Marcin Pogorzała: Apeluję do sędziów o reagowanie na ewidentne próby zabijania meczu
Sobotni mecz ŁKS-u ze Stomilem zdecydowanie nie ułożył się po myśli trenera Pogorzały – dwie stracone bramki, żadnej strzelonej, a ponadto czerwone kartki otrzymał Monsalve oraz on sam. Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec biało-czerwono-białych zwracał uwagę na to, że polscy sędziowie zbyt rzadko reagują na próby zabijania gry. Winę za porażkę w pierwszej kolejności wziął na siebie, choć wspomniał o tym, że po ostatnim spotkaniu najwięcej uwag miał do konkretnych zawodników, niż do całej drużyny.
O meczu:
– Ciężko powiedzieć, ciężko jest nam zaakceptować taką rzeczywistość. Każdy mecz to jest jakaś historia i dzisiaj ta historia nasza nas mocno doświadczyła – nieuznany gol, nie będę dyskutował czy był właściwie odgwizdany, czy nie, ale to jest jakiś bodziec dla drużyny. Potem bramka do szatni, wyjście na boisko po rozmowie, próba odwrócenia losu i czerwona kartka… Opowiadam o meczu, a wszyscy widzieliście jak to wyglądało. Ze swojej strony chciałem podziękować drużynie za to, jak zareagowała po tych trudnych wydarzeniach. Widziałem to, że cały czas dążyliśmy do zdobycia bramki, przynajmniej do wywalczenia jednego punktu w tym meczu, ale tak to się skończyło, jak się skończyło. Musimy zebrać myśli, odpocząć jutro i rozpocząć od poniedziałku w końcu pełny mikrocykl i z podniesionymi głowami i wypiętymi klatkami jechać na kolejny mecz i tam próbować wygrać.
O tym o co walczy ŁKS w tej rundzie:
– O awans.
O ciągłym wybieraniu Corrala do podstawowego składu:
– Chociażby asysta w poprzednim meczu, to już jest jakiś konkret. Poza tym długo mógłbym opowiadać. Mamy świadomość, że Samu jest zawodnikiem po długiej przerwie, że nie jest może w swojej topowej formie, natomiast dalej będę się upierał, że z zawodników, których mamy do dyspozycji jest w stanie dać nam dużo. Szczególnie przy tak grających przeciwnikach, jak dwaj nasi ostatni – ustawionych nisko, szukających gry z kontrataku, broniących się blisko siebie. W naszej ocenie na te dwa mecze był to najlepszy wybór, dzisiaj możemy mówić, że on był zły, bo przegraliśmy mecz, ale ja staram się nie oceniać postawy zawodników tylko przez pryzmat wyniku. Każdy może mieć swoją opinię, ale w naszej ocenie tak było optymalnie.
O czerwonej kartce, którą otrzymał w drugiej połowie:
– Chodziło o konkretną sytuację. Wydaje się, że ewidentny spalony, który puszczamy to jest kolejne 50-60 metrów do przebiegnięcia sprintem dla zawodników, którzy grają w dziesięciu przez 30 minut. Chorągiewka jest dopiero po zakończeniu tej akcji – rozumiem, że jest era VAR-u, że sędziowie muszą czekać, ale to spowodowało, że się troszkę posprzeczałem się z sędzią. Absolutnie go nie obrażałem, wydaje mi się też, że można zrozumieć, że są emocje, że ten mecz wyglądał, jak wyglądał. W mojej ocenie żółta kartka była wystarczająca, nie sądzę, żebym zrobił coś tak strasznego, żebym musiał wylecieć na trybuny, ale to nie jest moja rola, żeby to oceniać.
