Anton Fase: Chcę być ważną postacią tej drużyny
Przed wyjazdem na Jasną Górę na kilka pytań dla ŁKS TV odpowiedział nowy nabytek Łódzkiego Klubu Sportowego – Anton Fase. Skrzydłowy opowiedział o swoich początkach w futbolu i przejściu na al. Unii 2.
ŁKS Łódź interesował się holenderskim zawodnikiem już zimą. Niespełna miesiąc temu klub podpisał kontrakt z Fase, a jego debiutancki występ z przeplatanką mogliśmy oglądać podczas meczu z Puszczą Niepołomice.
– Wiem, że temat moich przenosin do ŁKS-u pojawił się już minionej zimy, po pierwszej mojej rundzie rozegranej na Litwie. Wydarzenia nabrały jednak rozpędu dopiero 2-3 tygodnie przed ostatecznym podpisaniem umowy. No i jestem. Słyszałem wiele dobrego o Polsce i polskiej lidze od mojego przyjaciela Saida Hamulicia. Ekstraklasa to dobre miejsce, aby się pokazać. Podoba mi się tu bardzo wiele rzeczy. Decyzję o przenosinach do Łodzi konsultowałem przede wszystkim z moim tatą. Do tej pory zawsze dobrze mi doradzał, więc liczę, że teraz też właściwie zdecydowaliśmy.
Przy zaklimatyzowaniu się Antonowi w Łodzi i szatni ŁKS-u pomógł niewątpliwie Kay Tejan. Holendrzy znali się już wcześniej i wspólnie trenowali między sezonami.
– Dużo rozmawiałem także z Kayem Tejanem, z którym znałem się już wcześniej. Kay dużo mi pomógł, za co bardzo mu dziękuję. Dzięki niemu te pierwsze dni były dużo łatwiejsze dla mnie. Znam Kaya nie tylko z jego występów w TOP Oss, ale także z racji tego, że wspólnie razem trenowaliśmy ostatniej zimy podczas przerwy w rozgrywkach. Blisko mojego domu jeden z moich przyjaciół prowadzi ośrodek, gdzie zawodowi piłkarze mogą dbać o formę pod okiem znakomitych trenerów. Tam ćwiczyliśmy.
– Jestem szybkim zawodnikiem, bardzo lubię grać jeden na jeden. Potrafię stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. To są moje atuty, które powinny pomóc drużynie w lidze. Moją ulubioną pozycją na boisku jest lewe skrzydło. Bardzo lubię atakować z lewej strony. W ustawieniu 4-4-2 mogę być też jednym z napastników, ale zdecydowanie lepiej się czuję właśnie w roli lewoskrzydłowego.
Do tej pory Fase schodził z ławki rezerwowych ŁKS-u dopiero w końcówkach meczu. Być może w najbliższej przyszłości będziemy mogli oglądać go dłużej na boisku. Przerwa na reprezentację dała mu czas na większe zgranie z zespołem Kazimierza Moskala.
– Jak mówiłem na początku – jestem zdrowy, jestem szczęśliwy, że tu jestem i jestem gotowy do gry. Już nie mogę się doczekać, aby w większym wymiarze pokazać się kibicom. Mamy fajny zespół. Są w nim fajni ludzie i dobra atmosfera w szatni. To bardzo ważne.
Polscy kibice mogli zauważyć byłego już zawodnika Żalgarisu podczas kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy. Wtedy to Fase strzelił kontaktowego gola Lechowi Poznań.
– Wyjazdowy mecz przeciwko Lechowi Poznań w barwach Żalgirisu Kowno był dużym przeżyciem. Doskonale pamiętam te tłumy ludzi na widowni. Dla wielu moich kolegów to było pierwsze tego typu doświadczenie. Szkoda mi pierwszej połowy meczu, bo zagraliśmy poniżej swoich możliwości. W drugiej było już dużo lepiej i pokazaliśmy, że potrafimy powalczyć z silniejszym rywalem. Gola strzelonego Lechowi wspominam oczywiście bardzo miło. Udało mi się zaskoczyć obrońcę pressingiem, przejąłem piłkę i oddałem strzał. Zawsze szukam okazji do oddania strzału.
