Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Klimczak: Zabrakło nam kropki nad i

Po meczu z Lechią Gdańsk zremisowanym 0:0 piłkarze ŁKS-u nie kryli złości. Przez całą drugą połowę dominowali rywali, ale bardzo dobry mecz w bramce rywali rozegrał Dusan Kuciak. O odczuciach związanych z inauguracją sezonu porozmawialiśmy z lewym obrońcą łodzian – Adrianem Klimczakiem.

Rozegrałeś wczoraj pierwsze swoje pełne spotkanie w ekstraklasie. Wcześniej miałeś tylko 30 minutowy epizod w Gdyni.

Adrian Klimczak: – Cieszę się, że udało się wystąpić od pierwszej minuty. Po meczu czujemy, jednak spory niedosyt. Widać po chłopakach, że każdy chciał wygrać. Mieliśmy sporo okazji, ale zabrakło nam skuteczności. Trzeba też przyznać, że Lechia mądrze się broniła.

Dla gracza, który długi czas spędził w Arce mecz z Lechią był szczególny?

– Nie czuję się Arkowcem. Pochodzę z Polic, więc to są bardziej okolice Szczecina. Z Pogonią myślę, że jestem bardziej związany.

Trochę szkoda punktów zostawionych na murawie, biorąc pod uwagę okoliczności i to, że Lechia drugą połowę grała w dziesiątkę.

– Na pewno szkoda. Mieliśmy sporo sytuacji, ale zabrakło nam skuteczności. Gdańszczanom mecz wybronił Dusan Kuciak, który bardzo dobrze spisywał się na linii bramkowej. Trzeba jednak zapomnieć o piątkowym spotkaniu i zacząć myśleć o kolejnym meczu w Krakowie.

Lechia Gdańsk wyszła na mecz z bardzo mocnymi skrzydłowymi Haraslinem i Udoviciciem. Spodziewaliście się z Jankiem, że będziecie poddani tak ciężkiej próbie?

– Mecz był ciężki. Spodziewaliśmy się, że Lechia wysoko zawiesi poprzeczkę, ale byliśmy przygotowani. Duża w tym zasługa trenerów, którzy świetnie nas przygotowali taktycznie i przez cały okres motorycznie. Byliśmy stroną dominującą, ale zabrakło nam po prostu kropki nad i.

Wybiegłeś wcześniej do meczu z Cracovią. Z jakim nastawieniem będziecie jechać do Małopolski?

 Jutro mamy trening regeneracyjny, a w tygodniu będziemy się szykować na Cracovię. Cel jest prosty: wygrać w Krakowie i wrócić do domu z trzema punktami.

Z Adrianem Klimczakiem rozmawiał Mati.