Javi Moreno: W Łodzi szybko wrócę na dobre, skuteczne tory
ŁKS w zeszłym sezonie często mógł narzekać na skuteczność pod bramką rywali. Z podobnymi problemami mierzył się Javi Moreno, który nie zaliczył żadnego trafienia w minionych rozgrywkach. Nowy nabytek łodzian wyjaśnił to po podpisaniu kontraktu, podczas rozmowy z klubowymi mediami.
O kulisach dołączenia do ŁKS-u:
– Uważam, że każdy piłkarz chciałby być częścią takiego projektu, jaki już od pewnego czasu rozwija się w Łodzi. Ostateczną decyzję podjąłem, gdy Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy, odwiedził mnie w Hiszpanii i odbył ze mną długą rozmowę. Wtedy wyjaśnił mi wszystkie aspekty związane z funkcjonowaniem klubu. Po tym spotkaniu byłem już całkowicie przekonany, że chcę dołączyć do ŁKS-u.
O tym czy obecność innych Hiszpanów w składzie wpłynęła na jego decyzję:
– Na pewno była to okoliczność sprzyjająca. Wiadomo, że zawsze łatwiej zaadaptować się w nowym środowisku, gdy ma się wokół siebie kilku rodaków. Nie kontaktowałem się z żadnym z nich przed złożeniem podpisu. Wolałem pozostać na uboczu i nie zawracać im głowy, bo wiedziałem, że ich kalendarz jest szczelnie wypełniony. Ostatnie tygodnie były przecież bardzo intensywne dla ŁKS-u.
O swoich poprzednich klubach:
– Almeria to dla mnie szczególny klub. Dał mi możliwość rozwoju i pozwolił dzielić szatnię ze wspaniałymi piłkarzami. Przeżyłem tam wiele niezapomnianych chwil. A jeśli chodzi o UCAM Murcia, to jestem im bardzo wdzięczny, że mi zaufali. Mogłem tam pokazać swoje umiejętności i dalej rozwijać się, co teraz pozwoliło mi dotrzeć tutaj do ŁKS-u.
O swoich największych atutach:
– Drybling, szybkość, wizja gry i umiejętność gry kombinacyjnej.
O braku bramek na jego koncie w minionym sezonie:
– No cóż, ten rok był inny niż poprzedni, miałem mniej minut na boisku, a co za tym idzie – mniej okazji. Mam nadzieję, że w Łodzi szybko wrócę na dobre, skuteczne tory.
O najcięższych boiskowych rywalach w jego karierze:
– Choćby przeciwko gwiazdom Betisu Sewilla w Pucharze Króla, gdzie przyszło mi rywalizować między innymi z takimi graczami jak: Fekir, Joaquín czy Canales.
O tym czy będzie potrzebował dużo czasu na aklimatyzację:
– Myślę, że tak długo [pół roku – przy.red.] to nie będzie trwało. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jestem pewien, że koledzy z drużyny bardzo mi pomogą w tym, żebym w klubie i w mieście jak najszybciej poczuł się swobodnie. Razem ze mną przeprowadza się moja partnerka, która także jest już bardzo podekscytowana tymi przenosinami.
O tym czy nie obawia się polskiego klimatu, który jest zgoła odmienny od hiszpańskiego:
– Dla mnie to dość naturalna kwestia. Urodziłem się w skromnej dzielnicy i od małego musiałem umieć sobie z tym radzić, aby rozwijać się bez oglądania się na otoczenie.
O nauce języka polskiego:
– Najpierw nauczę się porządnie angielskiego. Mam nadzieję, że z czasem poradzę sobie również z polskim.
O radzeniu sobie z presją:
– Dla mnie to dość naturalna kwestia. Urodziłem się w skromnej dzielnicy i od małego musiałem umieć sobie z tym radzić, aby rozwijać się bez oglądania się na otoczenie.
O kibicach ŁKS-u:
– Miałem okazję już zobaczyć jaką atmosferę potrafią zrobić kibice ŁKS-u i nie mogę się już doczekać, aby zobaczyć ich na żywo. Mam świadomość tego, że trafiam do miasta derbowego. Wiem też, że ŁKS jest jednym z najstarszych polskich klubów. Taka historia zobowiązuje.
O swoich marzeniach:
– Nie chcę rzucać żadnych górnolotnych sformułowań. Moim celem jest po prostu bycie coraz lepszym piłkarzem. Każdego dnia chcę czuć, że robię postępy. I oby to przekładało się na dobre wyniki mojej obecnej drużyny.
Fot. ŁKS Łódź