Ełkaesiaku, Twój klub Cię potrzebuje!
Nastały niełatwe czasy dla kibiców, działaczy, piłkarzy Łódzkiego Klubu Sportowego. Razem z nimi przyszedł czas próby naszego fanatyzmy. Nasz klub Nas potrzebuje! Twój klub potrzebuje Ciebie!
Wszyscy czytamy gazety, wszyscy przeglądamy portale internetowe. Może nie zawsze wierzymy, ale plotki znamy. Zresztą, nie ma sensu udawać, skoro sam prezes Tomasz Salski zabrał głos w sprawie sytuacji w naszym klubie i przyznał, że bywały miesiące odrobinę łatwiejsze.
Ostatnie dwa lata dały nam wszystkim ostro po pysku, zarówno pod względami piłkarskimi, jak i czysto życiowymi. Spadek z Ekstraklasy i nieudana misja powrotu, w dodatku zakończona porażką z Górnikiem Łęczna, drużyną, która pozostawała niżej w tabeli. Ale to jest sport, na to nie da się znaleźć sprawdzonego przepisu, tutaj nigdy dwa i dwa nie daje czterech, zresztą nie za sprawiedliwość, rozsądek i logikę kochamy futbol. Gorzej, że wszyscy dostaliśmy po tyłkach też poza boiskiem. Chwiejące się etaty w bankrutujących firmach, depresje związane z całą nową sytuacją, lockdowny, zamknięte szkoły, puste sektory gości, puste młyny.
Nie wszyscy przeszli przez ten okres suchą stopą, zwłaszcza w środowisku tak specyficznym jak to piłkarskie. Tu obsuwy w wypłatach, lepienie budżetu na ostatnią chwilę czy uzależnianie go od wyniku sportowego to codzienność. Każdego dnia ktoś bierze na siebie potężne ryzyko i odpowiedzialność za losy naszej wspólnej miłości.
Na szukanie i rozliczanie winnych zawsze znajdzie się czas. Dziś jest czas na to, by raz jeszcze pokazać, że hasło z flagi „Forza ŁKS” nie jest tylko pustym sloganem. Dopóki jesteśmy my, kibice, ŁKS nigdy nie zginie. Nie raz i nie dwa wychodziliśmy z najtrudniejszych opresji, nie raz i nie dwa zdawaliśmy już kolejne testy wierności, fanatyzmu, lojalności i przywiązania.
Przed nami kolejny z nich. Tak, wszyscy inaczej sobie ten mecz wyobrażaliśmy, a już na pewno klub, gdy ustalał ceny biletów. 50 złotych za mecze klasy premium miało być zachętą dla karnetowiczów, by zainwestować w bilet na cały sezon, ale również podkreśleniem naszych celów. Mecze z Arką, Widzewem czy GKS-em Tychy miały być meczami „o 6 punktów”, które decydują o ułożeniu na samym szczycie ligowej tabeli.
Los, który nigdy nie był dla nas szczególnie łaskawy, zmienił zasady gry. Teraz te 50 złotych trzeba traktować jako cegiełkę, jako swój wkład w klub, jako sygnał, że nadal jest dla kogo walczyć, nadal jest dla kogo to wszystko budować. Jesteśmy na zakręcie, ale w oddali widać już metę – otwarcie nowego stadionu, potężny kop dla wszystkich, od działaczy, aż po nas samych, kibiców. Właśnie teraz musimy pokazać jedność, właśnie teraz musimy zacząć tę pracę, której ukoronowaniem będzie komplet widzów na otwarciu Stadionu im. Władysława Króla.
Klub nas potrzebuje. Piłkarze nas potrzebują. Zwłaszcza w kontekście kolejnego meczu, o którym nikomu nie musimy przypominać. Kiedy, jeśli nie z Arką, wykrzyczeć głośno z trybun, czego żądamy w derbach. Kiedy, jeśli nie z Arką, pokazać, że jesteśmy z klubem niezależnie od wyników, niezależnie od sytuacji organizacyjnej i problemów, które nas spotkały w ostatnich 12 miesiącach.
Łódzki Klub Sportowy toczy jedną ze swoich najważniejszych batalii od rozpoczęcia odbudowy, gdy obijaliśmy się po niższych ligach. Nie możemy pozwolić, by Łódzki Klub Sportowy w tej batalii miał przy sobie garstkę najwierniejszych kibiców. Nie, musimy go ponieść wszyscy, razem, zjednoczeni i świadomi, jak ważna misja przed nami.
Od dziś, od momentu rozpoczęcia sprzedaży biletów na mecz z Arką Gdynia, aż po otwarcie naszego Stadionu Króla, toczymy wojnę o spełnienie naszych marzeń o wielkim, ekstraklasowym ŁKS-ie na przepięknym, nowym stadionie z prawie 20 tysiącami widzów na trybunach. By to wszystko się stało, już od wtorku musimy nieustannie, nachalnie, wszystkimi możliwymi sposobami nakłaniać do przyjścia tych wszystkich uśpionych Rycerzy Wiosny, tych wszystkich wrośniętych w osiedlowe ławki, tych wszystkich z rozszerzonym pakietem Polsatu.
Dziś musimy za tymi trzema literami iść wszyscy. Kibole. Pikniki. Ultrasi. Chuligani. Osiedlowe szajki. Zgredy. Nieśmiertelna Zajawka. WRWG. Działacze. Piłkarze. Trenerzy. Dzieciaki z akademii, dzieciaki z osiedli. ŁKS to my wszyscy, my wszyscy to ŁKS. Udowadnialiśmy to co tydzień w czasach hossy, gdy po 5 latach niebytu powróciliśmy do Ekstraklasy. Musimy to udowodnić i dzisiaj, gdy raz jeszcze stoimy nad przepaścią.
Do kas. Na mecze. Pod gniazdo. ŁKS nas potrzebuje wcale nie mniej, niż my potrzebujemy ŁKS-u.
fot. Łukasz Żuchowski