Michał Kołba: Powrót do bramki pierwszego zespołu jest moim celem
Michał Kołba poleciał na zgrupowanie z pierwszym zespołem do Turcji. Doświadczony bramkarz cieszy się z drugiej szansy jaką dostał od klubu i wierzy, że ją wykorzysta. Celem bramkarza jest ponowna gra między słupkami „Rycerzy Wiosny”.
– Przylatując do Turcji było wiele myśli w głowie z tym związanych. Kojarzył mi się mój pierwszy obóz ŁKS-u w Side, chyba pięć lat temu. Również z trenerem Moskalem. Wiadomo jak tamta runda się zakończyła. Wspomnienia z tamtych chwil są na pewno bardzo pozytywne. Było dużo nadziei, myśli i oczekiwań wobec fajnych treningów. Wyjeżdzaliśmy z szarej Polski, gdzie trenowaliśmy na sztucznej murawie, tutaj spotkaliśmy się z naturalnym fajnym boiskiem. Obozy przygotowawcze to dla mnie dobry czas, aby skupić się tylko na piłce nożnej, na dobrym przygotowaniu do sezonu. A także złapaniu jak najlepszej formy na mecze ligowe – powiedział „Kołbi”.
Po zawieszeniu za stosowanie niedozwolonych substancji, Michał Kołba dostał drugą szansę od klubu z al. Unii. Początkowo był zawodnikiem drugiego zespołu i na co dzień funkcjonował w Akademii ŁKS, ale niedawno wrócił do kadry pierwszej drużyny i stara się wykorzystać swoją szansę.
– Mój powrót do ŁKS-u to dla mnie druga szansa. Wiadomo, że poprzez dwuletnie zawieszenie nie miałem pewności czy taką szansę dostanę i będę miał możliwość ponownego występowania z przeplatanką na sercu. Przez ten długi okres czasu robiłem wszystko, aby tak się stało. Dostałem tą drugą szansę i na pewno zrobię wszystko, aby wykorzystać ją jak najlepiej, bo jest to dla mnie bardzo ważne. Przeplatanka to dla mnie więcej niż tylko herb. Jestem związany z tym klubem od ponad 20 lat i jest to dla mnie drugi dom i wielka miłość. Cieszę się z możliwości występowania z przeplatanką na sercu.
– Po moim zawieszeniu, Akademia ŁKS-u dała mi bardzo dobry początek treningowy. Mogłem wrócić do treningów i meczów w drugim zespole, a także mogłem funkcjonować w zespole – jako grupie. Mój pobyt w Akademii oceniam bardzo pozytywnie. Poznałem też od środka jak działa, jakie są zasady, jak się rozwinęła, bo wcześniej będąc na co dzień w pierwszym zespole, nie wiedziałem do końca jak to funkcjonuje. Dzięki mojemu pobytowi w drugim zespole, będąc codziennie na akademii, mogłem zobaczyć jak się rozwija i jak funkcjonuje – opowiada Kołba.
30-latek obecnie jest bramkarzem numer trzy w hierarchii klubowej. Przegrywa rywalizację z Dawidem Arndtem i Aleksandrem Bobkiem. Jednak Kołba ciężko pracuje na to, aby kiedyś wrócić między słupki pierwszego zespołu, choć jak sam wspomina – dobro klubu jest dla niego najważniejsze. Golkiper docenił też umiejętności swoich konkurentów, o miano pierwszego bramkarza ŁKS.
– Wiele osób może powiedzieć, że jestem teraz bramkarzem numer trzy, ale ja o tym tak nie myślę. W tym sezonie w pierwszym zespole nie rozegrałem żadnej minuty. Chciałbym dawać z siebie wszystko, pracować bardzo ciężko na treningach, cały czas się rozwijać i stawać się coraz lepszą wersją siebie. Przede wszystkim lepszym bramkarzem. A także cieszyć się tym, że jestem w Łódzkim Klubie Sportowym. Dokładać małą cegiełkę, jeśli moją postawą w szatni, pomogę klubowi, czy to w zdobyciu punktów, czy to w upragnionym awansie, to jestem w stanie zaakceptować każdą rolę, bo dobro klubu jest najważniejsze. Powrót między słupki pierwszego zespołu to jest na pewno mój cel. Odkąd przestałem być pierwszym bramkarzem ŁKS to powrót jest jednym z moich marzeń. Chciałbym to zrealizować i to jest cel. Nie wszystko zależy ode mnie. Staram się robić to na co mam wpływ i walczę o to bardzo mocno. Kiedy to się wydarzy to zobaczymy – mówi Michał w rozmowie z ŁKS TV.
– Nasi młodzi bramkarze imponują mi techniką bramkarską. Widać, że dzięki ich szkoleniu i drodze przez akademię, mają lepszą technikę ode mnie. I to mi w nich imponuje. Te rzeczy, których ja się uczyłem 3-4 lata temu, to oni uczą się już zdecydowanie dłużej i w młodszym wieku poznali te elementy bramkarska. Ja to poznałem stosunkowo niedawno, gdzieś to się we mnie zmienia – zakończył.
Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport, Artur Kraszewski