Relacja z wyjazdu do Opola
Na ostatnim wyjeździe rundy jesiennej do Opola melduje się 450 fanatyków ŁKS-u.
5.11.2022 r. WYJAZD DO OPOLA
Po ostatnich dobrych występach naszych piłkarzy wyjazd do Opola cieszył się sporym zainteresowaniem w naszych szeregach. Z Odrą swego czasu było bez większych ciśnień. Rzec można, że bardziej to było neutralnie, jednak odkąd zaczęli macać się z Ruchem, ta neutralność zanikła.
Zbiórka jak zawsze na ŁKS-ie skąd ruszyliśmy w stronę Opola. Podróż spokojna, na jednym postoju i na około pół godziny przed pierwszym gwizdkiem byliśmy na miejscu. Wejście spokojne, ale trochę czasu potrwało zanim wszyscy znaleźli się na sektorze. Ostatnie osoby weszły jak mecz już trwał kilkanaście minut. Nasza liczba w Opolu to około 450 osób, w tym kilkanaście osób z Lecha.
Od początku meczu wisiał transparent upamiętniający zmarłego dzień wcześniej Igora Sypniewskiego. W 20 minucie został on zamieniony na flagę „Awanturnicy”, zaś z boku sektora wisiała flaga „Ultras”, były też flagi z pozdrowieniami dla: „Gołębia”, Błażeja, „Cześka”, „Mosiona”, „Mordora”, „Marcinka”, „Paszola”, „Żyrafy”, „Młodego Fafluna”, „Starszego Starbiego”, „Wojtasa”, „Szadka”, „Antona”, „Pucka”, „Bastka” i Damiana. Kiedy już wszyscy weszli na sektor, ruszyliśmy z dopingiem, który tego dnia wychodził nam konkretnie i był najlepszy w naszym wykonaniu w tej rundzie. Co było do przewidzenia, nie zabrakło wymian „uprzejmości” z gospodarzami. W drugiej połowie nasz sektor rozświetliły race, co tylko rozgrzało do czerwoności sprzęt, którym kamerowały nasz sektor z murawy psy, co też mogło zwiastować pomeczowe problemy z nimi. Piłkarze zrobili swoje i po ostatnim gwizdku mogliśmy świętować dosłownie wyszarpane zwycięstwo dające nam pewność zimowania na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem do ekstraklasy.
Patrząc po zachowaniu psiarni, jak już wspomniane, spodziewaliśmy się pomeczowych problemów z ich strony. Tak też się stało. Przy wąskim wyjściu ze stadionu zostało zawiniętych sporo osób. Część naszych została spisana, część dostała mandaty, których nikt nie przyjmował, zaś 3 osoby zostały zatrzymane na dłużej. Cała ta szopka trwała około godziny, do tego psy ukradły flagi jako niby dowody rzeczowe. U nas wkurwienie i pada szybka decyzja, że jedziemy pod komendę miejską w celu odzyskania flag, które zostały tam zabrane. Po dotarciu do celu, który już był obstawiony przez psy po naszej stanowczej rekcji udaje się odzyskać dwie z trzech zabranych przez psiarnię flag. Niestety „Rodowici Łodzianie” została w Opolu jako dowód rzeczowy, pod pozorem trzymania jej na sektorze przed i po racowisku. Z Opola wyjechaliśmy 2 godziny później niż powinniśmy. Niestety prócz w/w flagi uszczupleni o 3 osoby. Powrót odbył się bez przygód.