Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport