Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Udany rewanż. ŁKS – Korona 2:0

W życiu pewne są tylko trzy rzeczy – śmierć, podatki i zwycięstwo ŁKS-u. W środowe popołudnie łódzki walec przejechał się po Koronie Kielce, którą pokonał rezultatem 2:0.

Z uwagi na dwie kontuzje w ekipie ŁKS-u trener Wojciech Stawowy zmuszony był do dokonania delikatnych roszad w składzie. Tak od pierwszej minuty na boisku zameldowali się Przemysław Sajdak oraz Jakub Tosik.

Dość niespodziewanie jednak spotkanie od mocniejszego pressingu rozpoczęli koroniarze. Goście śmiałymi atakami stłamsili ełkaesiaków i zmusili ich do cofnięcia się na własną połowę. Po krótkiej chwili to jednak Rycerze Wiosny rozpoczęli swoją grę i ruszyli do oblężenia bramki rywali.

Długo nie trzeba było czekać na pierwsze oznaki przewag gospodarzy. Już w 13 minucie znakomitym przerzutem z koła środkowego popisał się Jakub Tosik. Defensywny pomocnik posłał piłkę do Michała Trąbki, a ten przerzucił ją nad wchodzącym bramkarzem i otworzył Pirulo autostradę do pustej bramki. Hiszpański pomocnik chcąc mieć pewność zdobycia gola podholował jeszcze piłkę do samej siatki i otworzył wynik spotkania.

Pierwsza bramka jedynie rozbudziła apetyty biało-czerwono-białych. W ciągu kolejnych 10 minut piłka mogła zatrzepotać w siatce jeszcze trzy razy, jednak centymetrów najpierw w nodze, a późnej we wzroście zabrakło Samu Corralowi, a w kolejnej dogodnej sytuacji nieco za niski okazał się Pirulo.

O dominacji Ełkaesiaków najlepiej świadczy chyba fakt, że Arkadiusz Malarz po raz pierwszy został zmuszony do interwencji dopiero w 30 minucie gry. Z drugiej strony boiska rządził i dzielił jednak Corral, który dzięki bardzo mądrej i przytomnej grze „zagwarantował” żółte kartki dwóm obrońcom Korony.

Dalsze fragmenty pierwszej połowy również potwierdzały dominację ełkaesiaków. Podopieczni Wojciecha Stawowego raz po raz meldowali się pod bramką Korony, jednak do pełni szczęścia zawsze brakowało odważniejszej decyzji i pewności w sytuacji sam na sam.

Do drugiej połowy oba zespoły podeszły bez zmian i zbytniemu przeobrażeniu nie uległ również obraz spotkania. W dalszym ciągu to ełkaesiacy kontrolowali spotkanie, tworząc sobie dogodne sytuację.

Jedną z nich na bramkę już w 54 minucie zamienił Samu Corral. Hiszpański napastnik dostał podanie od swojego rodaka – Pirulo – i w sytuacji sam na sam sprytnie pokonał Kozła.

Po drugiej bramce gospodarze nieco spuścili z tonu. Biało-czerwono-biali pozwolili rywalom wejść na swoją połowę, a nawet zbliżyć się kilkukrotnie po pole karne. Czujna defensywa Ełkaesiaków nie dopuściła jednak do straty gola.

W 67 minucie przy alei Unii Lubelskiej euforia mogła zapanować po raz trzeci. Po koronkowej akcji w hiszpańskim trójkącie Dominguez – Corral – Pirulo oko w oko z bramkarzem stanął ten trzeci. Próba podcinki nie znalazła jednak drogi do siatki, przez co piłka minimalnie minęła słupek.

W 80 minucie swój zespół przed stratą bramki kapitalnie uratował Arkadiusz Malarz. Kapitan ŁKS-u wyciągnął się jak struna i po strzale Jacka Kiełba z wolnego sparował piłkę na aut.

Finalnie obie ekipy nie znalazły już drogi do bramki. ŁKS wygrał więc trzecie kolejne spotkanie i wrócił na fotel lidera Fortuna 1 Ligi!

Dokończeniem szalonego tygodnia w wykonaniu ełkaesiaków będzie sobotnie starcie z GKS-em Jastrzębie. Początek tego spotkania zaplanowano na godzinę 12:30.

ŁKS Łódź – Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: Pirulo 14′, Corral 54′

ŁKS Łódź: Malarz (K) – Wolski (85′ Klimczak), Moros, Sobociński, Dankowski – Tosik, Dominguez, Sajdak – Pirulo (89′ Kelechukwu), Trąbka (72′ Nawotka), Corral (72′ Sekulski)

Korona Kielce: Kozioł – Szarek, Tzimopoulos, Szywacz, Kordas – Podgórski (62′ Łysiak), Gąsior (80′ Basiuk), Kaczmarski (80′ Petrović) – Długosz (72′ Firlej), Kiełb (K), Thiakane (72′ Lisowski)

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport