Podsumowanie pierwszego półrocza pracy Kibu Vicuñi

Niedługo „Rycerze Wiosny” wrócą do treningów i rozpoczną przygotowania do rundy wiosennej Fortuna 1. Ligi. Najbliższe półrocze będzie kluczowe dla podopiecznych Kibu Vicuñi, którzy wciąż mają szanse na awans do Ekstraklasy. Warto więc w tym momencie pochylić się nad tym jak wyglądał jesienią zespół pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca i nad czym powinien popracować w trakcie zimowych przygotowań.

Wyniki i forma zespołu

Oczywistym jest, że pierwsza rzecz przychodząca do głowy w momencie oceny pracy nowego szkoleniowca to wyniki osiągane przez drużynę za jego kadencji. W przypadku Kibu Vicuñi patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat zdobytych jesienią punktów ciężko będzie zatem o wystawienie najwyższej noty. Ełkaesiacy nowe rozgrywki zaczęli w nienajgorszym stylu – wyjazdowy remis z „Tyskimi„, a następnie zwycięstwa ze Skrą Częstochowa oraz Puszczą Niepołomice. Później kibice biało-czerwono-białych mogli już obserwować swoisty rollercoaster formy piłkarzy spod herbu przeplatanki – wypuszczone z rąk zwycięstwo z GKS-em Jastrzębie, które przerodziło się w remis, wyjazdowa porażka z Koroną Kielce, wygrana ze Stomilem, porażka z Resovią i wygrana z Miedzią. Taka sytuacja utrzymywała się praktycznie do samego końca rozgrywek w 2021 roku – znamienny jest tutaj fakt, że łodzianie nie zanotowali w tym sezonie serii 3 zwycięstw z rzędu. Udało im się jedynie dwukrotnie zaliczyć 2 wygrane z rzędu – raz na początku sezonu i raz na końcu.

Taka niestabilność formy ŁKS-u musiała przełożyć się na miejsce w tabeli. W tym momencie biało-czerwono-biali zajmują 9. lokatę z 29 oczkami na koncie, choć warto tutaj podkreślić, że wciąż mają jedno spotkanie zaległe. Przy ewentualnym zwycięstwie znajdą się wtedy w strefie barażowej, utrzymując się w grupie pościgowej za czołówką tabeli, gwarantującą bezpośredni awans do Ekstraklasy.

Aktualna sytuacja ŁKS-u w Fortuna 1. Lidze

Warto zwrócić uwagę na to jak ełkaesiacy spisywali się w trakcie spotkań wyjazdowych oraz domowych w tym sezonie. Ich forma na Stadionie Króla jesienią pozostawiała wiele do życzenia – w tabeli spotkań u siebie łodzianie znajdują się dopiero na 10. miejscu. Warto przy tym wziąć pod uwagę, że bilans meczów domowych poprawili dopiero w końcówce rundy, a także, że nie są tutaj uwzględniane spotkania rozgrywane „na wyjeździe” w Łodzi (m.in remis ze Skrą, ale też zwycięstwo z Sandecją). „Rycerze Wiosny” znacznie lepiej wyglądali grając mecze poza al. Unii 2 – tutaj 5. lokata w tabeli formy wyjazdowej – choć tutaj trzeba wziąć pod uwagę także wspomniane mecze „na wyjeździe”, rozgrywane na Stadionie Króla.

Tabele formy u siebie (po lewej) oraz na wyjeździe (po prawej)

W poprzednim sezonie jednym z zarzutów, jakie można było mieć względem ełkaesiaków była ich postawa w meczach z czołówką tabeli. Czy w tych rozgrywkach udało im się to odmienić? W 9 spotkaniach z drużynami z TOP 8 Fortuna 1. Ligi podopieczni Kibu Vicuñi zdobyli 14 punktów na 27 możliwych:

  • wyjazdowe zwycięstwo z 1. Miedzią Legnica
  • wyjazdowy remis z 2. Widzewem
  • wyjazdowa porażka z 3. Koroną Kielce
  • domowa porażka z 4. Podbeskidziem Bielsko-Biała
  • „wyjazdowe” zwycięstwo z 5. Sandecją Nowy Sącz
  • wyjazdowy remis oraz domowe zwycięstwo z 6. GKS-em Tychy
  • domowe zwycięstwo z 7. Arką Gdynia
  • wyjazdowa porażka z 8. Chrobrym Głogów

Rycerzom Wiosny” udało się zatem zdobyć połowę możliwych punktów w spotkaniach z drużynami z góry tabeli. Patrząc przez pryzmat ich występów z drużynami teoretycznie słabszymi można mimo wszystko uznać to za pewien sukces – w końcu jest to niemal połowa zebranych przez nich oczek w tym sezonie. Dla porównania, ich bilans z 9 drużynami z dolnej połowy zestawienia I Ligi prezentuje się następująco:

Zwycięstwa Remisy Porażki
Skra Częstochowa (dom) Skra Częstochowa („wyjazd”) Odra Opole (wyjazd)
GKS Katowice (dom) Górnik Polkowice (dom) Resovia Rzeszów (dom)
Puszcza Niepołomice (wyjazd) GKS Jastrzębie (dom) Zagłębie Sosnowiec (dom)
Stomil Olsztyn (wyjazd)

