Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Marcin Pogorzała: To zwycięstwo dedykujemy trenerowi Kibu

Był to udany dla Marcina Pogorzały ponowny debiut w roli pierwszego trenera Łódzkiego Klubu Sportowego. Po meczu z Puszczą Niepołomica młody szkoleniowiec w pierwszej kolejności podziękował kibicom za wsparcie oraz zadedykował to spotkanie byłemu opiekunowi ełkaesiaków, Kibu Vicuñi. Pogorzała zwrócił także uwagę na poprawę drobnych elementów w grze ofensywnej łodzian, mając również nadzieję, że dublet ustrzelony przez Nacho Monsalve pomoże hiszpańskiemu stoperowi w jeszcze większym podbudowaniu swojej pewności siebie, po powrocie do zdrowia.

O meczu:

– Chciałbym podziękować drużynie, kibicom za wsparcie oraz zadedykować to zwycięstwo trenerowi Kibu. Wiele rzeczy, które wspólnie wypracowaliśmy dzisiaj dobrze funkcjonowało i to też jest jego wkład w to zwycięstwo. Zadecydowało to, że strzeliliśmy bramki, więcej nich niż przeciwnik. Cieszy nas, że jakieś dwie, trzy małe rzeczy, na które zwróciliśmy uwagę przez dwa dni uległy poprawie. Jest jeszcze dużo elementów, które musimy poprawić – pracujemy dalej.

O braku bramek od ofensywnych zawodników:

– To, że bramki stopera zadecydowały o zwycięstwie nas nie smuci, ale zastanawia. Oczywiście, chcemy w większym stopniu wykorzystać potencjał ofensywnych zawodników i to jest jedna z rzeczy, o których powiedziałem, że będziemy nad nimi pracować.

O słabej formie Corrala:

– Zadania jakie ma w naszym zespole napastnik to nie jest tylko strzelanie bramek. Wiele elementów składa się na grę napastnika. Samu nie gra dlatego, że chcemy go odbudować, tylko dlatego, że wiele z tych elementów wykonuje dobrze. Będziemy pracować nad tym, żeby zaczął mieć liczby – strzelać bramki, asystować – i żeby z tej gry było to co jest najważniejsze, to co daje zwycięstwa. Wiele rzeczy w jego grze jest na dobrym poziomie i stąd taki wybór. Mamy w odwodzie Maćka, ostatnio w meczu dał zmianę Stipe – obaj są zdrowi, gotowi i palą się do gry. Będziemy z nich także korzystać, mamy trzech napastników i potencjał każdego z nich jest inny. Mają różne predyspozycje, będziemy starać się ich dobierać do odpowiedniego momentu i umiejętnie rotować.

O sytuacji kadrowej:

– Piotrek Janczukowicz był tym zawodnikiem, przy którym był znak zapytania. Adrian Klimczak również nie był dzisiaj gotowy ze względów zdrowotnych, chociaż to nie jest kwestia kontuzji. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach będzie do naszej dyspozycji. Dobór napastników był kwestią rotacji, chcieliśmy dzisiaj wykorzystać w takiej, a nie innej roli Maćka. W następnym meczu temat jest otwarty i zobaczymy kto na dziewiątce wyjdzie, kto wejdzie z ławki, bo dla nas też nie liczy się tylko to kto zaczyna mecz. Patrzymy na kadrę meczową w kontekście tego jakich zawodników mamy w odwodzie i z jakich będziemy mogli skorzystać po 45. czy 60. minucie. Muszą ciężko pracować na to, żeby być gotowym wtedy kiedy ta szansa dla nich się pojawi.

O Nacho Monsalve:

– Na pozycji stopera mamy duże bogactwo. Dla Nacho to jest drugi mecz, bo z Koroną również obaj z Maćkiem zagrali naprawdę dobrze, więc z tego tylko można się cieszyć. Dołożył do tego bramki, czyli coś co zrobiło dzisiaj trzy punkty, więc dla nas jest ważne, ale jemu indywidualnie również może to pomóc. Mogę w samych superlatywach wypowiadać się o współpracy z nim, mimo tych problemów, które miał. Zawsze podchodził bardzo profesjonalnie i wierzę, że będzie to dla niego przełom, ale na tej pozycji mamy dużo dobrych zawodników i oby było tak na wszystkich. 

