Marcin Matysiak: Po raz kolejny pokazujemy charakter
Za nami 10. kolejka 2. Ligi i remis na własnym boisku z Olimpią Elbląg. W doliczonym czasie gry wynik wyrównał Jowin Radziński. Podczas konferencji mecz podsumował trener drugiej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego, Marcin Matysiak.
Dzisiejsze spotkanie podopiecznych trenera Matysiaka z drużyną z Elbląga nie należało do nudnych. Nie brakowało szans na gole, jednak w bramce świetnie sobie radzili golkiperzy obu drużyn. W 62. minucie wynik otworzył zawodnik Olimpii, który po błędzie kapitana łódzkiej drużyny, Aleksandra Ślęzaka, wcelował piłkę w światło bramki. Zespół z al. Unii zdołał wyrównać w doliczonym czasie gry po główce Jowina Radzińskiego.
– Bardzo się cieszę z tej zdobytej bramki w samej końcówce. Oczywiście o bramkę mogliśmy się pokusić zdecydowanie wcześniej, bo zarówno w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje żeby już otworzyć ten mecz, tak się jednak nie stało. Ale gratulacje dla zawodników, po raz kolejny pokazujemy charakter, po raz kolejny pokazujemy, że chcemy walczyć do końca i to jest na pewno bardzo budujące. Czyli ten mecz pomimo, że zremisowany to jeden punkt dopisujemy do tabeli, ale też taki kolejny jeden punkcik daje drużynie za mental i za to co zrobili. Bardzo się cieszymy, że potrafiliśmy do końca grać i zdobyć tego wyrównującego gola.
ŁKS II jest beniaminkiem 2. Ligi. Obecnie na swoim koncie mają 17. punktów i 3. miejsce w tabeli. Do tej pory łodzianie wygrali pięć spotkań, dwa przegrali i dwa razy dzielili się punktami z rywalem.
– Przed zawodnikami też miałem po meczu krótkie przemówienie i tak na prawdę zapytałem się, czy ktoś po dziesięciu kolejkach spodziewał się, że będziemy na podium. Myślę, że wokół i eksperci, wokół naszej drużyny raczej spostrzegani byliśmy, że będziemy mieli tutaj bardzo ciężko o każdy punkt. A my po dziesięciu spotkaniach jesteśmy na trzecim miejscu i pokazujemy, że chcemy więcej i chcemy dalej realizować nasze założenia. To na pewno bardzo cieszy.
Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport
Nelson Balongo w pierwszej połowie meczu miał trzy sytuacje bramkowe. W 27. minucie nie strzelił do pustej bramki, kilka sekund później próbował główkować, a w 32. jego strzał zablokował bramkarz gości. Dziś brakowało na prawdę niewiele, by dopisać do jego konta drugą bramkę strzeloną dla Łódzkiego Klubu Sportowego.
– Jeżeli ktoś by był na treningach, czy przebywał cały czas, to by widział jaką pracę wykonuje Nelson. To jak on wygląda w treningach, jak ciężko pracuje i na prawdę widać po tym chłopaku, że bardzo mu zależy. Tak po prostu osobiście jest mi szkoda i jest mi przykro, że on tego nie strzelił. Wiadomo, że taka bramka dała by mu na pewno bardzo dużo. Na pewno widać, że ten chłopak na ten moment gdzieś tam potrzebuje wsparcia. Oczywiście czy Oliwier, czy Łukasz Dynel również ciężko pracują, dlatego wchodzą i fajnie, że w momencie kiedy robimy zmianę, to te zmiany dają nam jakość. Troszkę też tak pół serio pół żartem, jak zacząłem przemowę po meczu w szatni, to powiedziałem, że troszkę daleko do grudnia, a my już rozdajemy prezenty. Chodziło mi trochę, że w obie strony i te sytuacje niestrzelone, bo trzeba powiedzieć, że jeszcze jedną miał Nelson sytuacje, ta na pewno zdecydowanie trudniejsza. Miał również Yuya i myślę, że jeszcze mieliśmy z jedną sytuację, którą mogliśmy zamienić na bramkę. No szkoda, na pewno myślę, że przyjdzie taki moment, że Nelson się odblokuje i zacznie strzelać bramki. Ja na zawodnika patrzę też przez pryzmat jako człowieka. Nelson miał też, może nie wszyscy wiedzą, ale miał swoje problemy osobiste. Z mojej strony i ze strony sztabu oczywiście, kto będzie wychodził w pierwszym składzie, będzie decydowała przede wszystkim dyspozycja dnia i to jak się prezentował w tygodniu i oczywiście jak się prezentuje w meczach. Jako człowiekowi bardzo chciałbym mu pomóc, bo nie patrzę na niego tylko przez pryzmat piłkarza, ale też przez pryzmat człowieka, bo myślę, że to jest najważniejsze, że tak na prawdę jesteśmy ludźmi i każdy ma trudne momenty.
W kadrze dzisiejszego spotkania nie było Jana Łabędzkiego i Rico Goncalvesa, który pauzował przez kartki. Ten pierwszy ma być do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala we wtorkowym meczu o Puchar Polski z KKS Kalisz.
– Janek Łabędzki trenuje z pierwszym zespołem i tutaj była po prostu decyzja sztabu pierwszego zespołu, że Janek po prostu nie jest delegowany na ten mecz. Myślę, że wpływ na to miało to, że pierwszy zespół we wtorek gra Puchar Polski i myślę, że trener Moskal i cały sztab chcą mieć cały zespół do dyspozycji. Tutaj nie doszukiwałbym się jakichś dwuznacznych sytuacji, po prostu taka decyzja sztabu pierwszego zespołu. Rico nie mógłby na tym meczu wystąpić, na Polonii dostał czwartą kartkę, ale myślę, że nawet jakby nie miał tej kartki, jakby nie musiał pauzować, to byłaby podobna sytuacja jak z Jankiem, bo taką informację już po prostu dostałem zdecydowanie wcześniej. Pierwszy zespół grał w piątek, my graliśmy w niedzielę. We wtorek już czeka pierwszy zespół mecz Pucharu Polski, dlatego dosyć trudno by było to wszystko gdzieś połączyć i powiązać. Trener Moskal i cały sztab mieli plan na ten długi weekend, mówię tu od piątku do wtorku na te dwa mecze i taka była decyzja.
Fot. ŁKS Łódź