Wojciech Stawowy: Jestem mocno związany z Łódzkim Klubem Sportowym
Wojciech Stawowy udzielił wywiadu portalowi sport.tvp.pl, w którym wypowiedział się na temat ostatnich wyników zespołu, ale też ogólnie o funkcjonowaniu Łódzkiego Klubu Sportowego. Trener ełkaesiaków wypowiedział się także o różnicach pomiędzy ŁKS-em, a Widzewem.
O początkach w ŁKS-ie
– Zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko. Miałem świadomość tego, że przychodzę do zespołu, który ma duża stratę punktową do bezpiecznego miejsca. Dołączając do ŁKS-u miałem jednak dużą nadzieję, że dane nam będzie tę ekstraklasę uratować. Jeśli miałoby się tak nie stać, to chciałem, byśmy wykorzystali ten na przygotowania już do nowego sezonu. Wiedziałem, że przerwa między sezonami będzie krótka, że pierwsza liga nie jest łatwa, że będzie sporo drużyn chętnych do awansu do ekstraklasy. Rozpoczynając pracę w ŁKS-ie byłem przygotowany na oba scenariusze. Tego pierwszego się nie udało zrealizować, co ze względów ambicjonalnych było bardzo trudne do przetrawienia. Natomiast cieszę się bardzo, że dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej, że obraliśmy właściwy kurs i możemy robić swoje. W I lidze, w przeciwieństwie do końcówki ubiegłego sezonu w ekstraklasie, możemy patrzeć tylko na siebie.
O przemianie zespołu
– Jest wiele czynników, które miały na to wpływ. Do ŁKS-u przychodziłem z nowym pomysłem, z nowym nastawieniem, a na to wszystko potrzeba było czasu. Początkowo przecież zakładałem, że uda nam się uratować miejsce w ekstraklasie. Jednocześnie żyłem ze świadomością, że może się zdarzyć inaczej. Dlatego każdą jednostkę treningową staraliśmy się w pełni wykorzystać, żeby jak najszybciej przekazać zawodnikom to, co mają prezentować na boisku i poza nim. Po pewnym czasie w drużynie złapaliśmy bardzo dobry kontakt. Atmosfera jest naprawdę świetna. Pamiętamy jednak, że nie można popaść w samozadowolenie, bo to jest droga donikąd. Nowe zasady procentowały z każdym dniem i dzisiaj pomagają nam osiągać dobre wyniki. Oby tak dalej.
fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport
O przerwie w trenerce na szczeblu centralnym
– Jeżeli po tym okresie nieobecności byłbym takim samym trenerem, jakim byłem w momencie kiedy przestawałem pracować w tym zawodzie, to by to bardzo źle o mnie świadczyło. Wskazywałoby, że stoję w miejscu, nie kształcę się, nie wyciągam wniosków. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Ja przez ten cały czas pracowałem nad swoim warsztatem i analizowałem wcześniejszą pracę po to, żeby w momencie, kiedy dane mi będzie wrócić na fotel trenera, nie popełniać tych samych błędów. Piłka nożna się zmienia na całym świecie i trzeba iść z duchem czasu. Dlatego wiele rzeczy zweryfikowałem. Oczywiście po moim powrocie, kiedy drużynie nie szło i przegrywaliśmy kolejne mecze, pojawiały się opinie że niczego się przez ten czas nie nauczyłem. Przejmuję się krytyką konstruktywną, ale staram się nie czytać opinii na swój temat, bo najważniejsza dla mnie jest opinia pracodawcy i ocena piłkarzy, z którym pracuję na co dzień. Dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zmodyfikowałem kilka rzeczy, które uważałem za niewłaściwe i dzięki temu moja praca zaczęła się zazębiać i układać. Mam olbrzymią nadzieję, że tak będzie do końca sezonu i wrócimy do PKO Ekstraklasy silniejsi o te wszystkie doświadczenia. Wrócimy tam na stałe.
