Jacek Magiera: ŁKS jest zdeterminowany w walce o to, by opuścić strefę spadkową
ŁKS nie odpuszczał w drugiej połowie i walczył o drugą bramkę. Zmiana Śląska w ustawieniu nieco ułatwiła zespołowi Piotra Stokowca to zadanie. Na pomeczowej konferencji wypowiedział się również trener gospodarzy, Jacek Magiera.
O meczu:
– Cel jakim było zwycięstwo został zrealizowany przez nasz zespół. Ten mecz miał różne fazy gry. Pierwsza połowa, gdzie strzeliliśmy gola po stałym fragmencie gry, świetnym uderzeniem Exposito. Większość meczu ta gra toczyła się w środkowej strefie boiska. W przerwie powiedzieliśmy sobie o czujności, jaka ma być w naszym zespole, aby nie doprowadzić do sytuacji, że ŁKS nas zdominuje. Tak się akurat złożyło, że te 25 minut było bardzo dobre ze strony ŁKS-u, który grał dobrze w piłkę i był zespołem dominującym, który strzelił gola. W głowie mieliśmy to, żeby ten mecz odwrócić i zmiany, które dokonaliśmy spowodowały, że wróciliśmy do meczu i drużyna do ostatniej sekundy grała o trzy punkty. Zapracowaliśmy na to świetną akcją i jeden z rezerwowych strzelił gola, nie dając już ŁKS-owi możliwości nawet na to, aby rozpoczął od środka. Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie, bo ŁKS jest zdeterminowany w walce o to, by opuścić strefę spadkową. My patrzymy na siebie, mamy trzy punkty, zdobyliśmy ich już 30 i chcemy więcej. Chcemy dalej kontynuować tę serię, ale wiemy, że trzeba mocno, dobrze i ciężko pracować. Czas na regenerację, bo za cztery dni wyjeżdżamy do Krakowa na kolejny mecz.
O Cameronie Borthwicku- Jacksonie:
– Ma być gotowy, żeby walczyć i rywalizować z Yegorem Matsenko, który jest w dobrej dyspozycji i jest zadziornym piłkarzem, który dobrze broni. Borthwick dzisiaj wszedł, gdy zmieniliśmy ustawienie na pięciu obrońców. Po zmianie Matsenki zmieniliśmy na grę czwórką obrońców i na tej lewej stronie w moim przekonaniu prezentował się lepiej niż gdy graliśmy w piątce. Ten moment z manewrem 5-4-1 nie do końca był udany, co zaobserwowaliśmy na ławce, dlatego była naszykowana zmiana na to, by wrócić do pierwotnego ustawienia. Stracony gol spowodował, że zamiast jednej zmiany, zrobiliśmy dwie, aby bardziej wzmocnić środek boiska i ofensywę naszego zespołu. Jest miejsce do rozwoju i pracy, aby zespół grał skutecznie. Wiemy, że będzie coraz trudniej. Sierpień, wrzesień i październik to są najpiękniejsze miesiące na jesieni w Polsce, kiedy boiska są dobre i twarde. Teraz będą coraz trudniejsze, dzisiaj też zawodnicy się ślizgali i piłka skakała w różnych momentach. Też o tym mówiliśmy, by prostymi środkami przedostawać się na połowę rywala.
O braku szybkiej reakcji, by strzelić drugą bramkę:
– Chcieliśmy szybciej strzelić drugą bramkę, ale ŁKS nam na to nie pozwolił. Znając Piotra Stokowca, którego uważam za bardzo dobrego trenera, przeciwko jego drużynom się bardzo trudno gra i potrafi znaleźć, dać w przerwie meczu takie wskazówki, które mogą zaskoczyć drugą drużynę i tak było, nie mogliśmy złapać własnego rytmu. Jesteśmy tego świadomi, bo nie podobało nam się to, że mało graliśmy, dużo wybijaliśmy, dużo traciliśmy i ŁKS dochodził do sytuacji strzeleckich. Nie chcę jeszcze analizować straconego gola, ale na pewno były tam błędy, które dokonaliśmy. Najważniejsze jest, to jaki przekaz był sam od zawodników. Wchodzący nawet piłkarze na ostatnie kilka minut sami pytali, czy gramy o zwycięstwo, gramy i nakręcali jeden drugiego. Wiedziałem, że w doliczonym czasie gry będziemy mieć jeszcze jakąś okazję, ale nie spodziewałem się, że to będzie ostatnia, bo to trudno przewidzieć. Wiedziałem, że cierpliwa gra może spowodować, że przynajmniej jedną szansę na strzelenie gola będziemy mieli. Dzisiaj tego gola w 96. minucie zdobyliśmy, ale jakiś czas temu z Górnikiem w 94.minucie straciliśmy. Wtedy byliśmy źli, dzisiaj jesteśmy zadowoleni. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która walczy do końca i oby tak dalej.