Dreszczowiec do ostatnich minut. ŁKS – Cracovia 0:0 (3:1 k.)
ŁKS W KOLEJNEJ RUNDZIE PUCHARU POLSKI! Po pełnej napięcia dogrywce i serii rzutów karnych piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego pokonali Cracovię, wygrywając z rywalem z Ekstraklasy.
W składzie na pucharowe starcie z Cracovią sztab szkoleniowy ŁKS-u dokonał dużych roszad, względem jedenastki wystawionej na Podbeskidzie. Od pierwszej minuty mogliśmy zobaczyć Szeligę, Dąbrowskiego, Domingueza, Kuź.mę i Gryszkiewicza, a na ławce zobaczyliśmy Radaszkiewicza, Wszołka (debiutujących w pierwszej drużynie łodzian), Tosika i Javiego Moreno. W doborze graczy na mecz z drużyną prowadzoną przez Michała Probierza, widać było, że Kibu Vicunia miał z tyłu głowy nadchodzące niedzielne starcie w lidze z Sandecją.
Pierwszy kwadrans na boisku przebiegł bez większych zagrożeń wykreowanych zarówno przez jedną, jak i drugą drużynę. Z minuty na minutę widać było, że piłkarze zaczynają coraz lepiej wchodzić w mecz. Pierwszy celny strzał tego spotkania oddała Cracovia, jednak nie zagroził on bramce strzeżonej przez Marka Kozioła. Ełkaesiacy częściej byli przy piłce, próbując skonstruować dłuższą akcję, która zakończyłaby się strzałem na bramkę Cracovii. Ta sztuka jednak im nie wychodziła, najczęściej przez drobne błędy indywidualne czy przegrane pojedynki jeden na jednego.
Pierwszy strzał ŁKS oddał w 21. minucie za sprawą Antonio Domingueza, który próbował pokonać Karola Niemczyckiego piłką posłaną z dystansu, jednak ta minimalnie minęła poprzeczkę gości. Wydawałoby się, że największą szansę na ugodzenie Cracovii „Rycerze Wiosny” mogli mieć po kontratakach spod własnego pola karnego, jednak brakowało im przy nich dokładności i ostatecznie spalały one na panewce. Cracovia coraz częściej zapędzała się w pole karne ŁKS-u, oddając kolejne strzały w kierunki bramki ŁKS-u. W 28. minucie minimalnie pomylił się Filip Balaj, kiedy głową posłał piłkę w kierunku bramki łodzian, jednak ta przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później jeszcze bardziej gorąco zrobiło się w polu karnym ŁKS-u, kiedy przed nim stracił futbolówkę, jednak na szczęście dla „Rycerzy Wiosny” piłkarze z Krakowa nie popisali się celnością oraz dokładnością i podopiecznym Kibu Vicunii się w tamtej sytuacji ubiegło.
W 32. minucie kolejnym ładnym strzałem z dystansu popisał się Dominguez, który posłał piłkę minimalnie koło słupka Cracovii. Mimo tego, że Cracovia miała kilka lepszych sytuacji, ciężko było powiedzieć, że przyjezdni zdominowali „Rycerzy Wiosny„. Niestety, pech nie omijał ŁKS-u, kiedy w 36. minucie Piotr Janczukowicz musiał kontuzjowany opuścić murawę. W kolejnych minutach obydwa zespoły miały problemy z wykreowaniem dobrej sytuacji strzeleckiej z gry, dlatego największe zagrożenie pojawiało się przy okazji stałych fragmentów gry. Jednym z pomysłów łodzian na to spotkanie były długie piłki, posyłane z jednego skrzydła, daleko na drugie – w tym brylował Dominguez, po którego zagraniach ŁKS miał szansę oddać strzał na bramkę strzeżoną przez Niemczyckiego.
Po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę do ataku rzucili się Ełkaesiacy, którzy wyszli po przerwie ożywieni na murawę. W pierwszych minutach udało im się wyprowadzić kilka groźnie zapowiadających się ataków, choć ostatecznie Karol Niemczycki nie miał przez nie dużo pracy w bramce. Ostatecznie, to właśnie Cracovia pierwsza oddała strzał na bramkę ŁKS-u, choć nie był on trudny dla złapania przez Marka Kozioła. W pierwszym kwadransie zagrożenie pod bramkami obydwu drużyn najczęściej mogliśmy zobaczyć po stałych fragmentach gry i kontratakach, ale zarówno jedne, jak i drugie nie dały upragnionej bramki łodzianom czy Cracovii.