O transferach do ŁKS-u
– Osobiście w procesie transferowym uczestniczę jako trener, bo zawodników dobiera się przecież do jakiejś myśli trenerskiej, ale w transfery zaangażowane jest też szerokie grono ludzi z dyrektorem sportowym i prezesem klubu na czele. To praca zespołowa. Mamy teraz naprawdę fajną drużynę i jeśli w ŁKS-ie pojawią się jakieś wzmocnienia, to tylko po to żeby podnieść poziom rywalizacji sportowej wśród zawodników. Poza tym, że gramy rozgrywki ligowe, to również staramy się tę drużynę budować i przygotowywać już do rywalizacji w PKO Ekstraklasie. Chodzi o to, by nie powtórzyła się sytuacja z tego minionego sezonu.
– Tak jak ja musiałem wyciągać wnioski ze swojej pracy trenerskiej, tak trzeba je było wyciągnąć w klubie po spadku z ekstraklasy. Chcemy patrzeć nie na ilość, ale na jakość piłkarzy. Ta jakość obecnej drużyny jest naprawdę dobra, ale musimy ją jeszcze podnieść, kontraktując odpowiednich piłkarzy. Mamy kilka pomysłów na nowych piłkarzy. Mogę zapewnić wszystkich, że rozważamy konkretne kandydatury. Wiemy kogo chcemy ściągnąć i pracujemy nad tym. W zimie okres między rundami będzie trochę dłuższy, co pozwoli porządnie przygotować się do finałowego szturmu na ekstraklasę i to pod każdym względem. Nie tylko transferowym. Dla mnie głównym czynnikiem jest taktyka, sposób gry drużyny, wyeliminowanie wszystkich błędów, które się teraz pojawiają. Można sprowadzić wielu dobrych zawodników, ale piłka nożna jest grą drużynową i zależy nam na tym, by cały zespół funkcjonował optymalnie. Przed nami jeszcze dużo pracy, co pokazują ostatnie mecze.
O ewentualnych odejściach z klubu
– Na pewne rzeczy nie mam wpływu. Wiadomo, że zawodnicy mają różne zapisy w kontraktach. Jeżeli jednak mamy w perspektywie grę w ekstraklasie, o którą wciąż trzeba jeszcze mocno powalczyć, to logiczne jest, że my nie chcemy się osłabiać. Na pewno odejście Janka Sobocińskiego czy Pirulo nie byłoby dla zespołu korzystne. Są to zawodnicy którzy grają w tym zespole, czują taktykę, rozumieją się z pozostałymi kolegami, ale przede wszystkim bardzo dużo wnoszą do gry naszej drużyny. Ja jestem wręcz przekonany o tym, że ci piłkarze w ŁKS-ie zostaną. Liczę na to, że wszyscy zawodnicy, których widzimy dalej w klubie, z nami byli pozostaną, a do tego drużynę wzmocnią nowi gracze. Dzięki temu kwestię rywalizacji sportowej przeniesiemy na wyższy poziom.
fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport
O wygranej w derbach Łodzi
– Nie podchodzę do swojej pracy tak, że muszę coś komuś udowadniać. Pracuję tam, gdzie akurat ktoś mnie chce. Teraz pracuję w ŁKS-ie, który jest obecnie dla mnie najważniejszy i wiele dla mnie znaczy. Chcę dla tego klubu zrobić tak dużo, ile tylko potrafię. Nie będę jednak ukrywał, że po meczu z Widzewem czułem ogromną satysfakcję. Po pierwsze dlatego, że było to zwycięstwo w derbach, a zawsze wygrane pojedynki derbowe cieszą podwójnie. Tym bardziej, że derby Łodzi to jedne z najlepszych derbów w Polsce. Po drugie zagraliśmy dobry mecz, a po trzecie w końcu mogliśmy uradować naszych kibiców. W ekstraklasie ich nie rozpieszczaliśmy, a dla nich pojedynek z Widzewem był naprawdę ważny ze względów prestiżowych. Myślę, że w jakimś stopniu zrehabilitowaliśmy się za nieudany pobyt w ekstraklasie. Każdym meczem się w pewnym stopniu rehabilitujemy, bo dziś zajmujemy takie miejsce w tabeli i mamy taką sytuację wyjściową, że przed sezonem każdy brałby to w ciemno. Podsumowując, cieszę się, że w tym spotkaniu ŁKS okazał się lepszy i miałem ogromną satysfakcję ze zwycięstwa, bo jestem bardzo mocno związany z Łódzkim Klubem Sportowym.
