Trzy sekundy od zwycięstwa… ŁKS Coolpack Łódź – Żubry Chorten Białystok 77:78

Koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego starli się na własnym terenie z jednym z pretendentów do awansu – Żubrami Chorten Białystok. Kibice zgromadzeni na Zatoce Sportu byli świadkami wyrównanego i emocjonującego starcia, w którym ostatecznie o wygranej zadecydowały jedynie sekundy. Niestety, tym razem nie na korzyść biało-czerwono-białych.

Do spotkania nie przystąpił Bartłomiej Bartoszewicz, który zmaga się z kontuzją barku i powróci po Nowym RO W pierwszej części tego meczu obydwa zespoły potrzebowały chwili na wyczucie dyspozycji dnia swoich rywali. Gra, jak przystało na mecz na szczycie tabeli, była zażarta i wyrównana. Ostatecznie z kilkupunktową przewagą zwycięsko wyszli z niej gospodarze.

Druga kwarta była bardzo wyrównanym pojedynkiem między obydwoma zespołami, jednakże przeważały w nim Żubry Białystok. Ełkaesiacy popełniali błędy, z których chętnie korzystali ich rywale. Nie był z tego rzecz jasna zadowolony trener biało-czerwono-białych, Piotr Zych, który chętnie skorzystał z dwóch przerw w trakcie tej partii, aby porozmawiać ze swoimi zawodnikami o ich postawie na parkiecie. Wydawało się, że to ŁKS skończy z przewagą w drugiej kwarcie, jednak na kilka sekund przed końcem jeden z ełkaesiaków popełnił faul, który kosztował ich trzy rzuty osobiste dla rywali. Białostoczanom udało się wykorzystać dwa z nich i przejąć przewagę jednego punktu centralnie przed zejściem do szatni.

Koszykarzom spod herbu przeplatanki przydała się przerwa i odświeżenie głów w szatni. Lepiej weszli w trzecią partię tego meczu. Nie pozwolili białostoczanom na zdobycie większej przewagi, a po ładnym rzucie za 3 w wykonaniu Kacpra Dominiaka ponownie objęli prowadzenie. Napędziło to gospodarzy, którzy nie spuszczali nogi z gazu, starając się złapać większy dystans względem Żubrów. Nie pomagały im w tym popełniane przez nich błędy – faule, kosztujące rzuty osobiste dla rywali, jak i łatwo tracone piłki. Sytuację za to poprawiały dobrze wykonywane rzuty za 3, którymi mógł się pochwalić m.in rzeczony Dominiak. Ostatecznie to ŁKS zakończył trzecią partię meczu na prowadzeniu, choć jedynie dwupunktowym.

Biało-czerwono-biali rozpoczęli dobrze także ostatnią kwartę tego meczu, m.in za sprawą dobrego rzutu za 3 w wykonaniu Jacka Gwardeckiego, jak i wykorzystania jednego z dwóch rzutów osobistych przez Arkadiusza Świta. Skłoniło to szkoleniowca gości do szybkiego poproszenia o przerwę, która okazała się pomocna dla Żubrów. Białostoczanie nadrobili straty względem ŁKS-u, jeszcze bardziej wyrównując tę rywalizację na 7 minut przed końcem spotkania. W ciągu kolejnych 2 minut przeważać na parkiecie zaczęli przyjezdni, choć wynik wciąż pozostawał nierozstrzygnięty. Na wzięcie przerwy zdecydował się także trener Zych, choć tym razem nie wpłynęło to negatywnie na grę przeciwników. 2 minuty do końca tego starcia na szczycie, tablica wyników wskazywała 73:76. Sytuację poprawiło wykorzystanie dwóch rzutów osobistych przez Kacpra Dominiaka. Na 60 sekund przed zakończeniem meczu łodzianie prowadzili 77:76 – pozytywny wynik był zagrożony przez błąd popełniony przez Norberta Kulona, który dał białostoczanom szansę na skorzystanie z rzutów osobistych, jednak nie udało im się wykorzystać żadnego z nich. Ostatnie sekundy meczu były ciągle przerywane faulami i pauzami zarządzanymi przez trenerów obu drużyn. Gdy wydawało się, że biało-czerwono-biali mają zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, jeden z przyjezdnych popisał się celnym rzutem za 2, który pogrzebał szansę ełkaesiaków na wygraną. Nie pomogła także korekta czasu i doliczona sekunda do meczu – koszykarze ŁKS Coolpack Łódź tym razem musieli pogodzić się z porażką.

ŁKS Coolpack Łódź – Żubry Chorten Białystok 77:78
(24:18; 17:24; 22:17; 14:17)