Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Bolesny powrót do gry. ŁKS – Górnik 0:1

Nie tak to miało wyglądać… Bezbarwna gra ŁKS-u i prosty błąd w obronie spowodował, że powrót ligowego grania nie był w Łodzi zbyt szczęśliwy.

ŁKS do meczu z Górnikiem przystępował pełen nadziei. Przerwa w rozgrywkach w połączeniu z nowym trenerem miała dać zupełnie nowy początek. Jedyną niewiadomą wydawał się być jednak skład. Tu trener Wojciech Stawowy zaskoczył. Co prawda nowy szkoleniowiec zachował wiosenny filar ŁKS-u – obronę – jednak w pomocy zdecydował się zestawić piłkarzy, którzy raczej nie byli pierwszymi wyborami jego poprzednika.

Już od rozpoczęciu meczu drużyna gości zdecydowała się postawić na futbol ofensywny. To właśnie zabrzanie kreowali sobie więcej okazji na otworzenie wyniku, jednak czujna defensywa ŁKS-u dzielnie ich przed tym powstrzymywała.

Dalsze fragmenty pierwszej połowy spotkania niestety nie przyniosły zmiany tego obrazu. Zepchnięty do defensywy ŁKS szukał swoich okazji do zaskoczenia z kontry. To mogło udać się już w 28 minucie, jednak Adam Ratajczyk fatalnie się pomylił i nie zdołał umieścić piłki w praktycznie pustej bramce.
Chwilę później na znakomitą pozycję wyszedł Jakub Wróbel. Dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło idealnie na głowę napastnika ŁKS-u, lecz ten nie zdołał nawet wbić piłki w światło bramki.

Starania Górnika przyniosły skutek już w 36 minucie.. Kuriozalna odbijanka piłki w polu karnym ŁKS-u pozwoliła Georgiosowi Giakoumakisowi oddać strzał, który ominął Arkadiusza Malarza i wpadł do siatki. Napastnikowi Górnika w tej sytuacji sprzyjało wiele szczęścia, co nie zmienia faktu, że nie powinien znaleźć się w takim miejscu.

Bilans pierwszej połowy nie prezentował się dla ŁKS-u najlepiej. Bezbarwna gra, zmarnowane dwie niemalże stuprocentowe okazje i jedna stracona bramka. Pozostało jedynie wierzyć, że druga połowa przyniesie swoiste przełamanie…

Początek drugiej części spotkania pokazał, że ŁKS nie zamierza składać broni. “Rycerze Wiosny” w końcu zaczęli grać “swoją piłkę” opartą na krótkich podaniach, jednak w dalszym ciągu mieli ogromne trudności z wejściem w pole karne rywali.

Na dobre pod bramką Górnika zakotłowało się w 63 minucie po wrzutce Michała Trąbki. Usilne próby wbicia gola przez ełkaesiaków udanie powstrzymywał Martin Chudy.

Grę ofensywną ŁKS-u zdecydowanie ożywiło wejście na boisko Antonio Domingueza. Nutka hiszpańskiej magii spowodowała, że “Rycerze Wiosny” coraz częściej gościli pod polem karnym swoich rywali. W każdej akcji wracał jednak jeden mankament – brak wykończenia.

Kolejne próby gospodarzy w dalszym ciągu kończyły się maksymalnie na wejściu w pole karne Górnika. Goście jednak też nie prezentowali się dobrze w ofensywie, przez co wynik spotkania nie uległ już zmianie.

Porażka spowodowana bardzo prostym błędem może okazać się dla ŁKS-u gwoździem do trumny. Szansa na odpokutowanie sobotniego spotkania przyjdzie jednak już w najbliższy piątek, kiedy to w Bełchatowie ŁKS zagra z Rakowem Częstochowa.

ŁKS Łódź – Górnik Zabrze 0:1 (0:1)
Bramki: Giakoumakis 36’

ŁKS: Malarz – Grzesik, Dąbrowski, Moros, Vidmajer (83′ Klimczak) – Srnić , Trąbka, Wolski (76′ Sekulski) – Pirulo (66’ Dominguez), Ratajczyk, Wróbel

Górnik: Chudy – Vasiliantonopoulos, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża – Jirka (89′ Koj), Prochazka, Manneh (72′ Bochniewicz), Jimenez – Giakoumakis (72′ Krawczyk) – Angulo