Relacja z wyjazdu do Bełchatowa

W środę do Bełchatowa wybrała się bardzo duża grupa kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. Poniżej relacja z wyjazdu.

Trzeci w tym sezonie wyjazd przypadł nam do Bełchatowa. Jak wiemy, był to nasz najbliższy wyjazd, więc środek tygodnia, późna godzina rozpoczęcia meczu nie stanowiły przeszkody, żeby licznie stawić się w Grodzie Torfiorzy. Na sektor gości dostaliśmy ograniczoną o połowę (przez covid) liczbę wejściówek, ale i tak dodatkowo sporo osób na własną rękę kupowało bilety przez neta. Podróż szybka, więc bez przygód.

Grupa mająca bilety na sektor gości wejście miała powolne, ze sprawdzaniem z listy. Ostatnie osoby na ten sektor weszły mniej więcej w 15 minucie. Na sektorze gości zawisła flaga „ŁÓDŹ NASZYM MIASTEM ŁKS NASZYM ŻYCIEM” a także flagi z pozdrowieniami dla „Denvera”, „Pieprza” i „Pawełka”. Jeśli chodzi o naszą liczbę w Bełchatowie to było około 850 kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego na sektorze gości, na prostej oraz na sektorze za bramką. Trochę osób było też rozsianych po całym stadionie. Kiedy już wszyscy weszli na sektor, ruszyliśmy z dopingiem, który do końca pierwszej połowy był dobry w naszym wykonaniu, a wzmagał się coraz bardziej po kolejnych strzelonych dla nas bramkach.

Mimo prowadzenia gospodarzy na początku meczu, potem to my mieliśmy 3 razy powody do radości. Drugą połowę rozpoczęliśmy od wjazdu żółto-czerwonej sektorówki, po jej zejściu sektor gości rozświetliły race dając pretekst do dalszej konkretnej zabawy. Pirotechnice towarzyszyły biało-czerwono-białe machajki. „Torfiorze” również ultrasowali prezentując pasy materiału, banderi oraz transparent. Kilkakrotnie wspólnie „pozdrawialiśmy” wiadomo kogo.

Do końca meczu nasz doping bez przerw, z kilkoma dobrymi pierdolnięciami. W drugiej połowie nie padła już żadna bramka, nasi piłkarze starali się dowieźć na spokojnie na śliskiej murawie (przez cały mecz padał deszcz) zwycięstwo do końca, co im się ostatecznie udało, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się z kolejnego, szóstego już zwycięstwa w tym sezonie. Po meczu wspólne świętowanie zwycięstwa z piłkarzami, było obustronne „kto wygrał mecz” oraz „rakieta”. Wyjście z problemami dla grupy z sektora gości. Wypuszczano po kilka osób, gdyż psy zapragnęły zostać fotografami i wymyśliły sobie zrobienie każdemu zdjęcia z dowodem przy twarzy. Na szczęście obyło się bez konsekwencji. Powrót przebiegł spokojnie i wyjazd ten przeszedł do historii.

Foto: Łukasz Żuchowski