Maciej Dąbrowski: Zespół długo się docierał, teraz widać jedność

Ełkaesiacy przygotowują się do sobotniego sparingu, który będzie zwieńczeniem niemal dwumiesięcznych przygotowań do wiosennej kampanii w I Lidze. O zgrupowaniu w Side, emocjach związanych z powrotem ligi i tym jak zmieniła się w ostatnim czasie drużyna opowiedział przed kamerą ŁKS TV jeden z liderów szatni, Maciej Dąbrowski.

O rozpoczęciu ostatniego etapu w przygotowaniach do rundy wiosennej:

– Fajny trening piłkarski, ale też ciężki – taktyczny i fizyczny, ale dobrze przepracowany. Cieszymy się, że mamy boisko do dyspozycji i jesteśmy w stanie trenować na naturalnej nawierzchni. 

O przejściu z tureckich warunków treningowych do łódzkich:

– Wydaje mi się, że mamy nawet lepsze boisko tutaj, hybrydowe, niż te w Turcji gdzie pojechaliśmy i myśleliśmy, że będą fajne, a wcale takie fajne nie były. Bardzo się cieszymy, że wróciliśmy do Polski – nie ma mrozów, nie ma śniegu i mamy do dyspozycji tak dobre boisko.

O wrażeniach po zgrupowaniu w Side:

– Dobrze przepracowany obóz, który w moim mniemaniu scalił bardzo drużynę. Ta drużyna nabrała jeszcze większej wiary, było to widać po każdym treningu, każdym naszym spotkaniu drużynowym. Mówię o spotkaniach taktycznych, z trenerami, żeby nikt nie pomyślał, że to były spotkania baletowe. Także widać, że ta drużyna scala się scala jeszcze lepiej i widać też, że przekłada się to na boisko. Wykonujemy kawał dobrej roboty, nasza gra wygląda coraz lepiej i jestem naprawdę pełen optymizmu.

O porównaniu poprzednich obozów w Turcji z tegorocznym:

– Ciężko je jakkolwiek porównać. Wydaje mi się, że każde zgrupowanie było inne, bo przede wszystkim każdy obóz był z innym trenerem i nie ma co mówić czy to było lepsze, czy to było gorsze. Z każdego zgrupowania trzeba wyciągnąć jak najwięcej i wydaje mi się, że z tego drużyna wyciągnęła bardzo dużo.

O tym co czas spędzony w Side powiedział o drużynie:

– Ten pobyt na pewno scalił drużynę. Widać, że ten zespół docierał się bardzo długo. Dużo zagranicznych zawodników, ale teraz widać jedność – na boisku i poza nim. Nie ma grup, pojedynczych małych grupek, nie ma spotkań w grupach, tylko faktycznie siedzimy wszyscy razem i pijemy kawę, rozmawiamy o względach taktycznych, rodzinnych. Widać, że poszło to dużym krokiem do przodu. 

O wpływie małych zmian kadrowych zimą na drużynę:

– Wydaje mi się, że jeśli chodzi o Mateusza (Kowalczyka – przyp. red.) to jest chłopak, który ma bardzo duży talent i pokazał to w kilku sparingach. Nie widać, że ma 17/18 lat, nie widać tego w ogóle po nim – nie ma żadnej tremy, stresu. Nie jest to chłopak, który przyszedł uzupełnić skład, ale widać, że to piłkarz, który może dać jeszcze dużo młodej krwi i jakości tej drużynie.

O emocjach związanych z powrotem ligi:

– Do meczu są jeszcze dwa tygodnie prawie, także jeszcze trochę czasu jest. Na pewno jest duży pozytywny ból głowy, jeśli chodzi o trenerów. Mamy bardzo szeroką kadrę i chcę powiedzieć, że mamy mocną i wyrównaną kadrę, także wydaje mi się, że największym problemem będzie to, że może grać tylko jedenastu i żeby tylko to nas nie rozwaliło na drobne. Wydaje mi się, że jesteśmy takimi profesjonalistami którzy muszą sobie z tym radzić i każdy kto tu nie był w tym klubie jest potrzebny i każdy musi sobie z tym radzić.

O oczekiwaniach względem dobrej postawy ŁKS-u w sobotnim sparingu:

– Oczywiście tak, ale spokojnie do tego podejdźmy, bo sparingi są sparingami. Przychodzą mecze, przychodzi presja, kibice, także ja bym bardzo spokojnie i na chłodno podchodził do sparingów. Fajnie, wygraliśmy, fajnie się prezentowaliśmy, ale całkiem inaczej wygląda mecz sparingowy, a inaczej mecz ligowy. 

O swojej aktualnej dyspozycji:

– Tego się nie da ocenić. Wiadomo, że lat przybywa i tak dalej, ale wydaje mi się, że fizycznie czuję się na tyle dobrze, że spokojnie jeszcze parę lat sobie pogram. Nie wiem czy to będzie w I Lidze, Ekstraklasie, czy niżej, najważniejsze żeby było zdrowie, bo to jest dla mnie najważniejsze. Skupiam się na tym co jest tu i teraz – mamy jasno określony cel i wszystko musimy zrobić, żeby ten cel osiągnąć. 

O pierwszym domowym meczu wiosny – z Koroną Kielce:

– Na pewno będzie to mecz troszeczkę ciekawszy, bo będzie takim spotkaniem za 6 punktów. Mamy jeszcze zaległy mecz z Puszczą Niepołomice, jeżeli udałoby się w tych dwóch pierwszych meczach zdobyć 6 punktów – czyli mówię o Jastrzębiu i Koronie – to na pewno dałoby nam duży wiatr w żagle i byśmy parli do przodu.

O tym czy nie żałuje, że zaległe spotkanie z Puszczą nie zostanie rozegrane już w najbliższy weekend:

– Na pewno tak, ja się śmiałem dzisiaj do chłopaków, że wyglądamy aż za dobrze, aż to jest niepokojące. Wydaje mi się, że to był ciężki okres przepracowany, teraz dostaniemy troszeczkę luzu i pójdzie to w dobrym kierunku. 

O tym czy istnieje ryzyko, że dobra forma przyszła ŁKS-owi za wcześnie:

– Nie, wydaje mi się, że trenerzy wszystko mają dokładnie obliczone. Pracujemy bardzo dobrze, także wydaje mi się, że ta forma przyjdzie na pierwszy mecz.

O tym czy po dwóch gorszych rundach w lidze przyszedł czas na przełamanie:

– To jest piłka, ciężko powiedzieć czy to będzie ta runda. My zrobimy wszystko ze swojej strony jako piłkarze, jako sztab, jako klub, żeby dać przyjemność tym kibicom, którzy tu przyjdą i będą mogli na nas patrzeć. Także postaramy się, żeby wszystko było dobrze.

O ekscytacji związanej z otwarciem stadionu:

– Na pewno tak, fajnie będzie jak już otworzą stadion i przyjdzie cały stadion. Mam nadzieję, że tak będzie jak najszybciej i że trybuny nas poniosą do zwycięstwa w każdym meczu.

Fot. ŁKS Łódź