Ostatni na remis. ŁKS Łódź – Ruch Chorzów 1:1
W 19. kolejce PKO BP Ekstraklasy piłkarze ŁKS-u zremisowali 1:1 z Ruchem Chorzów. Łodzianie objęli prowadzenie po golu Engjella Hotiego, a w końcówce spotkania do wyrównania doprowadził Przemysław Szur. Na stadionie Króla zobaczymy się już w 2024 roku.
Ostatni w 2023 rok mecz ełkaesiacy rozpoczęli niemal w takim samym składzie, co zremisowane tydzień temu spotkanie z Legią Warszawa, bo jedyna zmiana zaszła na środku defensywy, gdzie kontuzjowanego Nacho Monsalve zastąpił Levent Gulen. Stawka starcia dwóch beniaminków była bardzo duża, nie dziwi więc, że od pierwszego gwizdka nie brakowało na boisku zażartej walki, a same zawody, bardzo intensywne i toczone w niezłym tempie, dostarczyły nam naprawdę dużych emocji, choć żadna ze stron długo nie potrafiła przejąć inicjatywy na dłużej niż trzy-cztery minuty.
Zaczęło się obiecująco dla nas. Już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu meczu ełkaesiacy wymienili serię krótkich podań w okolicach pola karnego gości, po czym z powietrza i niestety tuż obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego huknął Michał Mokrzycki. W odpowiedzi chorzowianie dwukrotnie zagrozili nam po dośrodkowaniach z rzutów rożnych – tu z kolei skończyło się na naszych strachu, bo zarówno w pierwszym (brawa dla Marcina Flisa), jak i w drugim przypadku łodzianie ofiarnymi interwencjami blokowali strzały zawodników w niebieskich koszulkach.
To przeciąganie liny trwało do 32. minuty, gdy łodzianie powalczyli o piłkę przed szesnastką Ruchu, Kay Tejan i Jędrzej Zając zmusili do błędu nieco skołowaną w tej sytuacji obronę gości, futbolówka odbiła się jeszcze od Konrada Kasolika i spadła szczęśliwie na nogę wbiegającego w pole karne Engjella Hotiego. Pomocnik ŁKS-u nie zastanawiał się, huknął z całej siły tak, że Krzysztof Kamiński był bezradny a ręce same składały się do oklasków. Trybuny stadionu Króla eksplodowały po raz pierwszy w niedzielę.
Co godne podkreślenia ŁKS nie tylko objął prowadzenie, ale i zaczął też w końcówce pierwszej połowy niepodzielne panować na boisku, zmuszając chorzowian przez dłuższy moment do głębokiej defensywy. Przeprowadzili też podopieczni trenera Piotra Stokowca kilka nieźle zapowiadających się akcji – trzy najgroźniejsze z nich próbowali spuentować Kay Tejan (próbę Holendra zablokowali obrońcy), Dani Ramirez (strzał Hiszpana z dystansu obronił bramkarz) i Marcin Flis (uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego).
Po zmianie stron rolę się odwróciły. Dążący do zmiany wyniku Ruch przejął inicjatywę, łodzianie skupili się na defensywie, a w naszej szesnastce kilkukrotnie mocno się zagotowało. Pełne ręce roboty miał w tym fragmencie spotkania Aleksander Bobek i obrońcy, nawet jeśli większa jej część sprowadzała się do wybijania (lub w przypadku golkipera: piąstkowania) piłek po dośrodkowaniach Filipa Starzyńskiego (zameldował się na boisku po przerwie) i jego kolegów. Aleksander Bobek obronił strzał z dystansu Macieja Sadloka, z kolei płaskie uderzenie Juliusza Letniowskiego okazało się niecelne.
Kwadrans później, gdy akcje Ruchu straciły impet, a i my potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, gra się wyrównała, choć nadal częściej przebywaliśmy na naszej połowie. W 85. minucie kamień spadł nam z serca, bo po faulu Engjella Hotiego najpierw chorzowianie wywalczyli rzut wolny zaledwie siedemnaście metrów od bramki (Filip Starzyński trafił w mur), a następnie sędzia dopatrzył się przewinienia pomocnika ŁKS-u w naszej szesnastce i wskazał na wapno. Łodzianie długo protestowali, arbiter skorzystał z pomocy VAR-u i odwołał swoją wcześniejszą decyzję.
Niestety, w 90. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Bartolewskiego piłka spadła na głowę Przemysława Szura, który wyprzedził obrońcę i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. W końcówce spotkania dwukrotnie po podaniach Pirulo uderzał na bramkę Bartosz Szeliga, gospodarzy podrywał do ataku też wprowadzony na boisko Antoniego Młynarczyka, ale żadna z tych prób nie przyniosła efektu.
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego zremisowali 1:1 z Ruchem Chorzów. Ełkaesiacy zakończyli już ligowe zmagania w 2023 roku. Przygotowania do wiosennej części rozgrywek rozpoczniemy na początku stycznia.
ŁKS Łódź – Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Engjell Hoti (32), 1:1 Przemysław Szur (90)
ŁKS Łódź: Aleksander Bobek – Bartosz Szeliga, Marcin Flis, Levent Gulen, Piotr Głowacki, Dani Ramirez (71, Antoni Młynarczyk), Adrien Louveau, Michał Mokrzycki (88, Mieszko Lorenc), Jędrzej Zając (61, Pirulo), Engjell Hoti (89, Adrian Małachowski), Kay Tejan (72, Stipe Jurić). Trener: Piotr Stokowiec.
Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński – Łukasz Moneta (63, Artur Pląskowski), Konrad Kasolik (64, Kacper Michalski), Przemysław Szur, Maciej Sadlok, Mateusz Bartolewski, Tomas Podstawski (46, Filip Starzyński), Tomasz Swędrowski, Miłosz Kozak (78, Tomasz Foszmańczyk), Juliusz Letniowski, Michał Feliks (64, Dominik Steczyk). Trener: Jan Woś.
źródło: lkslodz.pl
Fot. ŁKS Łódź