Ełkaesiacy w ciągu rozegranych 10 spotkań z drużynami z dolnej części tabeli Fortuna 1. Ligi zdobyli 15 punktów na 30 możliwych, zatem jedynie połowę możliwych oczek do zebrania. Ich skuteczność jest zatem podobna, co w przypadku meczów z wyżej notowanymi rywalami. Wydaje się zatem, że to tutaj jest pogrzebany klucz do realnego włączenia się do walki o awans do Ekstraklasy. W przypadku, gdyby biało-czerwono-biali wygrali choćby w spotkaniach zremisowanych przez nich (przypomnijmy – bezbramkowe starcie ze Skrą, utracone prowadzenie z Górnikiem oraz GKS-em Jastrzębie) to mieliby już 35 punktów na koncie i znajdowaliby się na 4. miejscu w tabeli, mając wciąż jeden mecz do rozegrania w zapasie. Można zatem uznać, że największym problemem piłkarzy z al. Unii w bieżącej kampanii jest ich postawa w spotkaniach, które wydaje się, że wręcz jest ich obowiązkiem wygrywać.

Postawa boiskowa drużyny

Omawiane wyżej wyniki naturalnie są konsekwencją tego, jak ełkaesiacy wyglądają w tym sezonie na murawie. Tutaj również ciężko powiedzieć o stabilności, gdyż rzadko kiedy wyglądali dobrze od 1. do 90. minuty spotkania. Myśląc o występach „Rycerzy Wiosny” w tym sezonie najczęściej na myśl przychodzi do głowy schemat „ŁKS dobrze rozpoczyna mecz, kontroluje go, często znajduje się pod bramką przeciwnika, ale albo nie potrafi przełożyć tego na gola, albo zdobywa jednego, po czym stopniowo zaczyna tracić inicjatywę w spotkaniu. Następnie przekłada się to na sytuacje rywala, które ten w końcu wykorzystuje, doprowadzając do remisu bądź porażki łodzian”. Nawet w wygranych spotkaniach często można było zauważyć ten schemat, jednak tutaj ratował ich brak skuteczności strzeleckiej przeciwników, bądź heroiczne interwencje pod własną bramką (m.in pierwszy mecz ze SkrąGKS-em Katowice czy GKS-em Tychy). Po drugiej stronie osi znajdują spotkania, które łodzianie bezkompromisowo przegrali, nie mając praktycznie nic do powiedzenia – z Resovią czy Odrą Opole.

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport

Przechodząc do detali zacznijmy od ofensywy, w przypadku której liczby są miażdżące dla łodzian. W tym momencie znajdują się na 10. miejscu pod kątem strzelonych bramek, mając ich jedynie 22 na koncie – dla porównania pierwsza Miedź ma ich 36. Trener Vicuña często podkreślał, że pracuje ze swoją drużyną nad tym, aby częściej decydowała się na oddawanie strzałów z dystansu, jednak ostatecznie nie miało to przełożenia na ich liczbę. 82% goli ŁKS-u zostało strzelonych z pola karnego, jedynie 3 z nich były trafieniami z dalszej odległości (najlepsze w tym aspekcie Podbeskidzie oraz Widzew po 6). Wciąż także brakuje liczb notowanych przy okazji stałych fragmentów gry – tutaj jedynie 5 bramek (23% wszystkich), z czego 2 padły po rzutach karnych. Ciekawie prezentuje się zestawienie dotyczące tego, kiedy najczęściej „Rycerze Wiosny” strzelają gole – 27% z nich zostało zdobytych pomiędzy 75. a 90. minutą, zaś 23% pomiędzy 15. a 30. minutą. Hiszpańskiemu szkoleniowcowi udało się natomiast osiągnąć zakładany przez niego cel dominowania w posiadaniu piłki – średnio jest to 57% na mecz, co jest pierwszym wynikiem w całej lidze, podobnie jak . Nie przełożyło się to natomiast na podania w pole karne – tutaj dopiero 6. miejsce w klasyfikacji.

Paradoksalnie, liczbowo ŁKS wygląda lepiej w defensywie, mimo różnych zawirowań kadrowych, jak i skoków formy. Łodzianie znajdują się ex aequo na 3. miejscu w lidze, pod kątem straconych bramek (19) – dla porównania, najlepsza w tym aspekcie Miedź przepuściła ich 15. Większość z nich to strzały oddane w polu karnym (89%), zatem rywale biało-czerwono-białych również rzadko oddawali celne uderzenia z dystansu. Miażdżąco wyglądają jednak statystyki dotyczące bramek straconych ze stałych fragmentów gry, gdyż stanowią one aż 53% (10) wszystkich goli, które zdobyli rywale „Rycerzy Wiosny” przeciwko nim. Wspomniane wcześniej stopniowe oddawanie inicjatywy rywalom ma przełożenie w liczbach – ełkaesiacy najczęściej tracili bramki pomiędzy 60. a 75. minutą (26%) oraz 75. a 90. i 30. a 45. minutą (po 21%). Warto również rozliczyć trenera Vicuñę ze słów dotyczących chęci gry wysokim pressingiem – w statystyce pressingu na połowie połowie przeciwnika i udanych prób ŁKS znajduje się na 15. miejscu, średnio wykonując 16 prób na mecz, z czego 7 skutecznych.