W kolejnych minutach na boisku gra bardzo spowolniła i często była przerywana faulami, zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Dopiero w okolicach 70. minuty Ełkaesiacy z powrotem wrócili do rytmu, podobnego do tego, w którym weszli w drugą część meczu. Łodzianie zaczęli coraz częściej zaczęli pojawiać się w okolicach pola karnego i oddać kilka strzałów, które jednak nie sprawiły dużych problemów Karolowi Niemczyckiemu. Goście również nie próżnowali, ale pomiędzy słupkami ŁKS-u bardzo dobrze radził sobie Kozioł, który wychodził do górnych piłek i przecinał podania Cracovii. Obydwu drużynom brakowało dokładności przy ostatnich podaniach i wykończeniu sytuacji strzeleckich.
Im bliżej końca regulaminowego czasu gry, tym więcej zaczęło się dziać na boisku. Swoje sytuacje, zarówno po stałych fragmentach gry oraz z gry, mieli Ełkaesiacy, jak i „Pasy„. Jeszcze przed doliczonym czasem gry dobrą sytuację na strzelenie bramki po rzucie rożnym mieli łodzianie, ale przez chaos w polu karnym Cracovii udało się gościom wybić piłkę z własnej szesnastki. Ostatecznie regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 0:0 i czekała nas dogrywka.
Krótka przerwa pobudziła do walki zawodników ŁKS-u. Już w pierwszych minutach zmusili do interwencji Karola Niemczyckiego i naciskali na Cracovię, choć i goście nie pozostawali w tej rywalizacji bezzębni. Piłka szybko wędrowała pomiędzy jednym polem karnym, a drugim – w 100. minucie groźną kontrę wyprowadziły „Pasy„, ale już chwilę później to Radaszkiewicz zagroził z dystansu bramce Cracovii. Jeszcze w pierwszej połowie dogrywki krakowianie mogli oddać strzał z bliskiej odległości, ale dobrym powrotem pod bramkę popisał się Kelechukwu, który wybił futbolówkę ze swojej szesnastki.
Następna część dogrywki przynosiła raczej sytuacje ŁKS-owi niż Cracovii. Podopieczni Kibu Vicuni korzystali z częstych niedokładnych zagrań „Pasów„, choć i oni ich nie unikali, przez co nie mogli wyjść na prowadzenie. „Rycerze Wiosny” na boisku pokazywali duże zaangażowanie, determinację i wolę walki, ale nie pomagało im to w stworzeniu klarownej sytuacji strzeleckiej. Im bliżej było końca dogrywki obydwie drużyny zaczęły grać na czas, choć to Ełkaesiacy dłużej trzymali piłkę na połowie Cracovii. W 120. minucie dobrą szansę na strzelenie bramki miał Jakub Tosik, który posłał głową piłkę minimalnie nad poprzeczką.
Z serii rzutów karnych zwycięsko wyszli piłkarze ŁKS-u, zbudowani po pierwszej jedenastce wybronionej przez Marka Kozioła oraz kolejne nietrafione karne przez piłkarzy Michała Probierza.
ŁKS Łódź – Cracovia 0:0 (0:0)
Seria rzutów karnych:
0:0 – van Amersfoort (broni Kozioł)
1:0 – Tosik
1:1 – Rivaldinho
2:1 – Dominguez
2:1 – Rodin (nietrafiony)
3:1 – Kelechukwu
3:1 – Kakabadze (nietrafiony)
ŁKS Łódź: Kozioł – Szeliga (61′ Tosik), Dąbrowski, Marciniak, Koprowski – Kuźma (61′ Bąkowicz), Dominguez, Rygaard (80′ Trąbka) – Wolski, Gryszkiewicz (80′ Kelechukwu) – Janczukowicz (39′ Radaszkiewicz)
Cracovia: Niemczycki – Kakabadze, Rodin, Jugas, Kocha – Knap (71′ Rakoczy), Hanca (79′ Rivaldinho) – van Amersfoort, Loshaj (61′ Sadiković), Myszor (61′ Ogorzały) – Balaj (61′ Rasmussen)
Fot. Łukasz Żuchowski