O sposobie rozgrywania akcji w drugiej połowie:
– Zabrakło konkretu. Po meczu z Puszczą mówiłem, że zrobiliśmy krok wstecz, jeżeli chodzi o założenia dla zawodników. Wszyscy chcemy, żeby ŁKS tworzył więcej sytuacji, strzelał więcej bramek, taki jest na dzisiaj nasz główny problem. Straciliśmy dzisiaj dwie bramki, natomiast patrząc kilkanaście spotkań wstecz, to głównym problemem było to, że tworzyliśmy mało sytuacji i mało bramek. Chcieliśmy w tym krótkim czasie wpłynąć na mental i wyobraźnię, natchnąć zawodników do tego, żeby wrócili do grania takiego, jakie dawało im na tyle dużo swobody, że mogli wykazać się swoją kreatywnością i złapać „flow” na boisku. Stąd być może duża liczba wymiany podań i być może w konsekwencji to się przełożyło na to, że tworzyliśmy mało sytuacji. Niestety, tak to wygląda. Ja przeszedłem z tą drużyną długą drogę, były różne momenty, kiedy potrzebowaliśmy różnych sytuacji. Były chwile, gdzie brakowało jednoznacznie brakowało bardziej bezpośredniej gry i w tym kierunku staraliśmy się iść. Szukaliśmy więcej prostych rozwiązań, bardziej krótkich, dynamicznych akcji, więcej podań za plecy, więcej wbiegnięć. To w naszej ocenie na pewnych etapach było główną przyczyną tego, że nie tworzyliśmy sytuacji. W ostatnim czasie, w naszej ocenie, problemem było to, że zawodnicy byli zbyt mało aktywni, zbyt mało mobili i było zbyt mało wymian pozycji. Dlatego zrobiliśmy wspomniany krok wstecz, żebyśmy znowu złapali tę swobodę, żeby oni znów poczuli się pewnie. Oczywiście, idealnie jest, jeżeli wraz z takimi założeniami pójdzie jedno, drugie zwycięstwo. Szkoda, że tak się nie udało. Każdy mecz jest inną historią, wydaje mi się, że dzisiaj pierwsza strzelona bramka mogłaby odblokować w dalszym ciągu głowy zawodników, które są pełne myśli, być może wątpliwości. Naszą rolą jest przekonywać ich dalej do tego, że są są w stanie grać dobrze, strzelać bramki i wygrywać.
O odpuszczeniu przez zawodników szybszego rozgrywania akcji po 30. minucie:
– Zgadzam się, że pierwsze 30. minut było chyba najlepszym naszym okresem. W mojej ocenie również moment zaraz po czerwonej kartce, gdzie zawodnicy poczuli, że nie mają wiele do stracenia, że każdy musi dać z siebie 110%, bo jest ich na boisku mniej, a mają gola straty. Musimy pracować i myśleć o tym, jak z tak grającym przeciwnikiem tworzyć więcej w ataku. Mogę zapewnić, że nie spuścimy głów – nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek w tej szatni zwątpił w to, że możemy punktować. W tamtym roku marzenia odebrała nam drużyna, która nie wygrała bodajże 10 meczów z rzędu. Wyobrażam sobie co się działo wtedy w Łęcznej, o czym rozmawiali i jak wyglądał mental tej drużyny. Powiedziałem, że gramy o awans, bo to się nie zmieni. Do momentu, kiedy będziemy mieli matematyczne szanse, będziemy gryźli trawę i grać w piłkę najlepiej, jak potrafimy. Meczów jest jeszcze dużo, punktów do zdobycia jest dużo i pracujemy dalej. Powiedziałem drużynie dzisiaj, że trudnym momentem dla mnie była ta porażka z Łęczną, bo nie mieliśmy następnego meczu. Dzisiaj jest taka sytuacja, że przegraliśmy, ale jest kolejny tydzień i kolejne wyzwanie przed nami. Trzeba całą energię przenieść na to, żebyśmy przyszli tutaj w poniedziałek wszyscy dalej z wypiętymi klatkami, z głową do góry. Nie pozwolę sobie, ani nikomu kto w tej drużynie jest, żeby zwątpić, aż do samego końca.
O wyborze Mieszko Lorenca zamiast Oskara Koprowskiego, w miejsce zawieszonego Dąbrowskiego:
– Po poprzednim meczu mówiłem, że mamy dużo dobrych zawodników na tej pozycji. To jest bardzo dobre dla nas, że każdy z nich ma inne predyspozycji. Jeśli mówimy o Mieszku – choć dzisiaj się to nie potwierdziło, to ma niesamowicie duży potencjał do gry ofensywnej. Wiedząc, jak gra przeciwnik, widząc Mieszka w treningach i meczach sparingowych na obozie, pamiętając jak świetnie sobie radził chociażby w ciężkim meczu w Legnicy, wiedzieliśmy, że jest silny mentalnie i bardzo dobry piłkarsko. Jedyna wątpliwość, którą mogliśmy mieć, to, że grając z przeciwnikiem nastawiony na kontrę bardziej zbalansowaną parą byłaby faktycznie para Koprowski – Nacho. Natomiast, jeżeli miałbym drugi raz wybierać, to myślę, że podjąłbym podobną decyzję. Zawsze zaczynam od siebie, więc będę szukał błędów u siebie, a później rozliczał Mieszka z tego co on robił. Wyciągamy wnioski z tego, jak ta para zafunkcjonowała, z jak grającym przeciwnikiem – jesteśmy bogatsi o to przed kolejnymi meczami.
