Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Arkadiusz Malarz: Wierzę, że w ŁKS-ie pokonam barierę 200 meczów w Ekstraklasie

Arkadiusz Malarz udzielił wywiadu portalowi Łączy Nas Piłka, w którym opowiedział o ostatnich miesiącach w wykonaniu Łódzkiego Klubu Sportowego, ale także o swojej przyszłości w bramce biało-czerwono-białych. Kapitan łodzian przekonuje, że po tym sezonie nie ma zamiaru kończyć kariery i chciałby znów zagrać w Ekstraklasie z „Rycerzami Wiosny”. 

O kulisach transferu do ŁKS-u 

– Po wygaśnięciu kontraktu z Legią kilka tygodni trenowałem sam. Rozmawiałem z Wisłą Płock i przejście do tej drużyny było uzależnione od odejścia Thomasa Dahne. Miałem zająć jego miejsce, ale w końcu nie opuścił drużyny i temat upadł. Zgłosił się ŁKS, rozmowy były krótkie i konkretne. Cieszę się, że podpisałem umowę z tym klubem. Nie czułem, że mój czas na boisku już się skończył. Dla mnie wiek to tylko liczba. Zresztą pokazuje to też w Legii mój rówieśnik Artur Boruc. Fizycznie czuję się bardzo dobrze i będę bronił dopóki zdrowie pozwoli.

O rocznym pobycie w Ekstraklasie i chęci powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy

– Chyba najbardziej zabrakło doświadczenia na najwyższym poziomie. To się przełożyło na porażki i w efekcie spadek. Bardzo nas to zabolało, dlatego robimy wszystko, by jak najszybciej wrócić do ekstraklasy. Wyciągnęliśmy wnioski i nauczyliśmy się systemu, którego oczekuje od nas trener. Jeszcze nie gramy pięknie, bo przed nami dużo pracy, ale już nie męczymy swoją grą. Potrafimy wychodzić spod pressingu, nie wywalamy długich piłek, staramy się rozgrywać od własnej bramki. W ekstraklasie właściwie każdy najmniejszy błąd był wykorzystywany przez rywali i często też traciliśmy głupie bramki. Można było usiąść i płakać z tego powodu, że spadliśmy z ligi albo zakasać rękawy, podnieść głowę i walczyć o powrót do ekstraklasy. Wzięliśmy się do pracy, ale trzeba było to jeszcze pokazać na boisku. Na razie to nam się udaje. Głowa odgrywa ogromną role. Z każdą kolejną porażką frustracja się nawarstwiała. Człowiek oczywiście chciał wyjść na boisko, zmazać plamę, przerwać fatalną passę, ale się nie udawało. To było największym problemem, by zmienić nastawienie w głowie. Cieszę się, że po spadku od razu zaczęliśmy wygrywać. Może nie wszystkie z tych siedmiu spotkań przebiegały po naszej myśli, nie zawsze pięknie graliśmy, ale i tak potrafiliśmy zwyciężyć. Z zimną krwią wykorzystujemy sytuacje, które mamy, a tego na pewno brakowało w ekstraklasie.

O różnicy między Ekstraklasa, a I ligą 

– Na pewno różnica jest, ale nie taka duża. W ekstraklasie jest więcej indywidualności. Są większe pieniądze i po prostu lepsi zawodnicy. Tacy, którzy potrafią w pojedynkę rozstrzygnąć losy meczu. My stawiamy na drużynę. Nikomu nie ujmując, tu nie ma gwiazd, a liczy się zespół. Czasem oczywiście ktoś pociągnie grę, weźmie na barki odpowiedzialność i to jest bardzo potrzebne. ŁKS dobrze funkcjonuje jako zespół.

