Konferencja prasowa po meczu ŁKS – Lech
Po sobotnim meczu nastroje szkoleniowców ŁKS-u i Lecha były z goła odmienne. Dariusz Żuraw mógł odpowiadać na pytania dziennikarzy z podniesioną głową, a na twarzy Kazimierza Moskala widać było zdenerwowanie i rozczarowanie. Jesteście ciekawi co powiedzieli dziennikarzom obaj szkoleniowcy?
Dariusz Żuraw
Jakie to było widowisko? Czy w ogóle było?
Przynajmniej z ławki wyglądało to dobrze. Obydwa zespoły grały do końca o zwycięstwo. ŁKS przycisnął mocno w drugiej połowie. Co prawda nie stwarzał jakichś klarownych sytuacji, ale optycznie przeważał, dobrze operował piłką, my cofnęliśmy się trochę za głęboko. Natomiast jeżeli chodzi o cały mecz już pierwsza połowa, a nawet pierwsza akcja tak na dobrą sprawę powinna zakończyć się naszym prowadzeniem. Szybko objęliśmy to prowadzenie, później mieliśmy swoje sytuacje, ŁKS strzelił na 1:1, my szybciutko na 2:1 i tak na dobrą sprawę powinniśmy zakończyć ten mecz już w pierwszej połowie i pewnie wyglądałby on w drugiej połowie inaczej. Na początku drugiej połowy też mieliśmy dwie, trzy dogodne sytuacje, ale jeżeli się ich nie wykorzystuje, to przeciwnik dochodzi do głosu i to ostatnie 30 minut było dla ŁKS-u, który grał naprawdę dobrze w piłkę.
Przed meczem w portalach społecznościowych twierdził pan, że rozpracował ŁKS. Czy ŁKS pana zaskoczył?
W zasadzie to, co wiedzieliśmy się potwierdziło. ŁKS gra dobrze w piłkę, dobrze ją wyprowadza. My mieliśmy w pierwszej fazie wysoko atakować, a później przejść do średniego pressingu, z tego odzyskiwać piłki i uruchamiać nasze skrzydła, bo tam jest sporo miejsca. To się wszystko sprawdzało. Mieliśmy kilka naprawdę dobrych sytuacji, których niestety nie wykorzystaliśmy i musieliśmy w tej drugiej połowie trochę pocierpieć.
O zmianie Amarala
Zdjąłem Joao, bo potrzebowaliśmy kogoś, kto popracuje mocniej w defensywie. I tylko dlatego. Joao grał bardzo dobry mecz. Szkoda, że nie strzelił więcej bramek, bo miał dzisiaj kilka wyśmienitych okazji.
O wytrwaniu ataków ŁKS-u
My generalnie nie chcielibyśmy się tak nisko cofać. Trzeba przyznać, że ŁKS naprawdę dobrze grał i dlatego ta sytuacja tak wyglądała. Ja nie chciałbym, żeby mój zespół grał w tak niskim pressingu. Wolałbym, żeby to wyglądało tak jak do 60 minuty. No ale tak czasami jest, że trzeba mocniej popracować, żeby ten dobry wynik do końca dowieść.
Kazimierz Moskal
O meczu
Przede wszystkim gratuluje zespołowi gości wygranej. Myślę, że o naszej porażce zadecydowała słaba w naszym wykonaniu pierwsza połowa. Gdzieś tam w drugiej połowie, od 60 minuty, graliśmy bardzo dobrze, natomiast nie udało się ani jednej bramki, która dałaby nam chociaż jeden punkt. No cóż – jesteśmy beniaminkiem, mamy pokorę i czasami trzeba przyjąć tę porażkę i jak to się popularnie mówi – wyciągnąć wnioski. Przede wszystkim z tej pierwszej połowy. Bo grają w ten sposób z doświadczonymi zespołami, doświadczonymi zawodnikami trudno będzie uniknąć straty bramek. Od tego myślę wszystko się zaczyna. Gdybyśmy zagrali na zero z tyłu, to zawsze jest szansa na to, że stworzy się jakąś sytuację, strzeli bramkę i wygra mecz. Oczywiście, że nie jesteśmy szczęśliwi z porażki u siebie. Ale nie robimy z tego tragedii. Od jutra myślimy o kolejnym meczu, który też czeka nas u siebie.
O błędach
Nie możemy takich błędów popełniać. Każda bramka, którą gdzieś tam się traci i przeciwnik wychodzi na prowadzenie już w trzeciej minucie bywa bolesna. Gdzieś tam mogło nam to podciąć skrzydła, ale później strzeliliśmy bramkę na 1:1 i tak szybki stracony gol na 1:2 to na pewno znowu był taki moment, który troszeczkę nas rozstroił, więc tak, zgadzam się. Takich strat i takiego tracenia bramek należy unikać.
O niedosycie po meczu
Szkoda. Co ja mogę więcej powiedzieć? myślę, że w tej drugiej połowie zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby odwrócić jeszcze losy tego spotkania, ale nie udało się i trzeba z tym żyć. Musimy myśleć pozytywnie o następnych spotkaniach.
O przyczynie szybkiej straty bramki
Odpowiedz jest prosta – straciliśmy ją z błędu.
O Pirulo
No czegoś zabrakło. Ale ja bym nie obwiniał tutaj Pirulo. Mam duże zastrzeżenia co do tej pierwszej połowy i to jest ten główny powód, który gdzieś tam martwi. Gdybyśmy druga połowę zagrali tak jak pierwszą, to myślę, że Lech mógłby strzelić kolejne bramki.
O Michale Kołbie
Myślę, że i w pierwszej połowie Michał wybronił sytuacje „sam na sam”. W drugiej z resztą też. Od tego jest bramkarz. I my też chcemy takiego bramkarza, który nie tylko złapie piłki, które są do złapania, ale czasami wybroni coś ekstra i Michał nam to dzisiaj dał. To na pewno jest jakiś pozytyw.