Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Ireneusz Mamrot: Przekombinowaliśmy i zapłaciliśmy za to dzisiaj wysoką cenę

Po domowym remisie z GKS-em Jastrzębie spotkanie podsumował trener ŁKS-u, Ireneusz Mamrot. Szkoleniowiec odniósł się do pytań dotyczących występu Dawida Arndta, problemów z wykończeniem sytuacji oraz nadmiernej liczby dośrodkowań.

O meczu:

– Zremisowaliśmy mecz, w którym tak naprawdę przeciwnik, poza tymi dwoma sytuacjami, gdzie było zamieszanie w polu karnym i były dwa rzuty karne nie stworzył sobie dzisiaj żadnych sytuacji. My mieliśmy ich naprawdę bardzo dużo i sami sobie jesteśmy winni. Gramy dobrze, gramy nawet bardzo dobrze, do momentu bramki, czerwona kartka dla przeciwnika i trochę zaczynamy grać za wolno. Do tego momentu na pewno ta gra dzisiaj była naprawdę dobra. Później mieliśmy kilka sytuacji na 2-0, a już takim podsumowaniem tego wszystkiego była sytuacja, kiedy wyszliśmy czterech zawodników na jednego i nie wiem, z 3/4 metrów i nie wykorzystaliśmy dwustuprocentowej sytuacji. Piłka ma to do siebie i może to jest wyświechtane powiedzenie, ale prawdziwe i dzisiaj się o tym przekonaliśmy jak za nieskuteczność potrafi ukarać. Ale przede wszystkim za to, że nie ma w nas takiego parcia na podwyższenie na 2-0, 3-0. O tym w przerwie mocno rozmawialiśmy, że musimy podwyższyć prowadzenie, musimy dążyć do drugiej bramki, żeby przeciwnik w dziesięciu już nie miał ochoty do gry. 1-0 zawsze powoduje jakąś determinację i grają prostym środkiem w końcówce meczu, pod stałym fragment i tak było. Na pewno do siebie mam pretensje dzisiaj duże za zmiany. Poza Drago Srniciem, który grał najkrócej i widać było, że bardzo mu zależało, na pewno zawodnicy, którzy weszli bardzo mocno mnie dzisiaj zawiedli.

O niewykorzystanych sytuacjach:

– Najgorsze w tym wszystkim jest, że najpierw jednemu zawodnikowi tłumaczyliśmy, później drugiemu. Długo rozmawialiśmy z Rygaardem i mówiliśmy ile jest sytuacji dzisiaj do tego żeby oddać strzał. Rygaard nie grał długo, a sam miał trzy sytuacje, w których powinien zdecydować się na uderzenie i tego nie zrobił.  I takich sytuacji dzisiaj było bardzo wiele, gdzie z 14/15 metrów mogliśmy strzelać. Po prostu przekombinowaliśmy i tak jak powiedziałem, zapłaciliśmy za to dzisiaj wysoką cenę.

O tym czy tracąc punkty w taki sposób z 17. zespołem w tabeli dalej można mówić o awansie:

– My mówimy zawsze o najbliższym meczu, ja się z niczego nie wycofuję, natomiast myślę, że ma się tyle sytuacji i się nie wykorzystuje, to się za to płaci cenę. Nie ma co ukrywać, że jakiś problem jest w zespole, pod jakimś względem i nie możemy sobie z tym poradzić. To jest drużyna, która ma od długiego okresu problem, bo od porażki z Radomiakiem w rundzie jesiennej zaczęły się problemy i cały czas jakby jest to samo. Jest większe posiadanie piłki z reguły, jest więcej sytuacji stwarzanych, natomiast są momenty dekoncentracji. Jedno się nie zmienia, zawsze tych błędów indywidualnych popełniamy dużo, ja nie lubię strasznie tego określenia, ale tutaj niestety tak jest i płacimy za to cenę po prostu.

O występie Dawida Arndta i o tym czy dawał sygnały wcześniej, aby na niego postawić:

Przede wszystkim sytuacja z młodzieżowcami była taka, że chcieliśmy mieć młodzieżowca w bramce, po drugie tak naprawdę jeśli chodzi dzisiaj o bronienie Dawida to obronił rzut karny i to jest bardzo dużo. Natomiast nie przypominam sobie, żeby musiał się wykazywać w jakichkolwiek sytuacjach i oczywiście jestem zadowolony z tego jak zagrał, ale taka ocena jest spowodowana pewnie obroną rzutu karnego, bo to jest oczywiście bardzo dużo, ale no umówmy się ja sobie nie przypominam jakiejś takiej interwencji, poza rzutem karnym, do której Dawid dzisiaj był zmuszony.

O braku oddawania strzałów z dystansu:

– To jest klucz do tego, żeby mecze wygrywać, bo i w pierwszej połowie było tych sytuacji dużo i w drugiej jeszcze więcej, bo przeciwnik cofnął się i momentami grał w szesnastce swojej i tak jak powiedziałem, tych sytuacji było bardzo dużo na oddanie strzału. To są momenty, w których już piłkę ma zawodnik i on o tym decyduje.

O tym czy Dawid Arndt wystąpi w następnym spotkaniu między słupkami, patrząc na to, że uratował dzisiaj drużynie punkty:

– Tak jak powiedziałem, to wszystko sprowadza się do rzutu karnego. Szkoda, że pytający zapominają, że to tych sytuacji my mieliśmy dużo więcej i tak naprawdę powinniśmy to zamknąć spotkanie, już po 60 minutach powinno być po meczu. Dzisiaj się skupiamy na bramkarzu w meczu, w którym mieliśmy ogromną przewagę i dużo więcej sytuacji.

O tym czy niektórych zawodników stać na wyższy poziom niż aktualnie prezentują:

– Myślę, że dobre pytanie i na pewno warto się pochylić nad tym dłużej. 

O grze dośrodkowaniami bez Łukasza Sekulskiego na boisku:

– Tych dośrodkowań jest za dużo, przede wszystkim w momencie kiedy możemy wycofać piłkę i oddać strzał. Przypominam sobie w pierwszej połowie takie sytuacje, kiedy na szesnastym metrze stało kilku naszych zawodników bez krycia, a my dośrodkowywaliśmy, zgadzam się tutaj z tym.

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport