Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Marcin Pogorzała: Trzeba się po prostu zastanowić jak to dalej ma funkcjonować.

W przegranym spotkaniu w ramach 30 kolejki Fortuna 1. Ligi z Arką Gdynia, Marcin Pogorzała nie ukrywał, że nie jest zadowolony z rezultatu tego spotkania, podkreśla, jednak że się nie poddają i będą walczyć dalej, aby znaleźć się na koniec sezonu w strefie barażowej.

O meczu:

– Ciężki moment dla nas. Jeżeli chodzi o spotkanie, to wszyscy widzieli, że zaczęliśmy je w najgorszy możliwy sposób – wymuszona zmiana kontuzją Kuby, rzut karny. Z tak rozpędzonym zespołem, jak Arka, taki początek jest chyba najgorszym co może cię spotkać. Mimo to, uważam, że gdzieś tam w pierwszej połowie wróciliśmy do tego meczu. Natomiast zarówno w pierwszej połowie, gdzie ta gra, powiedzmy, że w jakiś sposób ją złapaliśmy i w drugiej, mimo jakiejś przewagi w posiadaniu, no to nie tworzymy sobie sytuacji i nie zagrażamy za mocno bramce przeciwnika. Dzisiaj była widoczna różnica w indywidualnych działaniach, bo chociażby te dwa wywalczone rzuty karne to po prostu były indywidualne dobre akcje zawodników Arki, które skończyły się najpierw rzutem karnym, a później wyegzekwowaniem go. Jak powiedziałem, ciężki moment dla nas. Trzeba się po prostu zastanowić jak to dalej ma funkcjonować, bo mamy jeszcze mecze przed sobą i my już musimy o tym myśleć.

O urazie Tosika:

– Zderzył się głową i ma rozcięte czoło. Nie był w stanie kontynuować gry.

O tym czego najbardziej ŁKS-owi zabrakło – odwagi, siły, skuteczności czy wyrachowania:

– Myślę, że po części każdego z tych elementów. Od jakiegoś czasu mamy problem z kreowaniem sytuacji, ze zdobywaniem bramek. Był moment, że to się poprawiło, sytuacji było więcej, ale jako, że nie przekładało się to na gole, to po prostu z czasem, mimo, że cały czas nad tym pracujemy, to po raz kolejny, jak mecz zaczynamy w taki sposób to ten mental, jakkolwiek to zabrzmi, to po prostu nie jest tak dobry. Często jest tak, że jakieś pojedyncze sytuacje, w akcjach, które próbujemy budować, rozwiązujemy w taki sposób, że ciężko to nawet mi czasem zrozumieć. 

O grze bez klasycznych skrzydłowych

– Arka grała piątką zawodników z tyłu i taki był nasz pomysł, żeby więcej poszukać gry pomiędzy liniami, żeby z piłką się obrócić, poszukać wbiegnięcia środkowych pomocników, aby te skrzydła mógł biegać w momencie, kiedy mamy wysoko ustawionych bocznych obrońców. Chcieliśmy w taki sposób dostać się przed tą ostatnią linię obrony Arki i tam próbować rozmontować obronę, jakąś akcją dwójkową, klepką czy pojedynkiem. Do tej strefy się dostawaliśmy, ale niestety później tych przyspieszeń brakowało w bocznych sektorach, czy to w środkowym. Próbowaliśmy parę uderzeń z dystansu, ale one też nie były wielkim zagrożeniem.

O niewykorzystywanym potencjale:

– Jeżeli mamy jeden z największych potencjałów, to myślę, że ciężko byłoby to gdzieś popsuć założeniami. Mamy praktycznie w każdym meczu przewagę w posiadaniu piłki, wiem że to dzisiaj brzmi tak, jak brzmi, bo w piłkę gra się po to, żeby wygrywać mecze, strzelać gole, a nie żeby posiadać piłkę, natomiast my gramy w taki sposób, że chcemy mecze kontrolować. Mając takich zawodników, to jest jedyna droga na ten moment, jaką mogliśmy obrać. Bardzo dużo rozmawiamy na temat tego, jak doprowadzić do sytuacji bramkowej, w jaki sposób możemy ją tworzyć, bardzo dużo pracujemy nad tym na treningach, natomiast jak widać, coś się nie sprawdza albo nasz pomysł bądź ten potencjał czy dyspozycja, forma na dzisiaj nie jest aż tak duża.

O szansach na baraże:

– Dopóki będą szanse na to, żeby w barażach zagrać, to będziemy robić wszystko, aby się tam znaleźć. To nie jest kwestia jakiegoś oszukiwania. Jutro się obudzimy, będzie kolejny raz na pewno jakiś kac, natomiast takie jest życie, trzeba się podnieść i walczyć dalej, bo innym rozwiązaniem jest tylko to, żeby się poddać, zrezygnować, położyć się, ale nie mam zamiaru tego robić.

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport