Marcin Pogorzała: Nikt się nie zastanawia nad tym co będzie z klubem, tylko co mamy zrobić z tą drużyną
Kolejny mecz do zapomnienia. Sztab szkoleniowy czeka nie lada wyzwanie, jak poukładać to wszystko żeby nie powtórzyła się historia sprzed kilku lat. O dzisiejszym spotkaniu wypowiedział się asystent trenera, Marcin Pogorzała.
O powodzie zmiany w grze ŁKS-u:
– Sami się nad tym zastanawiamy co się stało. Faktycznie dwa ostatnie mecze ligowe, nawet podłączył bym pod to mecz na wyjeździe z Rakowem, to były mecze, które pod wieloma względami wyglądały już mniej więcej tak, jak byśmy sobie to wyobrażali, jak do tego przyzwyczailiśmy przede wszystkim sami siebie chociażby w tamtym sezonie. Mówię przede wszystkim o tej fazie defensywnej, a dzisiaj to jak zaczęliśmy ten mecz, to nawet ciężko skomentować. Nie ma co liczyć na cokolwiek w tej lidze tak funkcjonując na swojej połowie w obronie, jak my to dzisiaj robiliśmy. Niestety to był początek, ale miało to już wpływ na obraz całego meczu.
O problemach w poszczególnych fazach:
– Problem w ofensywie, nie sądzę żebyśmy dzisiaj byli tragiczni, jeśli chodzi o tą fazę. Stworzyliśmy jakieś sytuacje. To nie jest łatwe z przeciwnikiem, który po pierwszej części spotkania ma już dobry wynik i może pozwolić sobie na to żeby dużą ilością zawodników cofnąć się, poczekać, pozamykać pewne przestrzenie. My te przestrzenie znajdowaliśmy, natomiast w kluczowych momentach gdzie uważam, że często byliśmy w polu karnym Cracovii nie decydowaliśmy się na uderzenia, co powinniśmy na pewno robić częściej. Pewnie po części każdy z tych elementów ma wpływ na to, że nie zdobywamy bramek i dalej będziemy szukać odpowiedzi i dalej będziemy nad tym elementem pracować.
O reakcji drużyny na stracone gole:
– W mojej ocenie ta reakcja na te trzy tak na prawdę sytuacje, bo trzeba do tego dołożyć jeszcze rzut karny, którego Cracovia nie wykorzystała, to po tym jak się otrząsnęliśmy, to sądzę, że też po wejściu Daniego na boisko w tej ofensywie coś się ruszyło i ta końcówka pierwszej połowy uważam, że była lepsza. Natomiast z grającą pięcioma obrońcami Cracovią, na przykład kopać długie piłki i liczyć na to, że tam coś się wydarzy, to nie wiem czy to też byłoby rozsądne. Sądzę, że próbowaliśmy w jakiś bardziej zorganizowany sposób, taki który miał szansę powodzenia, te swoje akcje konstruować i tak faktycznie było. Do jakichś sytuacji czy to w pierwszej, czy w drugiej połowie dochodziliśmy, z których mogliśmy oddać strzał, czy nawet oddawaliśmy strzał, ale on nie znajdował drogi do bramki. Trener już sobie pluje w brodę, że tak powiedział, bo pamięta to doskonale. Czasami tak jest, że wiedzieć o czymś to jest jedno, a umieć na to zareagować, to jest drugie i Cracovia tutaj grała w taki sposób jakiego się spodziewaliśmy, a mimo to wygrała mecz.
O zmianach Letniowskiego i Szeligi:
– Jedna zmiana była podyktowana kwestiami zdrowotnymi, a druga sportowo.
O plotkach na temat zmiany trenera:
– Na takie pytania nie będę odpowiadał. Ja się skupiam na tym, że dzisiaj ta złość jest duża, bo wiedzieliśmy jaki to jest moment, że ewentualne trzy punkty wyprowadziłyby nas w takie rejony tabeli, gdzie byłby duży ścisk i wrócilibyśmy do gry. Dzisiaj mamy sytuację taką jaką mamy, ale tutaj przynajmniej z mojej strony mogę powiedzieć i za trenera, za sztab, że nikt się nie zastanawia nad tym co będzie z klubem, tylko co mamy zrobić z tą drużyną.
O pomyśle na zmiany:
– Ciężko mi teraz na gorąco powiedzieć co zrobimy i którą drogą pójdziemy, ale na pewno będziemy chcieli wrócić, bo to oczywiście też nie było tak, że pod każdym względem mecz z Rakowem był świetny, a pod każdym względem ten dzisiejszy był tragiczny, ale na pewno wiele elementów, które w tamtym meczu funkcjonowały na dobrym poziomie, czy z Jagiellonią, dzisiaj nie funkcjonowały dobrze. Sądzę, że po prostu do tego musimy wrócić.
O planie na Cracovię:
– Oczywiście jeżeli chodzi o podejście do pressingu, chcieliśmy wykorzystać dobre momenty do tego i z tym był faktycznie problem, bo brakowało takiego wypchnięcia w momencie, kiedy Cracovia grała jakąś piłkę wsteczną, na przykład od wahadła do środkowego obrońcy. Brakowało tego ruchu, brakowało agresywności na defensywnym pomocniku. Na szóstce z Cracovii, gdzie tam też zakładaliśmy miejsce gdzie mogły się nadarzyć okazje do odbiorów i jak ktoś będzie chciał prześledzi ten mecz, to sądzę, że to były momenty, w których brakowało dużo. Aczkolwiek i tak jakichś okazji do kontrataków w tej nawet pierwszej części pierwszej połowy, kilka mieliśmy, ale się one zakończyły niczym tak na prawdę. Taki był plan, chcieliśmy iść do pressingu, ale chcieliśmy to robić w odpowiednich momentach, a tego z jakiegoś powodu nie robiliśmy. No i teraz będziemy musieli ustalić dlaczego tak było.
O powodach braku pressingu:
– Nie powiedziałbym, że to jest kwestia środka pola. Bardziej powiedziałbym, że to była kwestia pierwszej linii, która nie dała odpowiedniego sygnału do tego pressingu, bo to od nich w pierwszej kolejności zależy to, jak to funkcjonuje.