O różnicach pomiędzy Łódzkim Klubem sportowym, a Widzewem
– Różnice są przede wszystkim w organizacji i zarządzaniu klubem. Tutaj jasno mogę stwierdzić, że jest to różnica diametralna na korzyść ŁKS-u. Uważam, że także dzisiaj ta różnica wciąż jest bardzo duża. ŁKS jest doskonale zarządzanym klubem, na pewno dużo lepiej niż ma to miejsce w Widzewie. W Widzewie mają naprawdę świetne warunki, ale w futbolu liczy się umiejętność zarządzani potencjałem i tu widzę kolosalną różnicę. Jeśli natomiast chodzi o podobieństwa między prowadzonym przeze mnie Widzewem, a obecnym ŁKS-em, to w obu przypadkach miałem naprawdę fajną drużynę, z którą praca sprawiała mi radość i satysfakcję. To jedyne podobieństwo jakie przychodzi mi do głowy, choć i tak teraz mam do dyspozycji lepszy i bardziej wyrównany zespół. Inne aspekty różnią się w tak znaczący sposób, że nawet nie jestem w stanie ich do siebie przybliżyć, a co dopiero porównywać. Nawet ostatni atut Widzewa, czyli stadion, będzie niedługo wytrącony z ręki. Obiekt na Widzewie został wybudowany dużo szybciej. Zawsze mówiło się, że na Widzewie jest dobry, wyjątkowy klimat. Natomiast lada moment zakończy się rozbudowa stadionu przy al. Unii Lubelskiej 2, który według mnie będzie dużo bardziej piłkarskim obiektem. Wierzę w to, że gdy będzie można zaprosić kibiców na obiekty, to ten stadion również będzie się wypełniał po brzegi. Myślę, że wtedy nie będzie żadnych różnic na korzyść Widzewa. Jestem daleki od punktowania rywala, ale w ten sposób to widzę i oceniam.
fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport
O rezygnacji z posady dyrektora sportowego Escoli Varsovia
– Zdecydowałem się na ten ruch, ponieważ zawsze najlepiej czułem się w piłce seniorskiej. Tak naprawdę nie wyobrażam sobie pracy poza piłką seniorską. Przez ten czas miałem pewne propozycje podjęcia pracy, jednak ja też miałem pewne wymagania. Chciałem trafić do klubu, który jest dobrze poukładany, do klubu z perspektywą. Taką propozycję dostałem dopiero od ŁKS-u. Łódzki Klub Sportowy jest świetnie poukładany, ma bardzo mądrego prezesa, który ma ciekawą wizję na zespół. To klub z prężnie działającym dyrektorem sportowym i z całą masą ludzi , którzy pracują z pełną pasją i zaangażowaniem. To idealne miejsce dla trenera. Mam tu wszystkie narzędzia potrzebne do tego, żeby dobrze pracować. Dlatego też odszedłem z krainy tiki-taki. Escoli i prezesowi Wilczyńskiemu naprawdę wiele zawdzięczam. Mam też dużą satysfakcję, że mogłem kontynuować w starszych rocznikach to, co jest nakreślane przez FC Barcelonę. Mogłem pomagać zarówno trenerom, jak i młodym zawodnikom, którzy w przyszłości będą stanowili o sile polskiej piłki nożnej. Jednak zawsze miałem pociąg do piłki seniorskiej. Od momentu, w którym do ŁKS-u trafił trener Moskal, pierwsza drużyna zaczęła kreować grę, chciała grać ofensywnie i kombinacyjnie. Mnie się taka wizja futbolu zawsze podobała i tej wizji jestem wierny. Zespół oparty jest na zawodnikach technicznych, kreatywnych, nieprzywiązanych do pozycji na boisku. Tak też działają grupy młodzieżowe. Mimo to nie nazwałbym ŁKS-u krainą tiki-taki. ŁKS to miejsce, gdzie z piłkarzami i młodzieżą pracuje się nowocześnie.
