Kibu Vicuña: Nie boimy się derbów

„Rycerze Wiosny” po wymagającym spotkaniu z Arką Gdynia, mimo narastających przeszkód, pokonali Arkę Gdynia 1:0. Na konferencji prasowej, poza tematami związanymi z meczem, pojawiły się już pierwsze pytania dotyczące derbów Łodzi, które odbędą się w przyszły weekend. Szkoleniowiec ŁKS-u, Kibu Vicuña, potwierdził, że biało-czerwono-biali przystąpią do tej rywalizacji bez obaw i kompleksów.

O meczu:

– Bardzo trudny mecz z bardzo dobrym przeciwnikiem. Jesteśmy zadowoleni, bo wygraliśmy w takiej sytuacji. Po nie strzeleniu karnego przy stanie 1:0, druga połowa była trudniejsza, przede wszystkim ostatnie 20 minut, graliśmy w dziesiątkę, ale udało się – mamy bardzo ważne 3 punkty i teraz od jutra przygotowujemy się do następnego meczu.

O sytuacji zdrowotnej po meczu:

– Marek odczuwał coś dziwnego w biodrze, nie wiemy co z nim będzie. Jeżeli chodzi o Macieja Wolskiego, to jest to stłuczenie, nic mięśniowego, więc powinno być okej. Maciej Radaszkiewicz nie mógł grać więcej, dał z siebie wszystko, ale mamy nadzieję, że to nic wielkiego. 

O randze spotkania z Arką:

– To było ważne wygrać mecz, po ostatnich dwóch tygodniach. Wracają też kolejni piłkarze po kontuzjach, dla nas ważna jest rywalizacja na każdej pozycji. W tym tygodniu powinni wrócić kolejni piłkarze i będziemy mieli ich więcej do dyspozycji.

O tym kto ma szansę wrócić w kolejnym tygodniu:

– Z doświadczenia w tym roku wiem, że w niedzielę bywa inna sytuacja niż poniedziałek. Javi Moreno wygląda dobrze, powinien wrócić we wtorek albo w środę. Również Stipe Jurić, chyba Adam Marciniak, zobaczymy jeszcze.

O urazie Piotra Janczukowicza:

– W poniedziałek trenował normalnie, również we wtorek, środę i piątek. Zobaczymy co z nim będzie.

O roli zawodników wchodzących z rezerw do pierwszej drużyny:

– Jestem bardzo zadowolony, rozmawialiśmy właśnie z całym sztabem, że teraz jest trzech piłkarzy, którzy grali w rezerwach w poprzednim sezonie, a teraz grają w pierwszym zespole. Dzisiaj był Mateusz Bąkowicz, Oskar Koprowski i Maciej Radaszkiewicz i dobrze grają. Jest to dobre dla drużyny, klubu i dla nas. Jeśli chodzi o Radaszkiewicza, wygląda dobrze nie tylko w trakcie spotkań, ale także na każdym treningu i w trzech meczach zdobył dwie bramki.

O boiskowym ustawieniu Ricardinho:

– W każdym meczu jest inna sytuacja, masz innych piłkarzy. Najlepszy sezon Ricardinho był, jak grał na boku. Oczywiście, on się czuje lepiej jako drugi napastnik bądź ofensywny pomocnik. Dla nas jest to komfortowe, że może grać na różnych pozycjach.

O stylu ŁKS-u, który dostosowuje się do przeciwników:

– W każdym meczu gramy z innym przeciwnikiem. Na przykład, dzisiaj na początku nie mieliśmy piłki, potem było lepiej i druga połowa była wyrównana, oni też grali na połowie przeciwnika. Ostatnie dwadzieścia minut to była walka o przeżycie. Najważniejsze były 3 punkty, w całej tej sytuacji najważniejsze było wygrać z tak trudnym przeciwnikiem. Arka Gdynia na pewno skończy na pierwszych sześciu pozycjach i będzie walczyć o awans do końca sezonu.

O defensywnych zmianach w drugiej połowie, przed czerwoną kartką:

– Tylko Arka Gdynia gra w taki sposób, na 3-4-1-2 i są bardzo groźni przy dośrodkowaniach. Wtedy była taka sytuacja, że potrzebowaliśmy się przed tym bronić, trenowaliśmy to dużo, a w pierwszej połowie nie szło to tak dobrze. Nie strzelili nam bramki, ale było to do poprawienia. Był moment, gdzie byliśmy na boisku z Ricardinho, Radaszkiewiczem, Pirulo, Rygaardem i Antonio, czyli bardziej ofensywną drużyną. 20/25 minut do końca, wynik 1:0 i trzeba było wprowadzić większą równowagę w zespole.

O wygranej nie w stylu ŁKS-u, po małej kontroli nad meczem:

– Czasami takie mecze są, chcesz dominować, grać więcej piłką, a co ciekawe, w meczach gdzie mieliśmy mniejsze posiadanie piłki był lepszy wynik, niż kiedy mieliśmy ją częściej. Nie była to taka zmiana stylu, chcieliśmy grać taką piłkę, jak zawsze. Czasami można to osiągnąć, czasami nie. 

O oddawaniu piłki Arce przy grze w dziesiątce i oddaniu im inicjatywy:

– Nie mam pretensji do piłkarzy, wiem jaka jest piłka. Są momenty, takie mentalne, gdzie przeciwnik gra 11 na 10 i myśli, że teraz ich mamy. Dla nas było tak, że mieliśmy karnego na 2:0, nie strzeliliśmy go, potem ostatnie 20/25 minut gramy w osłabieniu, jest 1:0 i możemy więcej bronić niż atakować. Jesteśmy drużyną, która więcej atakuje niż broni, jesteśmy do tego bardziej przygotowani.

O tym czy trener obawia się derbów:

– Nie. To jest bardzo ważny mecz dla każdego, derby takie są. Grałem dużo derbów, na przykład Derby Kolkata. To jest kosmos tam, 85 tysięcy ludzi, pół stadionu kibice jednej drużyny, pół drugiej. Nie ma znaczenia czy grasz u siebie czy na wyjeździe, tak jest. Miesiąc przed derbami już wszyscy zaczynają się o nie pytać i przypominać. Wiem jak jest, a tutaj są jedne z najlepszych derbów w Polsce. Takie mecze są super, już cały tydzień czujesz to i żyjesz tym. Masz rodzinę, sąsiadów, jedni kibicują Widzewowi, inni ŁKS-owi i to jest fajne. Dlatego gramy w piłkę nożną. 

O tym czy derby rządzą się własnymi prawami:

– Derby to są inne mecze. To jest takie spotkanie, że jedna drużyna może być na pierwszym miejscu, a druga na ostatnim, ale są derby i wszystko jest możliwe. 

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport