Wyszarpane zwycięstwo. Sandecja – ŁKS 0:1

Łódzki Klub Sportowy, w osłabionym kontuzjami składzie, pokonał Sandecję Nowy Sącz, dzięki debiutanckiej bramce Macieja Radaszkiewicza w doliczonym czasie gry.

Skład Łódzkiego Klubu Sportowego desygnowany przez Kibu Vicunię na spotkanie z Sandecją Nowy Sącz różnił się od poprzedniego, grającego z Cracovią. W pierwszej jedenastce pojawili się Ricardinho Adrian Klimczak, zaś na ławce rezerwowych zasiadło jedynie siedmiu zawodników, przy możliwości wystawienia dziewięciu.

Od rozpoczęcia spotkania przez sędziego do ataku ruszył ŁKS, który zdominował pierwsze minuty gry, wyprowadzając raz za razem kolejne ataki. Wyróżnić w tym aspekcie można było szczególnie Kelechukwu, który imponował szybkością, techniką i umiejętnością gry jeden na jednego. Goście nie pozostawali jednak bezczynni i w 13. minucie byli bliscy strzelenia bramki, kiedy jeden z piłkarzy Sandecji prawie przelobował Marka Kozioła.

W kolejnym kwadransie meczu gra obu drużyn zdecydowanie zwolniła tempo. ŁKS dalej kontrolował w dużej mierze sytuacje na murawie, ale bardziej próbował znaleźć drogę do bramki Sandecji poprzez wolniejszy atak pozycyjny. Ełkaesiakom wciąż brakowało dokładnego ostatniego podania, które pozwoliłoby na możliwość oddania strzału na bramkę.  Pech wciąż nie opuścił „Rycerzy Wiosny”, bo w 36. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Michał Trąbka. Łodzianie nie załamali się tym i wciąż naciskali na „Sączersów„, jednak nie mogli wykreować sobie sytuacji na oddanie celnego strzału na bramkę. W tym aspekcie pomogły im strzały z dystansu, oddawane przez Domingueza i Szeligę, jednak nie pokonały one Pietrzkiewicza. Ostatecznie przed najlepszą sytuacją strzelecką w pierwszej połowie stanęła Sandecja, kiedy Dikov oddał strzał z bliskiej odległości, łatwo wyciągnięty przez Marka Kozioła.

Ełkaesiacy weszli gorzej w drugą połowę niż w pierwszą – brakowało im dokładności przy rozegraniu piłki i dobrego wywarcia presji na rywalu. Na szczęście z minuty na minutę piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego zaczęli odzyskiwać werwę, za którą mogliśmy ich chwalić w pierwszej części spotkania. „Sączersom” udało się utrzymać formę, którą złapali przed przerwą, dzięki czemu zaczęli się częściej pojawiać w szesnastce ŁKS-u. Najczęściej próbowali zagrozić bramce Marka Kozioła poprzez akcje po dośrodkowaniach, jednak te udawało się czyścić zawodnikom łodzian.

W 60. minucie nerwowość zaczęła udzielać się zawodnikom obu drużyn, a nawet sztabom szkoleniowym (jeden z członków sztabu ŁKS-u został nawet ukarany żółtą kartką przez sędziego). Łodzianie starali się konstruować swoje ataki skrzydłami, napędzanymi przez Kelechukwu i Wolskiego, jednak brakowało im wciąż precyzji i podjęcia odpowiedniej decyzji, aby otworzyć drogę do strzelenia bramki swoim kolegom z zespołu. Problemem było także to, że kiedy Ełkaesiacy mieli piłkę na skrzydle, inni zawodnicy nie wchodzili w pole karne, aby przyjąć zagrania posyłane tam z bocznych stref boiska. Im bliżej końca spotkania, tym częściej gra była przerywana przez sędziego z powodu fauli oraz dyskusji między zawodnikami obu drużyn.

W 79. minucie dobrze pokazał się Radaszkiewicz, który po dalekiej piłce posłanej przez Tosika, oddał strzał ze skraju pola karnego, jednak ten minimalnie minął lewy słupek bramki Pietrzkiewicza. Żmudny atak pozycyjny nie wychodził Ełkaeasiakom, którzy popełniali błędy w rozegraniu i posyłali niecelne piłki, które przekreślały szanse na zagrożenie Sandecji. Od 85. minuty ŁKS grał w przewadze, ze względu na czerwoną kartkę Szczepanka. Pierwszą szansę tuż po zejściu zawodnika „Sączersów” łodzianie mieli przy rzucie wolnym, niedaleko pola karnego rywali, jednak nie udało im się opanować piłki po wrzutce i ta minęła słupek „gospodarzy”. W 90. minucie swojego szczęścia ze strzału z dystansu spróbował Mikkel Rygaard, który zmusił golkipera Sandecji do efektowanej parady. Chwilę później Duńczyk posłał piłkę niedaleko bramki rywali, jednak żadnemu z jego kolegów z zespołu nie udało się zamknąć tej akcji. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, Maciej Radaszkiewicz wykorzystał podanie jego kolegi z zespołu i pokonał strzałem w róg bramki Pietrzkiewicza, wywalczając tym trzy punkty dla łodzian.

Sandecja Nowy Sącz – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Bramki: Radaszkiewicz 94′ 

Sandecja Nowy Sącz: Pietrzkiewicz – Kobryń, Rudol, Słaby, Boczek – Piter-Bućko, Walski – Chmiel (72′ Janicki), Sovsić, Zych (72′ Szczepanek) – Dikov (57′ Wolny)

ŁKS Łódź: Marek Kozioł – Bartosz Szeliga, Maciej Dąbrowski, Oskar Koprowski, Adrian Klimczak – Jakub Tosik (88′ Rozwandowicz), Antonio Dominguez, Michał Trąbka (36′ Mikkel Rygaard) – Maciej Wolski (88′ Bąkowicz), Kelechukwu (66′ Gryszkiewicz), Ricardinho (66′ Radaszkiewicz)

Fot. Łukasz Żuchowski