Janusz Dziedzic: Wierzę, że na wiosnę ten zespół będzie w stanie jeszcze walczyć
W „Debacie Sportowej” Radia Łódź wziął udział Janusz Dziedzic. Odpowiedzi dyrektora sportowego Łódzkiego Klubu Sportowego na pytania dziennikarza znajdziecie u nas na stronie.
O nastrojach w klubie:
– Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ambicje na pewno były większe i nie tak sobie wyobrażaliśmy tą pierwszą rundę. Każdy jest rozczarowany, natomiast tak jak w sporcie to bywa, nie skupiamy się na tym, żeby teraz płakać i narzekać tylko szukać rozwiązań i walczyć, bo tak sobie wyobrażam zespół, taki jest ŁKS i wierzę, że na wiosnę ten zespół będzie w stanie jeszcze walczyć.
O tym, czy ŁKS podejmie walkę o utrzymanie:
– Zdecydowanie tak. Myślę, że ten przydomek, który z ŁKS-em jest łączony, czyli Rycerze Wiosny, będzie miał potwierdzenie na boisku i wierzę, że zawodnicy i wszyscy ludzie związani z ŁKS-em będą jeszcze mieli chwile, gdzie będą mogli poczuć się uradowani.
O ostatnim meczu z Ruchem Chorzów, który mógł odmienić losy klubu:
– Na pewno ten mecz z Ruchem nie skończył się dla nas tak jakbyśmy chcieli. Wiedzieliśmy, że z perspektywy z samej szatni, z perspektywy mentalnej zawodników i wszystkich wokół, te punkty są dla nas bardzo potrzebne. Nawet w kontekście wiosny, bo przyjdzie nam jeszcze grać zaległy mecz z Mielcem, gdzie ta sytuacja nie musiała być aż tak zła. Natomiast finalnie nie udało się, nie ustrzegliśmy się błędów. Tak jak powiedziałem chłopakom kilka słów od siebie w szatni po meczu, to było mi ich po ludzku żal. Przed 86. minut mimo tego, że nie graliśmy jakiegoś wybitnego spotkania, to realizowaliśmy założenia, które nakreślił trener i byliśmy blisko by wyjść z tego pojedynku jako zwycięzcy. Jeden błąd kosztował nas utratę tych punktów i w konsekwencji istotnych punktów, bo w konfrontacji z bezpośrednim rywalem.
O kryzysie drużyny w drugiej połowie meczu:
– Sytuacja w jakiej jesteśmy i każdy mecz dla chłopaków nie jest łatwy, bo to nie dodaje pewności siebie. Widać nerwowość i brak tej pewności i w momencie, kiedy się prowadzi też dostrzegłem, że druga połowa była słabsza w naszym wykonaniu. Analizujemy czy to wynikało z głowy, czy może jest to kwestia naszego przygotowania. Niektóre rzeczy mocno determinują nasze poczynania na boisku. Chodzi o to, żeby w momencie wyjścia te rzeczy zostawić za sobą, nie kalkulować i finalnie poprzez determinację i zaangażowanie sprawić, aby nawet w takiej sytuacji ta koncentracja była przez 90. minut, bo tylko i wyłącznie wtedy uda nam się te mecze wygrywać i wierzę, że ten zespół na to stać.
O bazie ŁKS-u w porównaniu z Widzewem:
– Myślę, że my nie mamy na co narzekać. Z perspektywy naszego klubu my mamy dobre warunki do pracy, więc na pewno nie będziemy zwalać na to winy. Jesteśmy beniaminkiem. Wiemy, że ten początek był dla nas trudny i kilka czynników się na to złożyło, bo okres przygotowawczy był bardzo krótki. Nie mieliśmy w tym okresie wszystkich zawodników do dyspozycji. Zaczynaliśmy praktycznie większą ilością meczów na wyjeździe, to też było dla nas wyzwaniem, bo to nie pomaga i nie buduje pewności siebie. Dzisiaj cokolwiek ja w tym momencie powiem, to i tak będzie trudno to obronić, bo sytuacja jest jaka jest i ja bym się chciał skupić na tym, by znaleźć rozwiązania, żebyśmy się z tego kryzysu i miejsca wydostali. To na ten moment mnie bardzo pochłania i wszyscy w klubie skupiają się na tym, aby do tego doprowadzić.
