Marcin Pogorzała: Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać.
Po przegranych 68. Derbach Łodzi Marcin Pogorzała odpowiedział na pytania pomeczowe. Szkoleniowiec podkreśla, czego im zabrakło w tym spotkaniu, aby je wygrać, ale również wspomina, że się nie poddają i nadal będą walczyć.
O meczu:
– Nie będę się odnosił do przebiegu spotkania, myślę, że każdy widział, jak ono wyglądało. Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać. W takich meczach liczy się tylko wynik i dzisiaj niestety znowu on jest dla nas niekorzystny.
O tym, czego zabrakło, aby wygrać to spotkanie:
– Zabrakło tego, żeby skierować piłkę do bramki, zabrakło spokoju oraz odpowiedniej decyzji w przypadku Maćka, czy precyzyjnego uderzenia w przypadku Samu, czy jeszcze w kilku sytuacjach po stałych fragmentach, czy sytuacja Pirulo z 2 połowy gdzie miał piłkę na prawej nodze w dosyć dobrym położeniu, ale okazuje się, że to jest nadal za mało, żeby w ogóle strzelić bramkę, a już nie mówiąc o tym, żeby wygrać mecz. Na dzisiaj tak to wygląda, należy to wziąć na klatę i myśleć dalej to, co zrobić, aby ten los odmienić.
O braku prawdziwego snajpera:
– Nie pierwszy raz możemy liczyć sytuacje niewykorzystane w tej rundzie i liczyć te punkty, które nam przez te pojedyncze sytuacje uciekły i później wiadomo, jaki jest obraz, i z jakim ciśnieniem grasz. Piłka nożna polega na tym, żeby strzelać gole, my ich nie strzelamy, więc nie wygrywamy meczów i nasza sytuacja jest, jaka jest.
O fatalnej skuteczności:
– Wiadomo, jak ta sytuacja wygląda. To nie jest łatwe, myślę, że ktokolwiek kto by tu siedział, niezależnie od wieku, doświadczenia, wiedzy czy czegokolwiek, czego być może mi brakuje. Jako że nie zdobywamy bramek czy nie wygrywamy meczów, to myślę, że każdy tutaj mógłby opowiadać długo, natomiast w tym tygodniu szukaliśmy jeszcze innej drogi do trafienia do zawodników, troszkę inaczej ta praca była zorganizowana. Na koniec ona znowu przynosi jakiś skutek, ale nie przynosi tego, co jest najważniejsze, czyli ta piłka w dalszym ciągu nie trafia do bramki przeciwnika. Ja, jeżeli będzie mi dane dalej prowadzić drużynę, jeżeli tutaj się pod tym względem nic nie zmieni, to dalej będę robił wszystko, co potrafię, bo tak naprawdę od 25 lat piłka nożna to jest całe moje życie. Teraz przez te 2 miesiące nie zwątpię, oczywiście dużo rzeczy dookoła dzieje się nie takich, jakie można by było sobie wymarzyć na start w tym zawodzie, natomiast nie takie rozpoczęcia wielkich karier były i jeżeli chodzi o mnie, to ja nie mam zamiaru tutaj spuszczać głowy. Kiedy były sytuacje, że powiedziałem, że to jest mój błąd, być może jakaś zmiana, czy jakieś zarządzanie meczem, to potrafiłem to powiedzieć. Kiedy uważam, że zrobiliśmy dużo, żeby wygrać mecz a go po raz kolejny nie wygraliśmy, to też nie mam zamiaru tutaj się samobiczować. Jutro mamy trening, zaczynamy myśleć o kolejnym spotkaniu i tak jak mówiłem już wiele razy, dopóki piłka będzie w grze, dopóki te szanse będą nawet najmniejsze, to my będziemy walczyć w każdym następnym meczu o zwycięstwo, a co nam to da, to czas pokaże.
O to, czy trener ma obawy o swoje stanowisko:
– Ja się muszę liczyć z tym, że ta sytuacja może się różnie potoczyć. Do tej pory nie mam żadnych sygnałów, mam wsparcie, natomiast ja też rozumiem, że różnie może być. Ja mam w głowie teraz tylko jedno, czyli następny mecz, a zobaczymy co życie pokaże.
O tym, czy są jakieś tak podejrzenia, że może ktoś może opuścić w tym tygodniu ŁKS:
– To są rzeczy, które są poza mną. Ja zajmuje się prowadzeniem drużyny i przygotowywaniem piłkarzy do kolejnych meczów. Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby jakaś sytuacja kolejna miała tego typu się pojawić.
O tym, czy po tych porażkach presja już zeszła i będzie się łatwiej grało:
– Patrząc na to, jak drużyna funkcjonowała w meczu otwarcia przez zdecydowaną jego większość, to raczej nie było jakiegoś spięcia czy stremowana. Jeżeli chodzi o ten mecz, to też nie nie uważam, żeby przez większość czasu ta drużyna była jakoś bardzo przytłoczona presją, myślę, że będąc szczerym, to ten zespół szedł ambitnie, starał się tworzyć sytuację, walczył o każdy metr. Mam nadzieję, że to przynajmniej się w naszej drużynie nie zmieni, ale liczę, że znajdziemy człowieka, który będzie kierował piłkę do bramki i dzięki temu zaczniemy wygrywać mecze.
O tym, gdzie może leżeć problem:
– Szukamy różnych dróg dotarcia do drużyny, różnych bodźców, jakie na nich oddziaływają, bo wiemy, że jeżeli robisz coś i nie przynosi to wymiernych efektów w postaci goli, punktów, to trzeba szukać jakichś zmian. My je szukamy, wydaje się, że jakieś efekty to daje, natomiast jeszcze raz co bym nie powiedział, to tak naprawdę nie ma to większego znaczenia, bo przegraliśmy najważniejszy mecz.
O rotacjach w drużynie:
– Nie zawsze kadra, którą zabieramy na mecz, to nie zawsze jest tylko i wyłącznie podyktowana tym, że jest wybór między jednym w pełni zdrowym zawodnikiem, który przepracował pełny mikrocykl a innym. Dzisiaj rzeczywiście kilka zmian w składzie się pojawiło, ale jeżeli od 3 meczów nie zdobywamy bramek, to takie ruchy nie powinny dziwić. Był moment, że ten skład wyjściowy ustabilizowaliśmy i wpłynęło to na wyniki też niekorzystnie, więc dzisiaj możemy mówić dużo na temat zmian, na tematy szukania optymalnego rozwiązania, ale to jest też jakiś sposób na to, żeby trzymać w tej drużynie odpowiedni poziom rywalizacji. Ci zawodnicy, którzy znajdują się w jedenastce, to są ci, którzy na nią zasłużyli i podobnie jest z byciem w kadrze, dlatego ja tutaj nie widzę jakiegoś problemu. Grają ci, którzy w określonym momencie mają w naszej ocenie największe szanse na to, żeby odpowiednio zafunkcjonować na boisku.
Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport