Tomasz Nawotka: Nie zlekceważymy zespołu z Bełchatowa
Tomasz Nawotka odpowiadał na pytania ŁKS TV przed zbliżającym się spotkaniem z GKS-em Bełchatów. Zawodnik biało-czerwono-białych uważa, że drużyna nie zlekceważy „Brunatnych”, a ewentualna wygrana może dać drużynie mentalnego „kopa” na resztę sezonu.
W meczu z Bełchatowem nie zabraknie nam ambicji, jakości i walki
– Na pewno nikt po końcowym gwizdku nie był zadowolony z tego jakim wynikiem zakończyło się spotkanie z Sandecją. Od pierwszego dnia jak wróciliśmy do klubu po regeneracji to było czuć frustrację i taką złość sportową, aby jak najszybciej zmazać tą plamę po porażce. Z tego co widzę, jak wyglądają w tym tygodniu zajęcia, to jestem pewien, że w meczu z Bełchatowem nie zabraknie nam ani ambicji, ani jakości czy walki. Podejdziemy do tego meczu bardzo odpowiedzialnie i będziemy chcieli zgarnąć trzy punkty. Mamy w sobie sportową złość, która siedzi w nas po takim spotkaniu. To tylko nam pomoże i przełoży się na jeszcze większą determinację na boisku w sobotnim spotkaniu.
– Do końca sezonu zostało jeszcze 12 spotkań i można zgarnąć dużo punktów. Jeśli wygramy z Bełchatowem to może to być taki mecz, który będzie przełamaniem i da nam pozytywnego kopa do przodu. Nie możemy w żadnym stopniu zlekceważyć rywala, dlatego, że GKS jest na dole tabeli. Oni grają życie i przetrwanie. Przyjadą do nas potrójnie zmotywowani, tym bardziej, że grają u nas na ŁKS-ie i będą chcieli się pokazać jeszcze bardziej. Jeśli wygramy to spotkanie to może nas to napędzić już do końca rundy.
Limit pecha z kontuzjami wyczerpany?
– Mam nadzieję, że limit pecha jeśli chodzi o kontuzje został już wyczerpany. To nie jest przyjemne, że co tydzień wypada zawodnik, który może nam dużo pomóc na boisku. Mam nadzieję, że od sobotniego spotkania będzie tylko lepiej, a wszyscy którzy się leczą lub są kontuzjowani, jak najszybciej do nas wrócą i będą mogli nam pomóc. W rundzie wiosennej tak to jest, że są kartki, kontuzje czy jakieś zawieszenia i tak naprawdę każdy jest potrzebny, bo jesteśmy jedną drużyną i wszyscy ciągniemy ten wózek w jednym kierunku.
Chcemy powtórzyć wynik z Bełchatowa
W pierwszym spotkaniu obu zespołów ŁKS pokonał GKS 3:1, choć to bełchatowianie jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Nawotka ma nadzieję, że uda się powtórzyć ten rezultat i trzy punkty zostaną w Łodzi.
– W poprzednim spotkaniu z GKS, po raz pierwszy w sezonie straciliśmy bramkę jako pierwsi i musieliśmy odrabiać. To było dla nas nowe doświadczenie, ale szybko się pozbieraliśmy i zdobyliśmy trzy bramki. W drugiej połowie już mecz był pod naszą pełną kontrolą. Nikt by się nie obraził, jeśli taki wynik by się powtórzył i byśmy zgarnęli trzy punkty, co za tym idzie wrócili na właściwe tory. W Bełchatowie wtedy była ulewa i to nam pomagało, bo płyta boiska była mokra i szybsza. Lepiej grało nam się w piłkę, bo mogliśmy szybciej nią operować. Ciężko powiedzieć jakim zespołem jest teraz GKS. Podpisał z nimi kontrakt Sabala i na pewno nie będą czekać z wprowadzeniem tego zawodnika i z nami pewnie zagra. Oni nie mają nic do stracenia, bo na dole tabeli każdy liczy punkty i patrzy na innych rywali. Przyjadą tutaj walczyć o wszystko i nie będą się bronić. Zrobimy wszystko, aby to oni wracali do domu bez punktów.
Na prawej obronie czuję się dobrze
„Nawot” w sobotnim spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz wystąpił na prawej obronie, gdzie jego zdaniem czuje się bardzo dobrze. W trakcie sezonu zawodnik wypożyczony z Legii Warszawa, zazwyczaj grywał jako skrzydłowy, ale gra na boku obrony nie jest mu obca, bo występował tam m.in. w Zagłębiu Sosnowiec.
– Nie jest dla mnie problemem zagrać na prawej obronie, prawej pomocy czy nawet na lewej stronie. Na prawej obronie w meczu z Sandecją czułem się dobrze, ale szkoda, że nie udało się wygrać, a to jest w sumie najważniejsze. Jeżeli razem jako drużyna będziemy szli w jednym kierunku to będziemy szli do góry i każdy będzie coraz lepszy. Jeśli będziemy się wyróżniać tylko jako jednostki to nic w tej lidze nie osiągniemy, a mamy jasno określony cel. Wydaje mi się, że jeżeli będziemy konsekwentnie do tego dążyć to razem jako drużyna możemy zrobić wiele dobrego dla klubu.
– Oczekiwałem od siebie więcej minut na boisku, ale nie mam do siebie pretensji o to, że nie przykładałem się czy zwątpiłem w pewnym momencie. Konsekwentnie od pierwszego dnia w ŁKS-ie staram się robić swoje i pokazywać z jak najlepszej strony. Wszystkie minuty na boisku staram się jak najlepiej wykorzystać, a z czasem życie będzie mi to oddawać. Robię swoje, pracuję konsekwentnie i mam nadzieję, że razem z drużyną będziemy szli w dobrym kierunku.
Tomasz Nawotka w obecnych rozrywkach wystąpił w 17 spotkaniach, ale tylko pięć razy od pierwszej minuty. Spędził na murawie 598 minut i zdobył jedną bramkę, w meczu z GKS-em Jastrzębie.
Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport