Piotr Stokowiec: Mentalność zawiodła dziś na całego
Łódzkiemu Klubowi Sportowemu nie udało się zdobyć dzisiaj punktów, nie było też honorowej bramki dla gospodarzy. Dziś drużyna zdecydowanie nie stanęła na wysokości zadania. Spotkanie z Zagłębiem Lubin podsumował trener łodzian, Piotr Stokowiec.
Po ostatnim meczu ŁKS-u z Piastem Gliwice kibice widzieli w drużynie zaangażowanie i ambicję. Zespół Piotra Stokowca był w stanie odpracować straty i wywalczyć remis, a niewiele zabrakło i do zwycięstwa. Po dzisiejszym spotkaniu czują rozczarowanie i tracą wiarę na to, że ich klub utrzyma się w najwyższej lidze.
– Ciężki moment, bo wydawało się ostatnio, że zrobiliśmy drobny krok do przodu, a ten mecz z Zagłębiem to były dwa do tyłu. Wróciły stare demony zbyt łatwo tracimy bramki, co jest wielką przeszkodą do tego, żeby robić kroki na przód. Potrzebujemy stabilności, małej ilości popełnianych błędów szczególnie w liniach defensywnych. Drużyna dziś znów źle zareagowała. Nie było odpowiedzi. Bycie piłkarzem to nie tylko umiejętności, ale i mentalność. Dziś nam tej mentalności zabrakło. Są elementy, które nie są łatwe do wypracowania. W szatni szkoda mi było z jednej strony moich zawodników, a z drugiej jestem na nich zły, że nie potrafiliśmy zareagować. Mogę jedynie przeprosić marznących kibiców, że nie stanęliśmy na wysokości zadania. Co dalej? Nie poddajemy się. Na pewno zrobię wszystko, żeby podnieść głowy piłkarzy i żeby jeszcze przed świętami drużyna sprawiła kibicom odrobinę radości. W naszej sytuacji nie możemy myśleć inaczej.
Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport
– Jako drużyna dziś nie funkcjonowaliśmy. Po pierwszym straconym golu spuściliśmy głowy i wróciły stare demony. To są sytuacje łączone, nie ma strzałów i akcji, nie ma odwagi, jest bojaźń i strach. Praktycznie straty mnożyły się na potęgę. Mentalność zawiodła dziś na całego.
Obie bramki Zagłębia zostały strzelone po stałych fragmentach gry. Ostatnio Piotr Stokowiec mówił, że zespół zdaje sobie sprawę, że jest to mocna strona drużyny z Lubina. Czego więc zabrakło, by uchronić się przed stratą?
– Dzisiaj w ogóle byliśmy mało reaktywni. Mieliśmy problem ze zbieraniem drugiej piłki. Oczywiście, że przegraliśmy po stałych fragmentach gry, które ciągle ćwiczymy i niby wszyscy stoją na swoich miejscach, natomiast to dojście i doskok oraz życie na boisku, podejmowanie decyzji i reagowanie tutaj zawiodło. Po prostu, kiedy drużyna jest w słabej dyspozycji, to nie reaguje. Zabrakło nam na boisku takiego przysłowiowego „kopa” i słabo funkcjonowaliśmy jako zespół.
Ciężko doszukać się plusów w grze zawodników z al. Unii, jednak trener docenia starania dwóch defensywnych zawodników.
– Jedynym pozytywnym zawodnikiem dziś był Adrien Louveau, takiej postawy i zawodników nam potrzeba, którzy trzymają formę. Myślę, że Adam Marciniak przyzwoicie grał, ale to jest za mało. Tych punktów zaczepienia stanowczo nam brakowało. Ciężko doszukiwać się pozytywnych elementów w grze, bo byliśmy nieporadni i gubiliśmy piłkę. Była ogromna panika. Zapytałem na gorąco zawodników z czego to wynika, bo dwa tygodnie temu potrafili grać, wygrywać pojedynki i stwarzać zagrożenie, a dzisiaj po jednej straconej bramce wszystko się posypało.
Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport
– Ja zaczynam zawsze od siebie i poprosiłem zawodników, żeby każdy z nich obejrzał mecz, siadł przed lustrem i porozmawiał z samym sobą. Mentalność to jest element, nad którym pracujemy i będziemy pracować, ale to jest praca, trzeba to przerobić, nie wystarczy o tym powiedzieć. Zawodnicy muszą to mieć w głowie, a później przekładać to na zachowanie. Jak widać sama teoria dzisiaj nie wystarczyła.
W trakcie meczu doszło do pięciu zmian. Po przerwie na boisko wbiegł Kamil Dankowski, który zastąpił Artemijusa Tutyskinasa. Do końca drugiej połowy na murawę weszli jeszcze Śliwa, Hoti, Lorenc i Głowacki.
– Tutyskinas wrócił z kadry dopiero w środę, chciałem żeby był w grze po występach w reprezentacji. Nie tylko on odstawał, ale widziałem, że ma problemy fizyczne, więc doszło do zmiany. Mogło być więcej tych zmian już w przerwie, natomiast chcieliśmy zachować racjonalność. Szukałem impulsu, ale punktów zaczepienia było dziś za mało.
Fot. ŁKS Łódź