O zmianie trenera:
– Na pewno nie była to łatwa decyzja, bo Kazimierz Moskal zrobił tutaj kawał dobrej roboty. Myślę, że przez długi okres czasu wierzyliśmy, że ta formuła, którą wcześniej sobie założyliśmy i w pierwszej lidze się sprawdzała, w którą myślę, że wszyscy tutaj na pokładzie mocno wierzyli, niestety bardzo mocno w warunkach ekstraklasowych została zweryfikowana. My też dostrzegamy jaka różnica jest w konfrontacji z zespołami z ekstraklasy. Jest duża różnica jeśli chodzi o umiejętności zawodników, dyspozycje czysto fizjologiczne i ten styl, który my chcieliśmy zaprezentować na samym początku, musieliśmy mocno zweryfikować. Później kolejne mecze nie zmieniały naszej sytuacji. Graliśmy bardzo nierówno, co jest też nie do końca zrozumiałe. Potrafiliśmy grać dobre mecze z zespołami z górnej części tabeli, wygrywać z Pogonią, grać dobre mecze z Rakowem czy nawet przegrany mecz na Łazienkowskiej, w którym zebraliśmy dobre recenzje i pokazaliśmy trochę swoich walorów. Finalnie to nie zagrało i trzeba było po prostu mocno się zastanowić nad przyszłością, żeby nie powtórzyła się sytuacja sprzed kilku lat. Trzeba było podjąć trudną decyzję, która była kierowana przede wszystkim dobrem klubu. Jeśli przegraliśmy bardzo ważne spotkanie u siebie z Cracovią, później pojechaliśmy do Radomia i też przegraliśmy, to mając przed sobą mecz z Lechem Poznań, nie dostrzegaliśmy tu jakiegoś promyku nadziei, że to możemy zmienić. Podjęliśmy decyzję o zmianie szkoleniowca i zdecydowaliśmy się na Piotra Stokowca, który jest doświadczonym trenerem i który już był w kilku takich sytuacjach, kryzysach i potrafił z tego wyjść. Wierzyliśmy, że jest w stanie również to samo powtórzyć w ŁKS-ie. Na ten moment myślę, że jeszcze za wcześnie na podsumowanie, natomiast nasza sytuacja ciągle jest trudna. Oczekiwaliśmy, że te efekty zmiany szkoleniowca szybciej zaprocentują, natomiast jest to ciężka sytuacja. Wyjście z kryzysu i sytuacja, w której trzeba zarządzać nim, nie jest sprawą łatwą, tym bardziej w dużym klubie. W klubie, gdzie są bardzo duże oczekiwania, spora rzesza fanów i każdy by chciał nawiązać do tej przeszłości, do tego, aby ŁKS liczył się w walce o trofea i laury. Wiemy w jakim my momencie teraz jesteśmy. Wiemy, że jesteśmy beniaminkiem, mamy swoje problemy. Jeszcze nie tak dawno było sporo problemów ekonomicznych, więc powoli z tego wychodzimy. To nie zmienia jednak tego, że oczekiwania kibiców są ogromne i trudno jest na ten moment temu sprostać. Chciałbym, żeby wielu kibiców zdało sobie sprawę, w którym momencie na ten moment jest i gdzie jeszcze nie tak dawno był ŁKS.
O sytuacji z rodziną Platków:
– Z naszej perspektywy na pewno było pełne skupienie na pracy. To są rzeczy nie do końca zależne od ludzi z działu sportowego. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie unikniemy i gdzieś tam pogłoski chłopaków dotykają. Myślę, że to nie zachwiało koncentracji piłkarzy i ten finalny odbiór sytuacji nie miał wpływu na to, co piłkarze pokazywali na boisku. Na pewno perspektywa zamożnego partnera jest czymś istotnym, natomiast nie do końca jest to od nas zależne.
O roli w klubie dyrektora sportowego:
– Moja rola się nie zmieniła. Ja mam swoją działkę w klubie, zajmuję się budowaniem zespołu, personaliami i przygotowaniem takich warunków dla trenera, aby miał komfort pracy i by mógł działać na takich zasadach i w ramach takiej filozofii jaką sobie obieramy. Jeśli chodzi o moje działania, to zmiana szkoleniowca nic nie zmieniła.
O zainteresowaniu zawodnikami przez ŁKS i Widzew:
– Po czasie się okazało, że Widzew był zainteresowany pozyskaniem Ramireza. Z naszej perspektywy podjęcie tej decyzji było łatwiejsze, bo nawet czas adaptacji zawodnika, który już u nas był jest o zdecydowanie prostszy. Bezpośrednio się w to nie zagłębiamy, każdy skupia się na swojej pracy i na tym, aby pozyskać najlepszych możliwie w ramach swojego budżetu.
