Wojciech Stawowy: ŁKS zagrał po profesorsku
Wojciech Stawowy po meczu z Koroną Kielce był zachwycony grą swoich podopiecznych i cieszył się ze zgarnięcia kolejnych trzech punktów. Zdaniem trenera ełkaesiacy zagrali dziś po profesorsku i górowali nad kielczanami pod każdym względem.
Ten mecz wyglądał jak wykłady profesora na uczelni
– Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa. Korona to drużyna, która do niedawna grała w Ekstraklasie, więc był to pojedynek zespołów, które w poprzednim sezonie były w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to zespół bardzo dobrze poukładany i dobrze grający w piłkę. Tym bardziej mnie to zwycięstwo cieszy, bo uważam, że drużyna ŁKS-u dziś była zespołem zdecydowanie lepszym pod każdym względem. Jeżeli chodzi o organizację czy kulturę gry. Było bardzo dużo dobrych momentów z naszej strony. Powinniśmy zamknąć ten mecz w pierwszej połowie, bo poza bramką mieliśmy jeszcze dwie bardzo dogodne sytuacje, aby ten mecz uspokoić. W drugiej połowie zawodnicy zrobili to czego od nich oczekuję czyli poszli dalej za ciosem. Mieliśmy też słabsze momenty czy przestoje w grze, ale ten mecz wyglądał tak jak wykłady profesora na uczelni. W momencie kiedy są wykłady to wszystko jest ekstra, a gdy profesor ma przerwę to są przestoje. Tak bym to porównał. ŁKS zagrał dziś po profesorsku.
Samu Corral nie jest zawodnikiem szablonowym
– Samu nie traci swoich atutów. Dziś strzelił bramkę. Nasza gra jest bardzo wymienna, a nie statyczna. Nie ma przywiązania do pozycji. Jeżeli Samu schodzi w drugą linię to jego miejsce wypełnia skrzydłowy albo jedna z naszych dwóch „dziesiątek”. Jest to gra wymienna i tylko w takiej grze Samu zyskuje, bo nie jest zawodnikiem szablonowym/schematycznym. Dzisiaj nowoczesny napastnik nie gra przywiązany do pozycji numer „dziewięć” tylko jest zawodnikiem, który potrafi rotować z innymi zawodnikami na innych pozycjach. Na tym ja też opieram swoja filozofię gry, żeby zawodnicy potrafili grać w różnych miejscach na boisku i do tych miejsc nie byli przywiązani. W mojej ocenie on nie traci schodząc niżej, tylko zyskuje, bo strzela bramki, ale też kreuje grę.
Mam w zespole wielu wartościowych bocznych obrońców
– „Klima” jest zdrowy i w pełni sił. Zarówno Maciek Wolski jak i Kamil Dankowski są to zawodnicy uniwersalni i dla nich gra po lewej czy po prawej stronie nie stwarza absolutnie problemu. Ja się z tego powodu cieszę, bo mam do dyspozycji Maćka, Kamila i Adriana, więc mam wybór dość duży jeśli chodzi o boki obrony. Każdy to widział, że gdy Adrian wszedł na boisko to lewa strona się bardzo ożywiła. Stworzył dwie dobre sytuacje po dograniach z lewej strony. Po jednej z nich padła bramka, ale w ocenie sędziów ze spalonego. Jest to sygnał, że mamy wartościowych zawodników i możemy na tych pozycjach rotować, tym bardziej, że teraz tych meczów jest sporo do rozegrania. Na pewno zmiany personalne w zespole będą miały miejsce.
Nie widziałem podstaw, aby zmienić Przemysława Sajdaka
– Zdolni młodzieżowcy siedzieli dziś na ławce – Mateusz Bąkowicz i Jowin Radziński. Nie widziałem podstaw, aby zmieniać Przemka Sajdaka. Miał on takie momenty, że zdarzały mu się niedokładne zagrania, ale trzeba patrzeć na całokształt, jak zawodnik pracuje w ofensywie i defensywie. Błędy i straty zdarzają się każdemu, bo w piłkę grają tylko ludzie. Gdybym miał jeszcze większą liczbę młodzieżowców na ławce to żeby zrobić zmianę musiałbym mieć do tego podstawy, a tutaj absolutnie takiej podstawy nie widziałem.
Maks mógł zagrać, ale nie chcieliśmy ryzykować
– Nieobecność Maksa Rozwandowicza w składzie była podyktowana tylko i wyłącznie z troski o jego zdrowie. Maks mógł dzisiaj wystąpić w meczu, ale my nie mamy takiej potrzeby, aby cokolwiek robić na siłę i kosztem zdrowia zawodnika. Byłoby to pewnego rodzaju ryzyko, gdyby miał dziś wystąpić w meczu, ale mamy na tej pozycji Kubę Tosika i Drago Srnicia. Ryzykowanie absolutnie nie ma sensu, nawet jeśli takich zawodników byśmy nie mieli. Jestem ostatnim trenerem, który ryzykowałby zdrowie zawodnika. Maks był gotowy do grania dzisiaj, ale zaraz mamy następne mecze i to będzie dla niego szansa, aby wrócić do składu.
Foto: Łukasz Żuchowski