Z nieba do piekła. ŁKS – GKS Jastrzębie 2:2
Choć wydawało się, że „Rycerze Wiosny” mają rywala na widelcu, ostatecznie wypuścili prowadzenie i zremisowali z podopiecznymi Jacka Trzeciaka 2:2. Już w sobotę na łodzian czeka wyjazdowe spotkanie z wymagającym przeciwnikiem – Koroną Kielce.
Trener Kibu Vicuna układając skład na mecz z GKS-em Jastrzębie musiał brać pod uwagę aktualną sytuację kadrową oraz fakt już w sobotę „Rycerze Wiosny” zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce. W związku z tym w składzie nie obyło się bez zaskoczeń – Marek Kozioł został zastąpiony w bramce przez młodzieżowca, Dawida Arndta. Na lewej obronie został wystawiony Adrian Klimczak, zaś Bartosz Szeliga został ustawiony jako prawy obrońca. Z powodu urazu w pierwszym składzie nie pojawił się Nacho Monsalve, a parę stoperów ŁKS-u w wyjściowej jedenastce stanowili Maciej Dąbrowski oraz Adam Marciniak. Również w pomocy i ofensywie pojawiły się zmiany względem spotkania z Puszczą Niepołomice. Na prawe skrzydło wrócił Pirulo, zastępując tam Wolskiego, a w pierwszym składzie pojawił się ponownie Mikkel Rygaard.
Już od pierwszej minuty „Rycerze Wiosny” ruszyli do ataku, choć w 3. minucie to pierwsze poważne zagrożenie stworzyli goście, kiedy strzał sprzed pola karnego oddał Daniel Rumin. W kolejnych minutach w grze gospodarzy pojawiła się niedokładność i chaotyczna gra, która skutkowała utratą wielu piłek. Kolejne ostrzeżenie dla ŁKS-u pojawiło się w 8. minucie, kiedy GKS strzelił bramkę, jednak sędzia główny po wsparciu sędziów VAR odgwizdał spalonego. Na gospodarzy zadziałało to jak płachta na byka – w 13. minucie po wrzutce Michała Trąbki Stipe Jurić efektownie wykończył akcję strzałem głową i strzelił bramkę na 1:0. Pechowo boisko ze względu na kontuzję musiał opuścić Dąbrowski.
Wyjście na prowadzenie podbudowało podopiecznych Kibu Vicuni – w grze ŁKS-u pojawiło się więcej precyzji, zdecydowania i szybkości. Goście jednak nie zważali na to i na zły wynik, a w 19. minucie mieli szansę na wyrównanie po kontrataku, jednak piłka przeleciała nad bramką. Kolejna okazja dla GKS-u nadarzyła się po rzucie wolnym w 22. minucie, jednak efektowną paradą popisał się Dawid Arndt, a następnie zawodnik gości przestrzelił dobitkę nad bramką. W 28. minucie piękną, acz niezakończoną bramką popisali się Ełkaesiacy – dalekim przerzutem Sobociński uruchomił Javiego, który płaskim dośrodkowaniem posłał piłkę Juriciowi w pole karne, jednak strzał snajpera „Rycerzy Wiosny” został zablokowany przez Reclafa.
Kolejne minuty gry upływały pod dyktando „Rycerzy Wiosny”, którzy regularnie prowadzili kolejne akcje ofensywne pod bramką rywala. Mimo tego Ełkaesiacy mieli problem z podwyższeniem wyniku, czy to przez niedokładne ostatnie podanie, czy niecelny strzał. GKS stracił jednak jakąkolwiek inicjatywę w ofensywie, a pojedyncze próby były zatrzymywane przez defensywę gospodarzy, której gra się ustabilizowała, m.in dzięki dobrej postawie Jana Sobocińskiego, który pojawił się w miejsce kontuzjowanego Dąbrowskiego. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się 1:0 po trafieniu Juricia.
W pierwszych minutach drugiej połowa posiadanie piłki wyrównało się między zespołami – GKS częściej kontratakował i można było go zobaczyć w okolicach pola karnego „Rycerzy Wiosny” niż w ostatnich 20 minutach drugiej połowy. Ełkaesiacy nie przestraszyli się przebudzenia gości i już w 52. minucie Pirulo wdarł się w pole karne GKS-u i posłał piłkę w okienko bramki Reclafa. Utrata drugiej bramki sprawiła, że goście z Jastrzębia-Zdroju byli zmuszeni do jeszcze bardziej ofensywnej gry, co pozwalało podopiecznym hiszpańskiego szkoleniowca swobodniej wyprowadzać piłkę w kierunku pola karnego rywali. W 59. minucie po dośrodkowaniu przed bramkę Arndta szansę na zdobycie bramki miał jeden z zawodników GKS-u, jednak posłał piłkę obok bramki.
Dwie bramki nie zaspokajały „Rycerzy Wiosny” – w 61. minucie przed dobrą okazją w polu karnym stanął Rygaard, który płaskim strzałem posłał piłkę, która minimalnie poturlała się koło słupka. Mimo poprawnej gry łodzian w defensywie w drugiej połowie spotkania, w 66. minucie doszło do przełamania, kiedy Feruga posłał piłkę w okienko Dawida Arndta i zmniejszył przewagę ŁKS-u. Gol kontaktowy jeszcze bardziej rozruszał i zaognił rywalizację piłkarzy na boisku. W kolejnych minutach piłka wędrowała spod jednego pola karnego do drugiego, nie obyło się także bez dyskusji między zawodnikami a sędzią. Blisko bramki w 74. minucie był Jakub Tosik, który po wejściu na murawę był bardzo aktywny, biorąc udział w kontratakach.
Na kwadrans przed końcem spotkania wydawało się, że łodzianie mają je pod kontrolą, jednak w 79. minucie po faulu Klimczaka został podyktowany rzut karny. Dawid Witkowski pewnie wykończył jedenastkę i wyrównał w 82. minucie wynik spotkania. Ełkaesiacy nie poddawali się i ruszyli do ataku, jednak goście chcieli bronić wyniku za wszelką cenę i ustawili się głęboko w polu karnym, wykorzystując wiele sytuacji do skradania bezcennego dla łodzian czasu.
ŁKS Łódź – GKS Jastrzębie 2:2 (1:0)
Bramki: ’12 Jurić, ’52’ Pirulo – ’61 Feruga, 82′ Witkowski
ŁKS Łódź: Arndt – Szeliga, Dąbrowski (13′ Sobociński), Marciniak, Klimczak – Rozwandowicz (63′ Tosik), Trąbka, Rygaard (63′ Wolski) – Pirulo, Javi (75′ Gryszkiewicz), Jurić (’75 Janczukowicz)
GKS Jastrzębie: Reclaf – Słodowy, Bojdys, Kuczałek, Kamiński (87′ Mazurowski), Witkowski, Gajda, (56. Zejdler), Handzlik (56. Feruga), Gulczyński (56. Balboa), Borkała, Rumin