O tym czy akcje ofensywne ŁKS-u, szczególnie w pierwszej połowie, były zbyt przekombinowane:

– Trzeba byłoby zajrzeć w statystyki ile oddaliśmy dzisiaj celnych strzałów w pierwszej połowie, bo wydaje mi się, że kilka. Oczywiście, ich jakość i to jak były groźne to jest inna sprawa, natomiast strzały celne oddawaliśmy dzisiaj. Czy akcje były przekombinowane? W mojej ocenie nie. To była jedna z rzeczy, nad którymi pracowaliśmy i rozmawialiśmy z zawodnikami o nich. Musimy zdawać sobie sprawę z tego jaki typ zawodników posiadamy i jaką grę oni sami preferują. Jeżeli chcemy coś robić bardzo dobrze to musimy się w tym komfortowo czuć. Zrobiliśmy być może nawet jakiś krok wstecz, jeżeli chodzi o pewne elementy. Mówiłem na początku, że chcemy zbudować pewność siebie zawodników i wierzymy, że to jest być może jeden ze sposobów, żeby uwolnić ten potencjał. Żeby czuli się jeszcze bardziej swobodnie, żeby mogli sobie pozwolić na to „przekombinowanie” raz, drugi raz, a za trzecim razem wyjdzie z tego akcja, która stworzy czystą sytuację. Takich sytuacji potrzebujemy i dlatego to było z naszej strony zamierzone działanie.

O tym czy Puszcza grała defensywnie i wyszła z nastawieniem walki o remis:

– Biorąc pod uwagę strukturę w jakiej bronili, ustawienie wyjściowe to rzeczywiście było trochę coś innego. Grali piątką obrońców w meczu z Resovią tylko w pierwszej połowie, w drugiej grali czwórką, a w meczu z Miedzią od początku grali czterema zawodnikami. Z nami Korona wywiozła 0-0 grając piątką, być może to był taki zabieg trenera, żeby w taki sposób tutaj grać. Natomiast jakieś sytuacje mimo tego udało nam się stworzyć. To było widać od początku meczu, wiadomo, że Puszcza byłaby zadowolona wywożąc bezbramkowy remis i taki pewnie był ich pierwszy cel. Nie jest łatwo z przeciwnikiem o takim nastawieniu grać, będąc też w takiej sytuacji w jakiej my jesteśmy. Mówiliśmy sobie też trochę o tym mentalu, gotowości, cierpliwości. Chyba się zgodzicie ze mną, że zupełnie inny odbiór jest nawet po dwóch bramkach środkowego obrońcy kiedy zespół rozgrywa cierpliwie akcję i my spokojnie na to czekamy, jesteśmy ukontentowani tym, że na tablicy jest to 2:0. A dokładnie taka sama akcja rozgrywana przy 0:0 przez ŁKS byłaby odbierana przez nas wszystkich dużo gorzej. To jest coś w czym mamy wpływ na zespół, ale może też apeluję do kibiców – obraliśmy jakąś drogę. Chcemy grać w takim, a nie innym stylu, a jak czasem były od niego odejścia, to wszyscy narzekali, więc to jest naprawdę wyzwanie, żeby robić wyniki i grać widowiskowo. My taką drogę wybieramy, uważam, że jest to dla nas odpowiednia droga, być może nawet jedyna i musimy nią konsekwentnie podążać. Wierzyć w to, że ona przyniesie rezultaty i na to ciężko pracować. Na pewno gra Puszczy była jednym z elementów, które wpływały na to, że nie mogliśmy strzelić bramki, no bo pewnie gdyby Puszczy nie było to byśmy coś wcisnęli nawet i w pierwszej połowie.

O tym czy poza skutecznością Nacho pod bramką, ten mecz różnił się od poprzednich spotkań na wiosnę:

– Nie, bardzo się nie różnił, ale minimalnie tak. W poruszaniu się zawodników można było dostrzec jakieś różnice, których oczywiście my w dwa dni nie zaplanowaliśmy co do centymetra. Natomiast rozmawialiśmy o tym i to ich poruszanie się było w obrębie rozwiązań, które przyjmujemy i akceptujemy. Nie chcę za głęboko w to wchodzić, ale dla mnie jakaś zmiana w grze ofensywnej była i w tym kierunku będziemy dalej podążać.

O przygotowaniach do meczu ze Stomilem:

– Czasu mamy podobnie ile do tego meczu, więc pewnie podobnie poprowadzimy te dwa dni. Z tą różnicą, że wtedy zaczynaliśmy po dniu wolnym, a jutro zaczniemy po meczu, więc pod względem obciążeń będzie duża różnica. Natomiast pod względem nad czym pracujemy, o czym rozmawiamy, co analizujemy i jakie elementy chcemy poprawić za pomocą analizy to tego czasu jest podobnie. Chcemy w kolejnym meczu zdobyć trzy punkty, takie jest nasze nastawienie.

O wczesnej zmianie Adama Marciniaka:

– To nie była zmiana podyktowana urazem, Adam zrobił swoją robotę. Mogę powiedzieć, że planowaliśmy tę zmianę w trakcie meczu już wybierając skład i cieszę się, że Adam zagrał solidny mecz z Koroną i tutaj też był widoczny, aktywny i zrobił swoje. Uznaliśmy, że Szeli będzie miał więcej do zaoferowania w ofensywie, nie tylko ze względu na jakość gry, ale też na specyfikę jego poruszania się i moim zdaniem to się potwierdziło. 

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport