Plusy i minusy po meczu ze Skrą Częstochowa
Drugi mecz ełkaesiaków w tym sezonie, przyniósł sporo emocji. Gracze Kibu Vicuñi pokonali na własnym boisku beniaminka – Skrę Częstochowa 3:2. Zapraszamy do zapoznania się z naszymi „Plusami i minusami” dotyczącymi gry biało-czerwono-białych.
Plusy:
+ piąty bieg Pirulo w ostatnich 20 minutach
Lider ŁKS-u, w meczu ze Skrą bardzo długo się rozkręcał. Pierwsza połowa w wykonaniu Hiszpana była mocno irytująca. Jednym z nielicznych pozytywów była asysta drugiego stopnia przy trafieniu Juricia (Pirulo zagrał przytomnie do obiegającego Bąkowicza). Prawdziwe oblicze 29-latka zobaczyliśmy w ostatnich 20 minutach gry i co ciekawe „Piri” grał wtedy na pozycji numer dziesięć. Gol i asysta byłego gracza Realu Linense zapewniły łodzianom trzy punkty. Najlepszy strzelec biało-czerwono-białych w sezonie 2020/21, miał bezpośredni udział przy wszystkich czterech trafieniach zespołu w tym sezonie – ma na swoim koncie, gola, dwie asysty i asystę drugiego stopnia.
+ bardzo dobre zmiany
Piłkarze, którzy pojawili się na boisku z ławki rezerwowych dali bardzo dużo jakości i śmiało możemy stwierdzić, że mieli kluczowy wpływ na zdobycie trzech punktów. Maciej Wolski strzelił pięknego i ważnego gola na 3:1, Piotr Janczukowicz miał asystę drugiego stopnia, a Jakub Tosik i Nacho Monsalve również zaliczą to spotkanie na plus. Ostatni ze zmienników, Kelechukwu Ibe-Torti grał krótko, ale gdyby lepiej przyjął piłkę w końcówce meczu, to mógłby zdobyć bramkę. Sezon jest długi i cieszy to, że rezerwowi pokazują, że można będzie na nich liczyć.
+ debiutancki gol Juricia
W niedzielę swoją pierwszą bramkę dla „Rycerzy Wiosny” zdobył napastnik, Stipe Jurić. Chorwat w inaugurującym sezon, spotkaniu z GKS-em Tychy nie miał ani jednej sytuacji do zdobycia gola. Podczas starcia z beniaminkiem wykorzystał już pierwszą okazję i kapitalną „piętką” doprowadził do wyrównania. Szybko strzelony gol w nowym klubie powinien pomóc napastnikowi i liczymy, że w tym sezonie będzie strzelał sporo bramek dla Łódzkiego Klubu Sportowego.
+ pierwsze zwycięstwo w sezonie
Pomimo trudności, ostatecznie ŁKS sięgnął w niedzielę po trzy punkty, a to było najważniejsze. W grze jest wiele rzeczy do poprawy, ale za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu przyszło to zwycięstwo. Piłkarze dwukrotnego Mistrza Polski awansowali na czwarte miejsce w ligowej tabeli i chcą z każdym kolejnym meczem piąć się wyżej. Następna okazja ku temu już w piątek, w Niepołomicach.
Minusy:
⛔ strata dwóch goli z beniaminkiem
Strata dwóch goli na własnym stadionie z beniaminkiem chluby ełkaesiakom nie przynosi. Od pierwszych minut drużyna nie weszła odpowiednio skoncentrowana, w to spotkanie, czego dowodem były kontry Skry i zagrożenie pod bramką Marka Kozioła. Goście poszli odważnie po gola i doczekali się w 12. minucie, kiedy to Adam Mesjasz wyprzedził Adama Marciniaka i strzałem głową dał prowadzenie rywalom. Drugie trafienie zespołu z Częstochowy to efekt niefrasobliwości w defensywie biało-czerwono-białych, które doprowadziło do niepotrzebnych nerwów.
⛔ drżenie o końcowy wynik do ostatnich sekund meczu
Takiej drużynie jak ŁKS nie przystoi na własnym boisku drżeć o wynik do ostatnich minut, przeciwko beniaminkowi. „Rycerze Wiosny” chcą awansować w tym sezonie, a żeby to zrobić muszą u siebie wygrywać z każdym i prezentować przy tym dobry styl. W niedzielę tego zabrakło, ale ostatecznie udało się zgarnąć pełną pulę. Łodzianie muszą w starciach z niżej notowanymi zespołami przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę dużo wcześniej i zaoszczędzić sobie oraz kibicom niepotrzebnych nerwów, które spowodowała głupio stracona bramka na 3:2. Skra ambitnie walczyła do ostatnich sekund o gola wyrównującego, lecz ełkaesiacy pokazali swoje doświadczenie i starali się w doliczonym czasie gry oddalić zagrożenie od własnego pola karnego.
⛔ Rygaard „nie wszedł w buty” Domingueza
O tym, że nie łatwo jest zastąpić Antonio Domingueza wiemy nie od dziś. Niestety nie zmieniło się to także po meczu ze Skrą. Mikkel Rygaard zastępował Hiszpana i łagodnie mówiąc – „nie wszedł w buty” popularnego „Antka”. Duńczyk miewał dobre zagrania, ale więcej widzieliśmy złych wyborów w jego grze, niechlujstwa i człapania po boisku niż pozytywów. Gdy 30-latek schodził z murawy w 60. minucie gry – został wygwizdany przez kibiców biało-czerwono-białych, którym powoli brakuje nadziei, że Rygaard „odpali”. Pomocnik łodzian nie wykorzystał kolejnej szansy, choć jak mówił na konferencji trener Kibu Vicuña – Mikkel jest bardzo ważnym zawodnikiem dla zespołu. Nam pozostaje nadal czekać na wystrzał formy „Wikinga”.
⛔ brak kontroli nad meczem
Trener ełkaesiaków po meczu nie był zadowolony z gry zespołu i przyznał, że jego piłkarze nie mieli kontroli nad tym co działo się, w niedzielny wieczór na Stadionie Króla. Dużo lepiej zawodnicy ŁKS zaprezentowali się na inaugurację sezonu, w Tychach gdzie pokazali bardzo dużo jakości na tle dobrego rywala jakim jest GKS. Ze Skrą było gorzej, ale ostatecznie udało się zdobyć komplet punktów. W najbliższych spotkaniach biało-czerwono-biali mają okazję pokazać się z lepszej strony.
Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport