Zwycięski debiut Mamrota! Stomil – ŁKS 0:2

Długo męczyli się ełkaesiacy w sobotnim meczu ze Stomilem Olsztyn. Ostatecznie jednak bramka i asysta super rezerwowego Ricardinho zapewniła „Rycerzom Wiosny” trzy punkty, a trenerowi Ireneuszowi Mamrotowi udany debiut w ŁKS-ie.

Trener Ireneusz Mamrot w zestawianiu swojej pierwszej wyjściowej jedenastki jako opiekun „Rycerzy Wiosny” raczej niezbyt zaskoczył. Jedyną niespodzianką można nazwać posadzenie na ławce solidnego w zeszłotygodniowych Derbach Łodzi Carlosa Morosa Gracii kosztem Macieja Dąbrowskiego.
Na papierze zmieniło się również ustawienie ełkaesiaków, co z resztą na przedmeczowej konferencji prasowej sygnalizował nowy szkoleniowiec. Na mecz ze Stomilem biało-czerwono-biali wyszli duetem pomocników defensywnych, a jednym z nich był Antonio Dominguez.

Już w pierwszej akcji sobotniego meczu do ełkaesiaków wróciły ich stare demony. Prosty błąd Kamila Dankowskiego pozwolił wyłuskać piłkę jednemu z zawodników drużyny gospodarzy. Po chwili w sytuacji sam na sam z bramką znalazł się Wojciech Łuczak, jednak uderzył obok bramki.

Chwilę później zawrzało już na linii bramkowej ŁKS-u. Wrzutka z rzutu rożnego, chwila zamieszania i strzał, który w ostatniej chwili wybił Maciej Dąbrowski. Pierwsze minuty meczu bez wątpienia należały do Stomilu i potwierdzają to chociażby te dwie groźne akcje, które przy odrobinie nieszczęścia mogły zakończyć się otworzeniem wyniku.

Dalsze minuty jedynie potwierdzały boiskową dominację „Dumy Warmii”. Nieco ospali, a może nawet i przestraszeni, łodzianie nie byli w stanie wykreować sobie dogodnej sytuacji bramkowej. W tym samym czasie olsztynianie nie mieli większych problemów z mijaniem linii defensywnej ŁKS-u, choć nie przynosiło to większego zagrożenia.

„Rycerze Wiosny” obudzili się dopiero po upływie kwadransa gry. Wówczas to zaczęli coraz śmielej zbliżać się w okolice pola karnego rywali, a nawet ekspediować w nie piłkę. Często powodowało to zagęszczenie atmosfery w okolicach bramki, jednak czujni obrońcy Stomilu nie dopuścili do stracenia gola.

Od 24 minuty ełkaesiacy grali w przewadze jednego zawodnika. Janusz Bucholc faulował wychodzącego sam na sam Piotra Janczukowicza, za co obejrzał czerwoną kartkę. Z rzutu wolnego wynikającego z tego przewinienia bliski bramki był Mikkel Rygaard. Piłka bita przez Duńczyka zatrzymała się jednak na słupku bramki Skiby.

Gra w przewadze pozwoliła biało-czerwono-białym złapać nie mały wiatr w żagle. Wreszcie to „Rycerze Wiosny” zaczęli narzucać swój rytm gry, cały czas szukając przy tym bramki. Stomil cofnął się zupełnie do defensywy, niemalże murując własne pole karne.

Na siedem minut przed zakończeniem pierwszej części gry było bardzo blisko bramki otwierającej wynik meczu. Po wrzutce z rzutu rożnego i chwilowym zamieszaniu piłka znalazła się pod nogami Antonio Domingueza ustawionego za polem karnym. Hiszpan długo się nie zastanawiał i huknął piłkę w kierunku bramki, jednak tą sparował na bok Skiba. Dobitka Maksa Rozwandowicza okazała się również niecelna, choć według sędziego pomocnik ŁKS-u w tej sytuacji faulował.

Do zakończenia pierwszej odsłony meczu nie doczekaliśmy się już bramek. Trzeba jednak przyznać, że obie strony boiskowej barykady były bliskie otworzenia stanu rywalizacji.

Od początku drugiej części gry w dalszym ciągu stroną dominującą byli łodzianie. Ełkaesiacy nękali rywali swoimi atakami, choć i ci nie pozostawali dłużni. Olsztynianie swoich okazji upatrywali jednak w kontratakach, które nie wychodziły im najlepiej.

Długo ŁKS próbował wstrzelić się w bramkę rywali, jednak cały czas nieskutecznie. Sytuację zmienił, a jakże by inaczej, Ricardinho. Brazylijczyk wykorzysta błąd obrońcy Stomilu, od którego odbiła się piłka, i bez większego zawahania oddał strzał z półwoleja. Piłka musnęła jeszcze poprzeczkę i pewnie wpadła do siatki.

Po otworzeniu wyniku spotkania „Rycerze Wiosny” nie cofnęli się do obrony, a wręcz szukali kolejnych bramek. Najpierw w kuriozalny sposób sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Łukasz Sekulski, a chwilę później prowadzenie ełkaesiaków podwyższył Pirulo. Hiszpan wykorzystać podanie Ricardinho i wychodząc twarzą w twarz ze Skibą pokazał jak wykańcza się stuprocentowe okazje.

W 90 minucie gry bohater sobotniego starcia – Ricardinho – zszedł z boiska z kontuzją i nieukrywanym grymasem bólu. Na tym zakończyły się jednak emocje związane z meczem w Olsztynie.

Stomil Olsztyn – ŁKS Łódź 0:2 (0:0)
Bramki: Ricardinho 68′, Pirulo 84′

Stomil Olsztyn: Skiba – Bucholc, Byrtek, Remisz, Carolina, Straus (77′ Mosakowski) – Spychała (59′ Tecław), van Huffel (46′ Sierant) – Łuczak (68′ Szramka), Hinokio – Szczutowski

ŁKS Łódź: Malarz – Dankowski, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak – Rozwandowicz, Dominguez (81′ Tosik) – Janczukowicz (64′ Gryszkiewicz), Rygaard (59′ Ricardinho), Pirulo – Sekulski

fot. Łukasz Żuchowski