O tym czy o jego czerwonej kartce zadecydował brak doświadczenia:
– Ciężko mi to ocenić, to chyba też kwestia osobowości. Przy linii raczej jestem aktywnym trenerem, chcę grać z zespołem, więc może to z tego wynikać. W swojej krótkiej, bo krótkiej, ponad dziesięcioletniej przygodzie trenerskiej wiele meczów na różnych poziomach rozgrywkowych spędziłem i różnie do swojej roli przy ławce podchodziłem. Były momenty, że byłem bardzo ekspresyjny, były momenty kiedy raczej próbowałem usiąść na ławce i bardziej analitycznie podchodzić. Wydaje mi się, że najlepiej czuję się w roli, kiedy żyję przy linii i w cudzysłowie gram z zespołem. Tak, jak każdy trener dyskutuję z sędziami. Uważam też, że oni również tworzą polską piłkę nożną. Jeżeli mamy dwa zespoły i jeden z nich chce, żeby mecz był płynny i żebyśmy cały czas grali w piłkę, a jest drugi zespół, który szuka cwaniactwa, opóźniania gry, które widać już nawet w pierwszej połowie, to po prostu też muszę na to reagować. Mówię tutaj ogólnie, nie konkretnie o Stomilu. Przyjęliśmy taką drogę i wszystkie rzeczy, które nam w tym przeszkadzają staramy się zmieniać. Nie jest to sposób jaki wybrałem tam przy linii w trakcie meczu, ale mówiąc ogólnie – apeluję do sędziów, aby wcześniej reagowali, jeżeli ktoś ewidentnie stara się zabijać mecz. Nie chodzi o to w piłce nożnej.
O tym czy w analizie skupi się bardziej na pojedynczych zawodnikach, czy na całym zespole:
– Nie chcę założyć sobie tezy i analizować meczu w taki sposób, żeby ją potwierdzić, więc nie odpowiem, jak będzie wyglądała analiza, bo jeszcze tego nie wiem. Będziemy oglądać mecz i to co będziemy czuli, że warto pokazać drużynie, czy indywidualnie, to to pokażemy. Mogę powiedzieć, że analizując mecz z Puszczą Niepołomice widzieliśmy bardzo dużo rzeczy zarówno dobrych, jak i złych indywidualnie. Dużo mówi się o taktyce drużyny, strategii na konkretne mecze, ale słyszałem od dużo większych nazwisk stwierdzenia, że dzisiejsza piłka jest coraz bardziej grą piłkarzy, a nie trenerów. Nie mówię tego, żeby odsunąć od siebie dzisiaj odpowiedzialność. Chodzi o to, że szczególnie przy tym, w jaki sposób gramy, potrzebujemy do tego jedenaście trybików funkcjonujących w odpowiedni sposób. Nie możemy nie patrzeć na indywidualne wykonanie, nawet najprostszych rzeczy, jak przyjęcie i podanie. To też są elementy, które są warte analizy i tego, żeby pracować nad nimi na treningu, nawet jeśli mówimy o absolutnych podstawach nad którymi pracują też dzieci. Pojawią się w tej analizie kwestie kolektywne, ale też indywidualne – gdzie konkretnie dany zawodnik mógł podjąć inną decyzję, bądź dane działanie wykonać lepiej. Nie wiem, w którą stronę będą proporcje po tym meczu, po poprzednim raczej były one skierowane na te działania indywidualne.
O sytuacji kadrowej:
– Część zawodników ma jeszcze urazy, mam nadzieję, że w ciągu tego tygodnia dołączą do nas i wybór będzie większy.
Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport