Jan Sobociński: Skupiam się na tej rundzie, nie myślę jeszcze o Ameryce

Tuż po spotkaniu z GKS-em Tychy przed kamerą ŁKS TV zasiadł Jan Sobociński. W przeciwieństwie do standardowych pomeczowych konferencji prasowych, wychowanek „Rycerzy Wiosny” odpowiedział na pytania dziennikarzy dotyczących jego transferu do Charlotte FC.

Skłoniła mnie wizja klubu:
– Skłoniły mnie na pewno fajny projekt i wizja jaką ma na mnie klub, wizja mojego rozwoju dalej. Myślę, że tyle. Tak naprawdę to dwa najważniejsze aspekty.

Jeszcze nie kontaktowałem się z żadnym Polakiem w MLS:
– Szczerze mówiąc nie kontaktowałem się z nikim. Mam jeszcze chwilę czasu do wyjazdu, więc na pewno będę chciał się skontaktować z którymś z nich, zapytać o grę i ogólnie o warunki życia.

Wiem dużo o planach klubu:
– Wiem dużo. Nie chcę wszystkie mówić, bo siedzielibyśmy tutaj bardzo długo. Jest to nowy zespół, wchodzący do ligi MLS. Budują cała kadrę od podstaw, od zawodników, przez trenerów, aż po dalej sztab medyczny. Myślę, że jak każdy zespół chcą walczyć o najwyższe cele w tej lidze. 

Nie śledziłem MLS, ale to zmienię:
– Nie śledziłem jakoś bardzo MLS. Czasami się zdarzało, że gdzieś na Polsacie Sport leciał mecz właśnie tej ligi i spoglądałem na niego. Ciężko mi teraz powiedzieć jakie atuty będę mógł wykorzystać, ponieważ nie wiem dokładnie jak się tam gra. Myślę, że teraz ten sezon będę śledził bardzo mocno i przygotuje się odpowiednio do wyjazdu.

Nigdy nie myślałem o takim transferze:
– Nigdy nawet nie myślałem, że wyjadę tak daleko. Myślę, że na pewno będę w stanie wrócić do którejś z lig TOP 5. Trzeba to po prostu poprzeć swoją grą na boisku. 

Skupiam się na tej rundzie, nie myślę jeszcze o Ameryce:
– Jestem teraz tutaj, skupiam się na każdym kolejnym meczu, każdym kolejnym treningu. Nie myślę o tym co będzie za pół roku czy za rok. Walczę z ŁKS-em o awans.
– Skupiamy się na tym sezonie, na tej rundzie, żeby zagrać ją jak najlepiej. Myślę, że dopiero po tym okresie będziemy myśleć co dalej ze mną i dowiemy się jakie Charlotte będzie miało plany wobec mnie.

fot. Łukasz Żuchowski