Jeden tydzień, dwa mecze, zero goli. ŁKS – Pogoń 0:0
Po raz drugi w ciągu 7 dni na stadionie przy al. Unii Lubelskiej 2 podziwiać mogliśmy zmagania PKO BP Ekstraklasy. Niestety, podobnie jak w spotkaniu z Wisłą Płock, w piątkowym meczu z Pogonią Szczecin nie padły żadne gole.
Już od pierwszych minut spotkania ŁKS pokazał, że Pogoń w piątkowym meczu wcale nie będzie miała łatwej przeprawy. W drugiej minucie gry, po przejęciu piłki przed polem karnym gości przez Macieja Wolskiego łodzianie mogli postraszyć Dante Stipicę. Ostatecznie jednak czujni obrońcy „Portowców” odzyskali piłkę, po czym oddalili zagrożenie spod własnej bramki.
Przez pierwsze 30 minut gry stroną dominującą, dość niespodziewanie, byli gospodarze. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala z każdą kolejną akcją coraz śmielej poczynali sobie w okolicach pola karnego Pogoni. Czujni obrońcy „Dumy Pomorza” nie pozwalali jednak łodzianom na oddawanie strzałów.
Pierwsza połowa spotkania co prawda nie przyniosła nam bramek, jednak wcale nie wyglądała źle. ŁKS stwarzał sobie sytuacje i straszył Pogoń, ale ostatecznie zawsze czegoś brakowało.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania ponownie do śmiałych ataków ruszyli ełkaesiacy. W ciągu trzech minut gospodarze stworzyli sobie dwie okazje do strzelania bramki, co jednak nie nastąpiło.
Kolejne minuty meczu mijały, lecz dwie rzeczy pozostawały niezmienne – dominacja ŁKS-u i brak bramek. Łodzianie stwarzali wiele zagrożenia pod bramką Stipicę, jednak nie byli w stanie znaleźć drogi do bramki. Pogoń nie pozostawała jednak dłużna ełkaesiakom i również atakowała. „Portowcy” największe zagrożenia stwarzali jednak po kontrach, które nie do końca im wychodziły.
W tym miejscu warto odnotować znakomitą dyspozycję łódzkiego „Trójkąta Bermudzkiego” – Srnić, Moros, Dąbrowski. Zawodnicy defensywni ŁKS-u wyglądali jak profesorzy wykładający sztukę obrony. Nic więc dziwnego, że Pogoń nie była w stanie przebić się przez ten mur.
Nerwowo pod bramką Arkadiusza Malarza zrobiło się w doliczonym do drugiej połowy czasie gry. Tadej Vidmajer faulując w polu karnym zawodnika Pogoni dał sędziemu podstawy do podyktowania rzutu karnego, co też się stało. Do „11” podszedł Kożulj, który jednak fatalnie się pomylił i spudłował.
Już po raz drugi w ciągu 7 dni stadion w Łodzi był świadkiem bezbramkowego remisu. Postawienie się kandydatowi do mistrzostwa Polski może jednak napawać optymizmem.
Teraz ełkaesiaków czeka bardzo ważny wyjazd do Gdyni. Nie może na nim zabraknąć również i Nas – Kibiców.
ŁKS Łódź – Pogoń Szczecin 0:0 (0:0)
ŁKS: Malarz – Grzesik, Dąbrowski, Moros, Vidmajer – Srnić – Trąbka, Dominguez, Wolski (72’ Guima), Ratajczyk (82’ Sajdak) – Corral (46’ Wróbel)
Pogoń: Stipica – Stec, Kostas, Zech, Nunes – Podstawski – Dąbrowski, Kowalczyk, Cibicki (78’ Benyamina), Spiridonović (80’ Kożulj) – Manias (70’ Listkowski)