O ilości osób w dziale sportowym w ŁKS-ie:
– Jeśli chodzi o ŁKS, to nasze struktury nie są za szerokie. Oprócz mnie jest Łukasz Mika, jeśli chodzi o Akademię i młodszych zawodników mamy dwóch ludzi. Jest to na pewno coś, co w przyszłości chcielibyśmy popracować, ale to też się wiąże z kosztami. W najlepszych klubach jest ich nawet i kilkunastu, ale trzeba poruszać się w ramach swoich możliwości i tego co w swoich realiach na dzisiaj można zrobić. Przede wszystkim chodzi o to, aby te realia były zdrowe. Po latach udaje się wychodzić z problemów finansowych i na pewno to jest z perspektywy poprzedniego sezonu bardzo istotne, by budować klub na solidnych fundamentach i krok po kroku robić postępy.
O Danim Ramirezie:
– Zawsze dla nas priorytetem jest pozyskanie Polaka, bo jest to dla nas bardzo istotne. Dlatego mamy tak mocno rozbudowane struktury, jeśli chodzi o Akademię i chcemy naszych zawodników tutaj wychowywać, rozwijać i dawać im szansę. Jeśli będzie możliwość pozyskania jakiegoś dobrego Polaka, to oczywiście jest to dla nas priorytet. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że na ten moment, jeśli chodzi o nasze możliwości, to my zawodnika na kontrakcie z ekstraklasy nie jesteśmy w stanie pozyskać. Poprzednie okienko też nam pokazało, że nawet wyróżniającego się zawodnika z pierwszej ligi, bo często pojawiało się pytanie o Ambrosiewicza, to przy okazji wyjaśniając, to powodem nie przejścia jego do ŁKS-u, to nie widzi mi się kogokolwiek w klubie tylko kwestia tego, że nie było nas na niego po prostu stać. Jeśli chodzi o Ramireza, to podpisując z nim umowę byliśmy świadomi jak wyglądało jego ostatnie pół roku w Belgi. Domyślaliśmy się, że prawdopodobnie pojawią się problemy zaraz na początku i będziemy musieli troszkę na niego czekać. Pewnie wielu oczekiwało więcej jeśli chodzi o liczby i poziom jego gry, natomiast ja wierzę, że Dani będzie w stanie nam jeszcze pomóc, kiedy przepracuje okres przygotowawczy i będzie z zespołem na tyle długo, by swą obecność zaznaczyć. Jeśli chodzi o jego pozycję, to trener ma swój pomysł na mecz, gra w określonym systemie. Znalazł miejsce dla Daniego na boku, bo stwierdził, że tam będzie mógł odegrać większą rolę. Wierzę, że będziemy się jeszcze cieszyć z jego występów, bo to jest zawodnik, który posiada sporo umiejętności, a dodatkowo ma charakter lidera, z którym będzie umiał tą drużynę poderwać.
O koncepcji ŁKS na wiosnę:
– My zdecydowanie chcemy walczyć i zrobimy wszystko, żeby ten zespół przygotować do pierwszego meczu optymalnie pod kątem personalnym i fizycznym. Myślę, że deklaracja jest jasna.
O Michale Mokrzyckim:
– Z Michałem sytuacja wygląda tak, że Michał przychodząc do ŁKS-u, grając poprzednią rundę bardzo dobrze się prezentował, natomiast nie zapominajmy o tym, że tak bardzo istotna u nas linia pomocy została mocno zmieniona, bo odszedł Trąbka i Kowalczyk. Michał grając w tej linii z kolegami, których znał i gdzie funkcjonowały jakieś automatyzmy, musiał w tych realiach ekstraklasowych sobie radzić. Na pewno rozbudził oczekiwania po dobrych występach w pierwszej lidze, natomiast nie zapominajmy o tym, że Michał dopiero gra pierwszy sezon w ekstraklasie i zdecydowanie potrzeba mu więcej doświadczenia. Jest to chłopak, który ma charakter i wszyscy w klubie wierzą, że będzie on w stanie pokazać się nawet w roli trenera. Wierzymy, że po niektórych naszych transferach będzie w stanie nawet wspiąć się na wyższy poziom, jeśli chodzi o prezentowanie swoich umiejętności i tą drużynę ciągnąć.
O Holendrze, który miałby trafić na al. Unii:
– Słysząc tego newsa wczoraj uśmiechnąłem się tylko i myślę, że jeśli ŁKS będzie w stanie robić transfery za milion euro, to będziemy w bardzo dobrym miejscu do tego, aby ŁKS w tej tabeli ekstraklasy ugruntował mocną pozycję, ale to na razie fikcja.
O podsumowaniu tego roku:
– Chciałbym, żeby ten przydomek Rycerzy Wiosny był odzwierciedleniem tego, co ŁKS będzie prezentował w rundzie wiosennej i wierzę, że tak będzie.
Fot. ŁKS Łódź