Fot. Przemysław Szyszka
– Zacząłem grać w piłkę, gdy miałem trzy lata. Najpierw trenowałem w klubie w Haarlemie, a potem trafiłem do Hoofddorp, gdzie wiele się nauczyłem mimo młodego wieku. W akademii AZ Alkmaar byłem 5-6 lat. Tam nauczyłem się wszystkiego, co wiem o futbolu. To był mój pierwszy profesjonalny klub w życiu. Nawiązałem tam też wiele przyjaźni. To był świetny czas. Alkmaar ma jedną z najlepszych akademii w Holandii i cieszę się, że miałem okazję być tam przez kilka lat. W Alkmaar dotarłem do drugiej drużyny i poczułem, że potrzebuję trafić do pierwszej drużyny, aby rozwinąć się dalej jako piłkarz. Skorzystałem z oferty Nijmegen. Tam też dużo się nauczyłem o życiu piłkarza – na boisku i poza nim. Wprawdzie nie grałem tam tyle, ile bym chciał, ale mimo wszystko to była dla mnie bardzo cenna lekcja. Ukształtowała mnie jako zawodowego piłkarza.
Swój pierwszy zagraniczny transfer Fase zaliczył w bułgarskim Botev Vratsa, spędził tam pięć miesięcy.
– W futbolu nigdy nie przestajesz się uczyć. Kiedy trafiłem do Bułgarii, nauczyłem się wielu nowych rzeczy. Tam wszystko było dla mnie nowe – na czele z językiem. Ale dla młodego chłopaka to szansa na to żeby zrobić kolejny krok. Żeby zostać lepszym piłkarzem i lepszym człowiekiem. Tak do tego podchodziłem i wiele mi to dało.
– Nie jestem kibicem żadnego klubu z holenderskiej wielkiej trójki. Mam wielu znajomych w różnych zespołach grających w Eredivisie i lubię po prostu patrzeć na ich rywalizację.
Główną inspiracją dla Antona Fase jest legenda Holandii, Johan Cruyff – zawodnik m.in Ajaxu Amsterdam i FC Barcelony, reprezentant kraju i trener.
– Moi idole? Przede wszystkim jeden – Johan Cruyff. To prawdziwa legenda. Zrobił ogromnie dużo dla futbolu nie tylko w Holandii, ale na świecie. Niech spoczywa w pokoju.
Kontrakt między Fase a ŁKS-em obowiązuje do czerwca 2025 roku. Jaki plan na te dwa lata w Łodzi ma holenderski zawodnik?
– Pokazać się z jak najlepszej strony, być ważną postacią tej drużyny i pomóc jej w osiągnięciu dobrych wyników, to moje cele na najbliższe dwa lata z ŁKS-em. Myślę, że razem może nas czekać ciekawa przyszłość. Każdego dnia, przed każdym treningiem czy meczem, przypominam sobie dlaczego tu jestem i co mam do zrobienia. To skutecznie motywuje mnie do działania i pcha do przodu.
Polska jest trzecim zagranicznym krajem, w którym gra nasz nowy skrzydłowy.
– Jeszcze za wcześnie, abym mógł porównać ligę polską do bułgarskiej i litewskiej. Wydaje mi się, że wszystkie trzy są fizyczne, ale w Polsce najwięcej jest grania w piłkę.
Poza treningami ważny jest też czas na regenerację. Jaki sposób na odpoczynek ma nasz nowy zawodnik?
– W wolnych chwilach lubię odprężyć się oglądając coś na Netflixie albo wyjść gdzieś w ciche miejsce. Jestem spokojnym człowiekiem i nie lubię tłocznych miejscówek. Słucham też sporo muzyki. Najwięcej rapu i popu, ale lubię również starsze brzmienia jak blues czy jazz. Mój brat gra na gitarze, więc w domu muzyka towarzyszyła mi od zawsze.
W ŁKS- ie Fase występuje z numerem „29”, w Żalgarisie biegał z numerem naszego kapitana – Adama Marciniaka.
– Wiele niższych numerów było już zajętych, mój numer z Żalgirisu, czyli 88 – także. Chciałem więc otworzyć nowy rozdział i zacząć pisać nową historię z nowym numerem.
Fot. ŁKS Łódź