O zasadach panujących w zespole
– Piłkarze nie mieli żadnego problemu z zaakceptowaniem zasad. Są to zasady przejrzyste, czytelne dla każdego. Tak naprawdę są to zasady międzynarodowe, a nawet w dużym stopniu zbieżne z temperamentem prezentowanym przez osoby z południa Europy. Zarówno więc oni jak i zawodnicy z Polski, bardzo fajnie się w tych realiach odnajdują. W naszym zespole jest świetna atmosfera. Ten dobry nastrój przenosi się także na biuro, marketing i wszystkich ludzi, którzy są emocjonalnie związani z ŁKS-em. Może brzmi to banalnie, ale tutaj tworzymy dużą rodzinę Łódzkiego Klubu Sportowego. Sami piłkarze twierdzą, że dawno takiej atmosfery w drużynie nie mieli. Zależy mi żeby ten nastrój był pielęgnowany. Mówi się, że atmosferę kreują wyniki sportowe, ale uważam że jest to oklepane. Ta dobra atmosfera jest dużo ważniejsza wtedy, kiedy są jakieś trudne momenty. Cieszę się bardzo, że zawodnicy zaakceptowali reguły panujące w klubie. Co ważne, także wszyscy nowi zawodnicy, czyli na przykład Kamil Dankowski, Tomek Nawotka czy Kuba Tosik bardzo szybko wkomponowują w drużynę. Najlepszym dowodem jest transfer Daniela Celei z Rumunii, który tez bardzo szybko się zaaklimatyzował, bardzo solidnie pracuje i chodzi uśmiechnięty.
O Ricardo Guimie
– Śledzę dokładnie poczynania Guimy na wypożyczeniu. Uważam, ze rzeczą naturalną jest to, że w grupie zawodników znajdzie się osoba, której coś nie będzie pasowało. Sytuacja Guimy nie była jednak związana z naszymi zasadami, a ze sferą emocjonalną i życiem osobistym zawodnika. Są to rzeczy prywatne. Guima radzi sobie bardzo dobrze w Portugalii, jest tam zadowolony. To oczywiste, że jego odejście nie było dla mnie przyjemne, bo takie sytuacje traktuję jako trenerską porażkę. Czasami jednak nie ma wyjścia. Ja zawsze podziwiam tych chłopaków, którzy są daleko od swoich domów rodzinnych. Mimo że to jest ich zawód i oni sobie zdają sprawę z tego, że dziś są tu a jutro mogą być w innym miejscu, to przecież to też są ludzie, którzy też mają gorsze i lepsze dni. Czasami po prostu potrzebują wsparcia. Dlatego ja zawsze staram poświęcić się dużo czasu obcokrajowcom.
O życzeniach na Święta Bożego Narodzenia
– Jakbym mógł napisać list do Świętego Mikołaja i wiedziałbym, że spełnią się moje życzenia, to pewnie brzmiałby on tak: „Święty Mikołaju, bardzo cię proszę o to, żeby ŁKS w rundzie wiosennej szedł we właściwym kierunku, a w nowym sezonie grał w ekstraklasie i sprawiał radość swoim kibicom.” To na pewno, oczywiście poza zdrowiem moich bliskich, byłby dla mnie najlepszy prezent. Jednak niech Święty Mikołaj realizuje wszystkie plany i marzenia naszych pociech. Ja jestem świadomy tego, że my, dorośli, musimy swoje marzenia spełniać bez pomocy Świętego Mikołaja, choć, miejmy nadzieję, pod jego przychylnym okiem.
Cały wywiad Bartosza Jankowskiego z trenerem Stawowym jest dostępny TUTAJ.
Źródło: TVP SPORT / sport.tvp.pl
Foto główne: ŁKS Łódź / Cyfrasport