O pracy z trenerem Stawowym

– To nie jest tak, że przychodzi trener i za sprawą czarodziejskiej różdżki od razu wszystko będzie wspaniale. To, czego chce nas nauczyć szkoleniowiec, nie jest takie łatwe. Potrzeba czasu, by zrozumieć jak grać, jak się przesuwać na boisku czy jak wychodzić spod pressingu. Tak naprawdę to już w trakcie poprzednich rozgrywek, kiedy było jasne, że się nie utrzymamy, zaczęliśmy obóz przygotowawczy do obecnego sezonu. Trenowaliśmy dwa razy dziennie, słuchaliśmy trenera, który opowiadał nam jak ma wyglądać nasza gra. Potrzebowaliśmy czasu, by załapać o co chodzi i wciąż go potrzebujemy. Jeszcze długi proces przed nami, by to wszystko wchłonąć. Słuchamy trenera, mamy mnóstwo analiz i, co niezmiernie ważne, chcemy tę wiedzę poszerzać.

fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport

O udanym początku sezonu

– Pierwsze spotkanie sezonu z Odrą Opole było naszym najlepszym meczem dotychczas w tym sezonie. Może poza dziesięcioma minutami całkowicie kontrolowaliśmy grę. Liga startowała i nie wiedzieliśmy czego spodziewać się po sobie. Dobrze weszliśmy w sezon. Potem ważne były derby Łodzi i wygrana 2:0 z Widzewem. Może gra nie była piękna, ale widziałem jak byliśmy pozytywnie nabuzowani. Jeden szedł za drugiego. Po takim spotkaniu nasze poczucie wartości jeszcze wzrosło. W derbach wszystko zagrało: ambicja, koncentracja i wychodzenie spod pressingu. Wciąż też czujemy głód wygrywania. Nie ukrywajmy, w ekstraklasie przegrywaliśmy mecz za meczem. Dlatego teraz mamy wielką chęć wygrywania.

O planach na najbliższą przyszłość

– Kocham piłkę nożna i kocham grać. Wiem jednak, że czas płynie i mój na boisku powoli dobiega do końca. Jak żegnałem się z kibicami Legii, to mówiłem, że nie jestem gotowy, by wtedy kończyć karierę. Zdrowie mi dopisuje, chcemy wrócić do ekstraklasy i zobaczymy, czy ŁKS będzie chciał przedłużyć ze mną umowę. Chcę mieć poczucie dobrze wykonywanej pracy i być zadowolonym. Nie odcinam kuponów i nie robię sobie żartów. Dla mnie trening to coś bardzo ważnego i mam świadomość, że wyłącznie ciężką pracą można coś w sporcie osiągnąć. I czegoś się nauczyć nawet w wieku 40 lat. Ja się nauczyłem grać w nowym systemie. W innych drużynach po prostu wykopywałem piłkę z piątki, a teraz rozpoczynam akcję spod własnej bramki.

O dobiciu do 200 występów w Ekstraklasie

– Mam 182 występy to chyba dam radę. Większość klubów patrzy zawodnikom w metrykę, a po wprowadzeniu przepisu o młodzieżowcu chętnie stawia na młodego bramkarza. Ważne, żeby w tym sezonie wywalczyć awans do ekstraklasy, a potem będziemy zajmować się nowym kontraktem. Wierzę, że w ŁKS pokonam barierę 200 występów w ekstraklasie.

O sytuacji związanej z pandemią

– Obawiam się drugiego zawieszenia ligi i powtórnego zatrzymania kraju. Oby do tego nie doszło. Dlatego musimy chronić siebie i bliskich. To naprawdę nie jest wyczyn, by nosić maseczkę. Można się do tego przyzwyczaić i funkcjonować w takim rygorze. Dbać o siebie – to najważniejsze. Mamy treningi online poświęcone przede wszystkim sile i koordynacji. A do tego używamy stacjonarnych rowerów. Ten, kto ma ogród jest w uprzywilejowanej sytuacji, bo może ćwiczyć na powietrzu. Kwarantanna trwa do soboty i od poniedziałku mam nadzieję, będziemy już trenować całym zespołem. Najbliższy mecz powinniśmy rozegrać w Pucharze Polski z Unią Janikowo.

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport

Źródło: Łączy Nas Piłka/ Andrzej Klemba