Kazimierz Moskal: Liczyliśmy, że wywieziemy stąd punkty
Ciężki początek Łódzkiego Klubu Sportowego skazuje nas na drugą porażkę z rzędu w PKO BP Ekstraklasie. Konferencja pomeczowa, a na niej kilka słów od trenera łodzian, Kazimierza Moskala.
Łodzianie przegrywali z drużyną z Chorzowa już od 15. minuty meczu. Mimo kilku sytuacji w pierwszej połowie Bartosza Szeligi, nie udało nam się zdobyć kontaktowego gola.
– No cóż, początek meczu zdecydowanie dla Ruchu. Swoją determinacją nas zdominowali i w miarę szybko strzelili bramkę. Między pierwszą a drugą bramką mieliśmy niezłe momenty. Tylko, że w piłce trzeba być skutecznym, obojętnie czy to w ofensywie czy defensywie, musisz być skutecznym w działaniach. Natomiast po drugiej bramce z mojej perspektywy wyglądało to tak, że ten mecz zrobił się wariacki. Pewnie gdyby Ruch rozgrywał lepiej, niektóre akcje to mógł się pokusić o kolejną bramkę. To też wynikało z tego, że przegrywając 2:0, podejmowaliśmy duże ryzyko. Po stracie Michała, grając jednego mniej było na prawdę trudno coś zmienić. Myślę, że ten początek był kluczem do tego jak ten mecz się zakończył. Musimy sobie jasno powiedzieć, że w tej lidze na pewno będzie trudno odrabiać czy gonić wynik, szczególnie na wyjazdach. Kolejna nauka i czekamy na mecz u siebie, za tydzień z Koroną.
Podczas dzisiejszego meczu na stadionie w Gliwicach, na żywo pojedynek dwóch beniaminków oglądało prawie dziesięć tysięcy widzów.
– Grając u siebie, przed własną publicznością zawsze ta determinacja wydaje się być na większym poziomie. Natomiast w takich sytuacjach, jeśli potrafilibyśmy złapać kontrolę nad meczem to przebieg tego meczu mógłby być trochę inny. Trochę nam tej kontroli brakowało. Nie ukrywam, że czasami ciężko nam było tę piłkę opanować i wyjść spod tej agresywnej gry Ruchu.
Już za tydzień podopieczni Kazimierza Moskala, rozegrają pierwszy domowy mecz z Koroną Kielce. Druga porażka nie musi wróżyć szybkiego powrotu do I Ligi. Do końca rundy jesiennej jeszcze dużo czasu, a tabela może zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni.
– Jesteśmy po drugiej kolejce i myślę, że trochę za wcześnie na wyciąganie wniosków. Pierwsze dwa nieudane mecze jeszcze o niczym nie świadczą. Czekamy na mecz u siebie i myślę, że musimy głowy trzymać wysoko bo nieprzypadkowo awansowaliśmy do ekstraklasy. Ja wiem, że ogólnie w Polsce tak się przyjęło, że wszystkie drużyny powinny w każdej kolejce wygrywać, ale jeśli ktoś ma wygrać to ktoś musi przegrać. Jeszcze nie ma tak, żeby dawano drużynom po 3 punkty, bez względu na to kto strzeli więcej bramek. Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni z tego bo liczyliśmy, że wywieziemy stąd punkty. O ile grając w Warszawie z Legią było wiadomo, że Legia jest zdecydowanym faworytem, to tutaj przed meczem takich pewnie prognoz nie było. Aczkolwiek na pewno Ruch też nieprzypadkowo awansował do tej ekstraklasy i u siebie nawet grając tutaj w Gliwicach, przy takiej publiczności na pewno potrafi ten tłum napędzać. Myślę, że trzeba powiedzieć jasno, że dużo krwi napsuł nam Szczepan. Na pewno był to zawodnik, który miał duży wpływ na wynik tego meczu.
Fot. ŁKS Łódź