Aspekty pozaboiskowe

Oceniając pracę trenera Vicuñi w ŁKS-ie nie można zapominać o sprawach, które działy się poza boiskiem oraz treningiem, a na które często Hiszpan nie miał bezpośrednio wpływu. Na tapet weźmiemy trzy, które mogły mieć najwięcej wpływu na kształt i postawę drużyny jesienią – plagę kontuzjiproblemy finansowe klubu oraz transfery dokonane przed przyjściem trenera do klubu.

Zacznijmy od urazów, które dręczyły biało-czerwono-białych już od okresu przygotowawczego. W ciągu całej rundy niemalże dwudziestu zawodników zmagało się z mniejszymi bądź większymi kontuzjami. Jak przyznawali zarówno zawodnicy, jak i trener, ciężko w takim przypadku o stabilność pracy zespołu i łapanie zgrania na boisku (nad tym tematem w kontekście defensywy pochylaliśmy się kilka miesięcy temu). Hiszpański szkoleniowiec niejednokrotnie zdradzał, że sztab szkoleniowy analizował ten problem pod kątem treningów, diety czy nawet snu, jednak jesienią nie udało się zaradzić temu problemowi. Warto jednak zwrócić uwagę również na pewien rzadko podejmowany aspekt – to ile piłkarze mieli czasu na regenerację. ŁKS w tym roku miał wyjątkowo krótką przerwę od grania, ze względu na baraże był to jedynie tydzień urlopów, co również mogło mieć wpływ na to, że byli oni później bardziej podatni na różnego rodzaju kontuzje. Przekładało się to zresztą również na to nad czym sztab szkoleniowy mógł pracować w trakcie letnich przygotowań, starając się nie „zajechać” piłkarzy przed sezonem. Oczywiście, nie może być to jedyne wyjaśnienie tej plagi urazów, jednak jest to wartościowy trop.

Drugą problematyczną kwestią była sytuacja organizacyjna w klubie i problemy z wypłatami, zakończone stratą Mikkela Rygaarda, na którego Hiszpan stawiał, powoli odblokowując go dla ŁKS-u (swoistym chichotem losu mógł być fakt, że najlepsze mecze rozegrane przez Duńczyka przyszły na chwilę przed rozwiązaniem jego kontraktu). Vicuña nie miał na to wpływu, a niewątpliwie także odbijało się to na postawie jego podopiecznych. Wydaje się więc, że jest to pewna okoliczność łagodząca jego ocenę za jesień.

Ostatnią kwestią jest wygląd składu ŁKS-u, który zastał szkoleniowiec z Półwyspu Iberyjskiego. Wszystkie transfery zostały sformalizowane przed jego zatrudnieniem, zatem nie miał on wpływu na to, jakich piłkarzy będzie miał do dyspozycji. Rzecz jasna, w mediach niejednokrotnie przyznawał, że jest zadowolony z zawodników, których ma do dyspozycji, pytanie jednak, na ile była to dyplomacja ze strony Vicuñi. Oczywiście, nie można także zapominać o tym, że najprawdopodobniej przy okazji negocjacji z ŁKS-em miał świadomość jakie zmiany w składzie zostaną dokonane i jaki jest docelowy wygląd drużyny biało-czerwono-białych. Dużym plusem przy nazwisku Hiszpana jest także to, że do składu przebiło się kilka nowych nazwisk – Mateusz BąkowiczMaciej Radaszkiewicz czy Damian Nowacki.

Wnioski

Nie można jednoznacznie ocenić dotychczasowych dokonań Kibu Vicuñi w Łódzkim Klubie Sportowym. Przedstawione liczby oraz pozycja łodzian w tabeli Fortuna 1. Ligi nie są łaskawe dla Hiszpana, jednak jest także kilka okoliczności łagodzących. Za największy plus można uznać poprawę defensywy biało-czerwono-białych, mimo ciągłych rotacji w obronie, choć dużym kamyczkiem do tego ogródka jest ilość bramek traconych po stałych fragmentach gry.

Zarówno przed ŁKS-em, jak i jego szkoleniowcem, będzie teraz kluczowych 6 miesięcy. „Rycerze Wiosny” wciąż nie wypadli z gry o awans do Ekstraklasy, która pozostaje głównym celem drużyny z al. Unii 2. Jeśli sztab szkoleniowy biało-czerwono-białych dobrze przepracuje z drużyną zimowy okres przygotowawczy, wprowadzi korekty w kluczowych aspektach gry oraz zniweluje ilość kontuzji, to istnieje duża szansa, że piłkarze wraz z kibicami na koniec sezonu będą mogli udać się na fetę na Plac Wolności. To, jaka okaże się rzeczywistość poznamy na przełomie maja i czerwca.

*statystyki meczowe zaczerpnięte z raportu InStat dla Fortuna 1. Ligi

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport