Konferencja prasowa po meczu z Zagłębiem Lubin

Na piątkowej konferencji prasowej tuż po meczu 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin trener Wojciech Stawowy nie krył swojego rozgoryczenia względem postawy jego zawodników.

Tego dnia trener Stawowy, inaczej niż po poprzednich spotkaniach, nie przypisał całej winy za porażkę do siebie. Szkoleniowiec ŁKS-u odpowiadając na pytania zadane jedynie przez portal ŁKSFans.pl nie wahał się wytknąć tego, co jego zdaniem powoduje obecny stan rzeczy.

Podsumowanie pierwszej połowy spotkania:
– Minimalizm i kalkulacja, jaką żeśmy zaprezentowali w pierwszej połowie dzisiejszego spotkania kosztował nas utratę gola. Takiego gola na “do widzenia” na pierwszą połowę. A potem w drugiej połowie nie pomoże się szczęściu, jeżeli pierwsza połowa jest po prostu przespana. Grając nawet w osłabieniu potrafiliśmy w drugiej połowie być zespołem innym, niż ta drużyna z pierwszej połowy, ale tak jak mówię – minimalizm i kalkulowanie przed spotkaniem, to co siedzi w głowach zawodników, to co im totalnie przeszkadza to było dzisiaj widoczne w pierwszych 45 minutach. I te pierwsze przespane 45 minut kosztują nas kolejną porażkę.

O postawie drużyny na boisku:
– Jak sędzia daje gwizdkiem znać, to ta drużyna totalnie odmienia swoje oblicze. Musi się dopiero coś wydarzyć na boisku takiego, co spowoduje jakiś bodziec i wtedy ten zespół zaczyna inaczej funkcjonować.

O współpracy Wróbla i Corrala:
– Nie byłem zadowolony ze współpracy tej dwójki napastników. Kuba miał zupełnie inne zadania do zrealizowania.

O czerwonej kartce Jakuba Wróbla:
– Kuba dał bardzo dobrą zmianę w meczu ze Śląskiem Wrocław. To jest bardzo ambitny i waleczny chłopak. Ja na to dzisiaj bardzo liczyłem. I być może ta kwestia, że on bardzo chce, bo tak trzeba powiedzieć uczciwie – wszyscy zawodnicy chcą bardzo, tylko nie zawsze to jest widoczne. Szczególnie w tych pierwszych połowach. Kuba też mocno chciał. Myślę, że te faule, które popełnił były podyktowane tym, że gdzieś nie kontrolował swoich emocji i tak to się skończyło a nie inaczej.

O niemocy strzeleckiej i braku strzałów z dystansu:
– Założenia przed meczami są zupełnie inne. W jednostkach treningowych też nad tym mocno pracujemy. Ja bym też mógł zadawać wiele innych pytań związanych z tym dlaczego moi piłkarze nie robią niektórych rzeczy tak, jakbym ja chciał, żeby robili. Od razu mi się pierwsze nasuwa – dlaczego drużyna nie gra pierwszych 45 minutach tak, jak gra drugie? Szczęściu też trzeba pomóc, a jak pokazuje sytuacja z końcówki Maćka Dąbrowskiego, to szczęście nas opuściło. Ale trzeba mu pomóc, trzeba więcej strzelać, tych sytuacji bramkowych stwarzać. 
Pierwsza połowa totalnie przespana i na nią musimy spuścić kotarę milczenia. Ale w drugiej połowie na pewno zadanie mieliśmy utrudnione, bo zawsze trudniej jest grać o jednego zawodnika mniej, ale ja oddam też to drużynie, że chciała. Starała się, chciała doprowadzić do remisu. I myślę, że ktoś, kto patrzy na to obiektywnie, a nie w emocjach, na pewno to zauważy i doceni. Ale tych elementów w drugich 45 minutach, które miały dać nam bramkę, nie było tyle, żeby móc pokusić się tu o zwycięstwo.

O grze w drugiej połowie:
 Już o tym mówiłem –  na pierwszą połowę zasuńmy kotarę milczenia. Potem gramy o jednego zawodnika mniej i gramy tak, jak powinniśmy grać od pierwszej minuty, kiedy siły były wyrównane.

Po piątkowym meczu warto również podkreślić postawę Wojciecha Stawowego przy ławce rezerwowych. Trener ŁKS-u wręcz gotował się ze złości, rzucając przy tym bidonem. Szkoleniowcowi z całą pewnością nie możemy odmówić ambicji! Teraz pozostaje jedynie przełożyć ją na drużynę…

Foto: Artur Kraszewski