Mateusz Kupczak: Chcieliśmy bardzo wygrać to spotkanie
W pomeczowej konferencji wziął udział również nasz obecny defensywny pomocnik i wicekapitan Łódzkiego Klubu Sportowego. Na pytania dziennikarzy odpowiadał Mateusz Kupczak.
O wyniku poniedziałkowego spotkania:
– Jest wśród nas niedosyt, smutek i boli nas to, że w końcówce straciliśmy tą bramkę, bo grając u siebie chcieliśmy dzisiaj wygrać i na pewno uciekają nam dzisiaj dwa punkty.
O swoich zadaniach na boisku:
– Było dzisiaj troszkę zawirowań przez tę czerwoną kartkę i musieliśmy odnajdywać w tym wszystkim rytm, łapać strukturę i być zorganizowanym mimo tych wszystkich zmian. Staraliśmy się reagować na to co działo się na boisku, więc moje zadanie, czyli doświadczonego zawodnika, który potrafi być bardziej z tyłu i trzymać tę swoją pozycję wyżej na pozycji sześć.
O ustawieniu z trójką obrońców:
– W trakcie meczu często mam takie zadania, żeby schodzić w linię obrony, więc przyjęliśmy takie stawienie i byłem tam finalnie cały czas. Jest dużo faz w trakcie meczu, gdzie tam schodzę i nie jest to dla mnie nowość.
O stracie bramki w ostatnich minutach w dwóch meczach:
– Skoro drugi raz się to przytrafia, to na pewno jest jakiś punkt wspólny i musimy to przeanalizować. Na pewno to boli, na pewno jest to trudne, nie chcemy tracić goli w końcówkach i na pewno będziemy musieli być bardziej skoncentrowani i bardziej się wszyscy pilnować, asekurować w tych końcówkach, żeby mimo tej trudnej sytuacji w dzisiejszym meczu, gdy graliśmy w dziesiątkę, wybronić to i finalnie nie tracić bramki. Wtedy można dowieźć to zwycięstwo do końca. Na pewno nas to boli i na pewno tego nie chcemy. Przytrafiło się nam to dwa razy i jest to dla nas strata punktowa.
O ofensywie:
– W pierwszej połowie chcieliśmy zdobyć bramkę, chcieliśmy stworzyć sobie dużo sytuacji. Gdybyśmy otworzyli ten wynik szybciej, może grałoby się nam jeszcze łatwiej i tych sytuacji byłoby więcej. Chcieliśmy bardzo wygrać to spotkanie, z zaangażowaniem i dobrą intensywnością. Myślę, że gdyby nie jakieś nasze drobne błędy w pierwszej połowie, to całkowicie mogliśmy kontrolować tą pierwszą połowę i jeszcze bardziej wykorzystywać te dośrodkowania, czy celniej oddawać strzały. Mogliśmy pokusić się o coś więcej. Szkoda, że tak się to zakończyło. Będziemy musieli sobie to wszystko przeanalizować i dążyć do tego, żeby te bramki strzelać i być skuteczniejszym.
O warunkach w meczu z Górnikiem:
– Nie nazwałbym tego meczem męczarni czy cierpienia. Wiadomo, że sędzia podejmuje decyzje, to jest jego praca i my możemy się do tego tylko jakoś odnieść i robić swoje. Nie mamy na to finalnie żadnego wpływu czy sędzia gwizdnie tak, czy inaczej. Uważam, że nie byliśmy jakoś bardzo pokrzywdzeni tym sędziowaniem. Po prostu sędzia skrupulatnie wychwytywał faule i starał się być w tym konsekwentny. Wiadomo, że człowiek zawsze patrzy na swoją korzyść i mógł kilku naszych drobnych fauli nie gwizdnąć i może byśmy wyszli z jakąś lepszą kontrą, ale nie można tłumaczyć tego, że sędzia był dokładny i zrzucać tego na dzisiejszy remis.
O postawie Górnika na boisku:
– Górnik po czerwonej kartce poczuł wiatr w żagle i poczuł, że może to spotkanie troszeczkę przechylić na swoją korzyść i na pewno my musieliśmy też grać ostrożniej. Myślę, że tylko i wyłącznie wtedy może tak to wyglądało, że musieliśmy trochę bardziej cierpieć w defensywie, czy mocniej pracować w niskiej obronie.
O innych zadaniach na boisku w porównaniu z meczem w Gdyni:
– Taka wielowariantowość tego na jednym spotkaniu jest czymś, co ćwiczymy i wydaje mi się, że pod przeciwnika jest jakieś jedno czy drugie rozwiązanie, gdzie musimy mieć ich kilka i mieć jakiś pomysł na to, żeby te akcje konstruować, stwarzać. Dobre poruszanie się dzisiaj po boisku Pirulo dawało nam możliwość wychodzić po odbiorze z fajnymi akcjami i kontratakami i dzisiaj to zdawało egzamin.