Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Mateusz Kowalczyk: Czułem przed meczem, że dzisiaj uda mi się strzelić bramkę

Bohaterem piątkowego wieczoru okazał się młodzieżowiec, wchodzący dopiero do seniorskiej piłki – Mateusz Kowalczyk. Pomocnik, który strzelił gola na wagę trzech punktów, na pomeczowej konferencji przyznał, że już przed meczem miał przeczucie, że w meczu z Sandecją może w końcu udać mu się sztuka, której kilkukrotnie już wiosną się podejmował.

O strzelonej bramce:

– Jest to dla mnie niesamowita chwila. Od zawsze, odkąd gram w piłkę, marzyłem o czymś takim, żeby na takim stadionie strzelić bramkę w takim momencie. Coś niesamowitego, tę chwilę zapamiętam do końca życia. Cieszę się, że udało mi się zdobyć tę bramkę i że wywalczyliśmy bardzo ważne dla nas trzy punkty. Gola dedykuję rodzicom oraz mojemu trenerowi, Marcinowi Korkuciowi.

O tym co myślał w tamtym momencie:

– To jest coś niewyobrażalnego. Tę sytuację pamiętam przez mgłę, dopiero przed chwilą zobaczyłem sobie ją na telefonie. Jak cały stadion zaczął huczeć, cieszyć się… Niesamowita chwila i coś co zapamiętam na długo.

O sytuacji bramkowej i meczu:

– Fajnie wyglądał ten mecz, mieliśmy 2:0, ale straciliśmy później dwie bramki. Plulibyśmy sobie w brodę, gdyby nie udało się go wygrać. Sytuacja – wybicie, zgarnięcie i strzał sytuacyjny.

O tym czy przy transferze do ŁKS-u spodziewał się tak szybkiego rozwoju swojej kariery:

– Dla mnie ten początek roku jest bardzo szybki. Zacząłem trenować z pierwszą drużyną, przyszedł obóz, później debiut i reprezentacja, a teraz bramka. Nic, tylko teraz mogę się z tego cieszyć, dalej się rozwijać i utrzymywać tę formę, jak najdłużej.

O tym czy wchodząc na boisko myślał o swoich sytuacjach bramkowych z poprzednich spotkań:

– Przed meczem powiedziałem koledze z drużyny, że czuję, że dzisiaj mi spadnie. I rzeczywiście tak było, więc coś w tym jest.

O tym czy z tego spotkania można być zadowolonym, czy jednak wymaga poważnej analizy:

– Dla mnie ten mecz wyglądał bardzo dobrze na początku. Fajnie wychodziliśmy z akcjami, dobrze wyglądały kontry i mieliśmy sytuacje, po których udało nam się strzelić dwie bramki. Później zabrakło koncentracji, straciliśmy inicjatywę i i akcje już się tak nie kleiły, straciliśmy dwie bramki. Potem, dzięki Bogu, udało się strzelić na 3:2, bo na pewno byłby smutek i ogromny niedosyt po tym meczu.

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport