Kazimierz Moskal: W pierwszej połowie nie było nas na boisku

Ełkaesiacy w niedzielę przegrali na wyjeździe ze Stalą Rzeszów, kończąc serię czterech zwycięstw z rzędu. Po spotkaniu trener biało-czerwono-białych, Kazimierz Moskal, przyznał, że jego zawodnicy zagrali słabe spotkanie. Szkoleniowiec ŁKS-u ma także nadzieję, że ta porażka będzie zimnym prysznicem dla jego podopiecznych, którzy mogli po serii dobrych spotkań w ich wykonaniu poczuć się zbyt pewni siebie.

O meczu:

– Dla nas chyba lepiej byłoby gdybyśmy stracili bramkę zaraz na początku meczu, bo dopiero po bramce zaczęliśmy grać w drugiej połowie i można było sobie stworzyć kilka sytuacji. Chociaż w pierwszej też mieliśmy sytuacje, ale graliśmy słabo. Stąd ta bramka na początku drugiej połowy nas obudziła i próbowaliśmy coś zmienić, ale bardzo dobrych sytuacji nie potrafiliśmy zmienić na bramki, stąd wynik 1:0 dla gospodarzy.

O zakończonej serii zwycięstw:

– Każda seria kiedyś się kończy. Wygraliśmy cztery mecze z rzędu, ale to jeszcze o niczym nie świadczy – ani o sile drużyny, ani o jakie cele ktoś już myśli, że będziemy grać. Ta pierwsza połowa pokazała to, że nas nie było na boisku i nad tym trzeba się zastanowić – czy to wynik tego, że, nie wiem, mecz był wcześniej i przyjechaliśmy wczoraj? Nie wydaje mi się. Skoro mogliśmy zareagować dobrze po bramce w drugiej połowie, kiedy wydaje się, że te warunki były trochę gorsze, bo zrobiło się bardziej parno, to nie tutaj był problem. Ważne jest to, żebyśmy do każdego meczu podchodzili tak samo – jeśli zespół po serii dobrych meczów uważa, że jest na takim poziomie, że nic mu nie zagraża, to życie jest takie, że zaraz nas walnie gdzieś mocno w głowę, żeby się obudzić. Myślę, że ten zimny prysznic dzisiaj mocny był. 

O nerwowej końcówce pierwszej połowy:

 W końcówce pierwszej połowie rzeczywiście duży był bałagan i chaos. W takich momentach wiadomo, ten zespół, który stwarza takie sytuacje, takie zagrożenie to czuje, że jest blisko strzelenia bramki, a my nie potrafiliśmy tego uspokoić. Na szczęście to była końcówka tej pierwszej połowy, ale mimo wszystko na początku drugiej dostaliśmy bramkę i dopiero po niej zaczęliśmy grać, ale nie zmienia to faktu, że nie odwróciliśmy losów tego spotkania.

O założeniach przedmeczowych:

– Generalnie wyglądaliśmy słabo. Początek był dobry, taki, jak chcieliśmy grać, jak chcieliśmy odbierać piłkę, chcieliśmy zmuszać do błędu drużynę gospodarzy, natomiast później gdzieś to nam wszystko uciekło i nie byliśmy ani zorganizowani tak, jak potrzeba, jeśli chodzi o obronę wysoką, ani nie byliśmy zorganizowani do tego, żeby piłkę utrzymać, więc stąd ten mecz z naszej strony tak wyglądał.

O tym czy Stal była najsilniejszym zespołem, z którym dotąd mierzył się ŁKS:

– Myślałem, że padnie pytanie czy Stal Rzeszów jest kandydatem do awansu, bo takie pytania też już czytałem. Wszyscy są kandydatami do awansu, wszyscy chcą awansować. Czy najsilniejszy? Trudno mi powiedzieć, trudno tak ocenić. Wydaje mi się, że mecz z GKS-em Katowice był dla nas mimo wszystko trudniejszy, ale tak, jak mówiłem przed meczem – Stal Rzeszów próbuje ciekawie grać w piłkę i chwała im za to. Jeśli zespoły chcą grać w piłkę to jest to atrakcyjne też dla kibiców. Czasami można się nadziać na różne nieprzyjemne chwile grając w ten sposób, ale dzisiaj Stal wygrała, więc nie mam tutaj nic więcej do powiedzenia. 

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport